Nowa generacja zawieszenia XC Manitou jest (naprawdę) lepsza niż kiedykolwiek przedtem

magazynbike.pl 2 miesięcy temu

Skąd to wiemy? Bo mogliśmy już na niej jeździć, mamy też parę widelec R8 i tłumik Mara w teście długodystansowym, a pierwsze wrażenia są bardzo obiecujące. Czy to, co sprawdza się dla zawodników Pucharu Świata XCO, jest dobre także dla zwykłego śmiertelnika, dowiecie się z naszego tekstu.

Nic dziwnego, iż nowe zawieszenie było potrzebne, bo Manitou od lat współpracuje z fabrycznym teamem MTB Decathlona, który jeździ na rowerach Rockrider. Identycznie, jak w przypadku teamu szosowego Decathlon AG2R La Mondiale, który dosiada maszyn Van Rysela, tu także sięgnięto po produkty własne.

Zawdoniczka Decathlon Ford Racing Team w akcji

O rowerze Rockrider 940S pisaliśmy już wcześniej, spostrzegawczy mogli zauważyć, iż zostały w nim użyte komponenty Manitou i szerzej Hayesa, bo do tego samego koncernu te marki należą. Identycznie wyglądającego Rockridera 940S możecie kupić za 19999 zł, ale seryjnie wyposażony jest on w amortyzatory RockShoxa. To ważne o tyle, iż nowe zawieszenie Manitou różni się od takiego seryjnego pod wieloma względami.

Amortyzator przedni Manitou R8

Nie można mieć wątpliwości, iż to Manitou, bo niektóre cechy zostały zachowane – bez zmian pozostała przede wszystkim konstrukcja charakterystyczna „odwrócona” podkowa za golenami. choćby jeżeli w tej chwili inne firmy także ją stosują, to Manitou było pierwsze, podkreślając, iż takie jej umieszczenie pozwala na stworzenie albo sztywniejszego „mostu” niż gdyby był z przodu, przy tej samej masie, albo lżejszego przy sztywności wersji przed widelcem. Coś w tym musi być, skoro po to samo rozwiązanie sięgnęła konkurencja. W najnowszej generacji dostajemy nie tylko opcję montażu błotnika, ale zintegrowano też wentyle do wyrównywania ciśnienia.

Oczywiście widelec jest nowy, ale nie sprawdzone rozwiązania, które zostały przejęte ze starszych modeli. I tak golenie górne mają przez cały czas 34 mm, choć tym razem wykonane są z materiału Hyperlite, co pozwoliło uzyskać wagę w granicach 1450 – 1480 gramów. Ta waga bynajmniej nie jest wzięta z powietrza, bo nasz egzemplarz testowy, jeszcze przed ucięciem rury sterowej, waży 1498 gramów. Lekki stop aluminium został zaczerpnięty od Answera – to kolejna firma w portfolio Hayesa. Niska masa została osiągnięta też przez głęboką obróbkę korony i jej oszczędny kształt.

Na niską masę wpływa też nowa oś sztywna Hexlock SLR. To najlżejsza oś jaką Manitou stworzyło w ogóle w historii, ważąca tylko 25 gramów (zważyliśmy, tak jest w istocie).

Zanim wyruszyliśmy w teren, mogliśmy się dowiedzieć także, jak komponenty zbudowane są wewnętrznie – a tu Manitou (dosłownie) nie ma przed użytkownikiem żadnych tajemnic. Sama sprężyna powietrzna Dorado to sprawdzona konstrukcja, choć w wersji XC jest trochę lżejsza. Najważniejszy jest jednak fakt, iż przewidziano możliwość zmiany skoku w zakresie od 80 do 120 mm, co 10 mm, bez konieczności kupowania nowej sprężyny powietrznej za każdym razem. Regulacje zmieniają jednocześnie objętość komory pozytywnej i negatywnej, nie mają więc wpływu na samą pracę widelca. Za to przez cały czas jest dostępna możliwość objętości powietrza IVA, też w wersji XC, co pozwala wpływać na charakterystykę pracy, przede wszystkim progresję ugięcia – to tokeny, inaczej zwane przekładkami.

Także tłumik jest nowy, nazywa się VTT Pro-X i jest nietypowy, bo zawiera trzy tłoki. W przeciwieństwie do innych rozwiązań pozwala to na oddzielny tuning wszystkich trzech pozycji pracy – zamkniętej, ścieżkowej i otwartej (odpowiednio nazwanych firm, trail i open).

Całość jest tak sprytnie zrobiona, iż po wybraniu dźwignią lub manetką odpowiednie obiegi są blokowane lub otwierane. W typowych widelcach regulacji poddawane dwa podstawowe obiegi tłumienia – dla małych i dużych prędkości – tu jest inaczej. Zamknięcie powoduje ruch oddzielnego tłoka, który za to odpowiada, który blokuje obydwa. Średnie ustawienie tylko ogranicza obydwa przepływy, tworząc jak to się ładnie mówi „platformę” wspierającą pedałowanie. Gdy całość pozostawimy otwartą w trzeciej pozycji mamy dla odmiany do dyspozycji tłumienie dla małych prędkości, a to dla dużych pozostaje niezakłócone, by zachować czułość na większe uderzenia.

Finalnie mamy więc jakby ciągle możliwość regulacji oddzielnej obydwu obiegów, ale dzięki wstępnej selekcji i zgrabnemu rozróżnieniu funkcji ograniczoną do trzech praktycznych ustawień. przez cały czas też na dole pozostała regulacja tłumienia obrotu – 18 kliknięć niebieskiego pokrętła.

Manitou R8 Pro może być obsługiwany zarówno dzięki dźwigni na goleni, jak i manetki – tę drugą wersję testowaliśmy. Także manetka Ace/Deuce (Ace to dźwignia dla sztycy regulowanej, Deuce do obsługi zawieszenia) jest nowa. Trzy dźwignie umieszczone są jedna pod drugą, ale tak sprytnie mocowane, iż ta do sztycy może być nad lub pod dwoma do zawieszenia, kto co lubi.

O tym, jak widelec działa w praktyce dowiecie się z dalszego ciągu tekstu.

Tłumik Manitou Mara

Nowy jest nie tylko amortyzator, ale i pasujący tłumik, nazywający się Mara. A tak naprawdę to trzy tłumiki, pierwszy z nich widzicie w rowerze testowym. Te trzy wersje to Mara Inline XC, wersja Inline King Can i kolejna Piggyback. Podobno nowy tłok powietrzny w środku jest bardziej trwały, na pewno wszystkie łatwo można tuningować dzięki tokenów w komorze pozytywnej i negatywnej.

Zmodyfikowano też tłok odpowiedzialny za tłumienie, który ma nowy zestaw podkładek, a tym samym ma lepiej reagować na niewielkie uderzenia. Dodatkowo wsparcie w połowie skoku – żeby nie „przelatywał” przez niego – jest regulowane dzięki tłumieniu kompresji z zewnątrz i wspomnianym już tokenom.

Ciekawostka – wszystkie wersje mają w środku Balance Groove, czyli wentyl wyrównujący automatycznie ciśnienie między komorami.

Jeśli sprawdzicie stronę firmową, okaże się, iż wersji Mara Pro Inline XC na niej nie ma, ale była w testowym rowerze. Ma ona nową, zmniejszoną puszkę, dzięki czemu charakterystyka całości ma być twardsza. Mniejsza pojemność powietrza ma sprawić, iż i tendencja do osiadania np. podczas sprinów, spadnie.

King Can, to w odróżnieniu od tej pierwszej, wersja o większej pojemności, znajdziecie ją zarówno w tłumiku Inline, w jego wersjach Comp i Pro, jak i w wariancie ze zbiornikiem wyrównawczym Mara Pro Piggiback. Może być też użyta także w rowerach XC, ale zasadniczo przeznaczona jest do sprzętu z większym skokiem.

Ten ostatni ma dodaną dwupozycyjną dźwignię, pozwalającą wybierać jeden z dwóch trybów – Work (praca) lub Party (impreza). Jak łatwo się domyślić, oznacza to odpowiednio podjazd i zjazd. Manitou zastosował tu dwa różne obiegi tłumienia, w tym drugim jest opcja oddzielnej regulacji tłumienia dla dużych i małych prędkości. Ten model ma też wariant DH, pozbawiony dźwigni, dla tych co wolą tylko zjeżdżać i używaj wyciągów.

Wrażenia z jazdy na nowym zawieszeniu Manitou

O tym, jak wygląda testowanie sprzętu w ramach imprezy Bike Connection, możecie przeczytać tutaj, ale generalnie rzecz ujmując jest to nasza ulubione miejsce testów. Trasy koło Massa Marittima idealnie nadają się do sprawdzania wszelkiego typu sprzętu, od szosy po ciężkie elektryki. Może nie do końca rowerów XC, bo wszystkie zjazdy z Monte Arsenti, gdzie mieści się miejscówka, są trudne, ale czego się nie robi, by poznać nowości? Procedura za każdym razem wygląda podobnie – widzicie ją też na filmie. Najpierw wybór i ustawienie sprzętu, potem podróż pod szczyt shuttlem lub o własnych nogach (podjazdówka Spaghetti jest genialna), a finalnie kolejne pętle – całe lub fragmentami, w zależności od potrzeb.

Tym razem najpierw kręciliśmy się na krótkich pętlach wokół szczytu, by sprawdzić też jak pracuje zawieszenie na podjazdach oraz naprawdę trudnych fragmentach po skałach. Które po deszczu miały przyczepność masła. Finalnie zaś pokonaliśmy… trasę zwaną Rock’n’Roll Queen, która oferuje odpowiednie do nazwy warunki, jak łatwo domyślić się po nazwie. Ba, oprócz zjazdu są i 2 wspinaczki pozwalające sprawdzić blokadę!

Czy wielkość ma znaczenie? W rowerach na pewno, bo na trudnych trasach z większą ilością skoku jest łatwiej. Ale jeżeli dostaniemy do ręki sprzęt z mniejszym i odpowiedniej jakości, jazda także potrafi być bardzo przyjemna. Przyznam, iż na przysłowiowe „dzień dobry” podniosłem tylko mostek, przekładając kilka podkładek nad niego, bo jednak trasy enduro i w szczególności dropy, na rowerze XC to przeżycie ekstremalne. Możecie jednak zobaczyć także na filmie, iż dzięki bardzo aktywnej pracy zawieszenia – byłem zaskoczony, jak czule pracuje – przez cały czas satysfakcjonujące!

Nowa, wygodna manetka, która pozwala bawić się zawieszeniem, pozwala na szybką blokadę, gdy to jest potrzebne, ale częściej korzystałem z trybu pośredniego, bo pozwala na sprawniejsze podjeżdżanie gdy robi się trudniej. Także umieszczenie w tym samym miejscu dźwigni do sztycy się sprawdza – tu przyzwyczajenie do obsługi trwa krótko.

A potem już cieszyłem się nieczęsto spotykanym połączeniem miękkiej pracy, wykorzystaniem całego skoku i jednocześnie brakiem osiadania widelca. Znacie to? Seria progów, a po pierwszym widelec już pozostaje lekko skompresowany, więc kolejne „łyka” z trudnością. Tyle, iż nie tym razem! Zawieszenie, nominalnie tylko 120 mm, przy odpowiednim ustawieniu zdaje się mieć więcej skoku i ciągle pozostaje aktywne, co sprawia, iż można skoncentrować się na wybieraniu drogi, a nie na unikaniu przeszkód. Działa tak sprawnie, iż szczerze biorąc sam byłem zdziwiony, jak rower XC dobrze sprawdził się w tych warunkach!

Podsumowanie

Po pierwszych jazdach nie mam wątpliwości, iż nowe zawieszenie XC Manitou to nowa jakość działania, nie tylko na tle poprzednich modeli firmy. Dostajemy wysoką czułość w połączeniu z łatwością obsługi i serwisowania. Opcja samodzielnej zmiany skoku jest dodatkowym plusem. Widelec i tłumik są obsługiwane wygodną manetką, a predefiniowane ustawienia zawieszenia, które można ją wybrać, użyteczne.

Parę testową, która dostaliśmy, montujemy do naszego roweru, więc możecie się spodziewać też w niedalekiej przyszłości czegoś więcej niż pierwszych wrażeń z jazdy!

Dystrybutorem Manitou w Polsce jest Velo, pełną kolekcję znajdziecie pod tym adresem – velo.pl/marki/manitou. Ceny polskie nowych modeli nie były jeszcze znane w momencie publikacji tego tekstu.

Idź do oryginalnego materiału