Nie żałuj pieniędzy na lodówkę. Haier 3D 60 serii 7 pokazał mi, jak oszczędzić na rachunkach

konto.spidersweb.pl 2 godzin temu

Stoi w niemal każdym domu, na stałe podłączona do prądu. Korzystamy z niej codziennie wiele razy, jednocześnie rzadko zastanawiając się nad tym, ile faktycznie kosztuje nas taki komfort. Tymczasem to, jaką lodówkę wybierzemy, ma ogromny wpływ na to, jak będą wyglądały nasze rachunki. I nie, wcale nie musimy się decydować na kompromisy.

Skąd to wiem? Bo niedawno moją wysłużoną, zdecydowanie niezbyt oszczędną lodówkę zastąpił jeden z ciekawszych modeli marki Haier – 3D 60 serii 7. Miałem więc okazję w zaciszu własnego domu przekonać się o tym, jak sprawuje się jedyne takie urządzenie na rynku, wyposażone dodatkowo w cały szereg funkcji, których nazwy marketingowe mogą przytłaczać, ale które w praktyce spisują się rewelacyjnie.

Jedyne takie…?

Jedyne tak energooszczędne. Dokładniej: nie ma na rynku innej chłodziarko-zamrażarki z szufladami, która zasłużyłaby na klasę energetyczną A. Biorąc pod uwagę obecne ceny prądu oraz fakt, iż w przyszłości te będą raczej tylko rosnąć – prawdopodobnie to właśnie jest element, na który powinniśmy patrzeć w pierwszej kolejności.

Powód? Oczywiście – pieniądze. Przy wyborze odpowiednio energooszczędnej lodówki, w ciągu 10 lat jesteśmy w stanie – w porównaniu do tańszych i mniej energooszczędnych sprzętów – oszczędzić choćby kilka tysięcy złotych. jeżeli dodać do tego fakt, iż 3-drzwiowe lodówki Haier mają 25 lat gwarancji na kompresor, oszczędności będą jeszcze większe. Do tego stopnia, iż może się okazać, iż koszt zakupu lodówki… zwraca się w oszczędnościach na energii elektrycznej.

Przykład? Moja dotychczasowa lodówka – dużo mniej zaawansowana i o wyraźnie mniejszej pojemności (334 l kontra 414 l w lodówce Haier 3D 60 serii 7) – teoretycznie zużywa w ciągu roku niemal 300 kWh. Haier 3D 60 serii 7? 116 kWh w ciągu roku. Różnica jest więc niemal trzykrotna (!) i – licząc na gwałtownie – oznacza wydanie rocznie 300 zł na prąd (stara lodówka) albo mniej niż 120 zł. Przez lata użytkowania dałoby się więc nie tylko odłożyć na zakup lepszej lodówki, ale i sporo zaoszczędzić.

Różnice widać też nie tylko w rocznych zestawieniach na etykietkach producentów, ale też na żywo. Przykładowo po samym otwarciu drzwi do lodówki Haier 3D 60 serii 7 miernik wskazuje okolice 22-25 W. W przypadku tej samej czynności i starszej lodówki z niższej klasy energetycznej – wędrujemy od razu powyżej 31 W, a mowa przecież o dużo mniejszej i dużo mniej zaawansowanej lodówce. Do tego otwieranie lodówki to coś, co robimy wielokrotnie w ciągu dnia i co znacząco wpływa na średnie zużycie energii.

Co ciekawe, jeżeli chodzi o dobowe zużycie energii, to etykieta z mojej starej lodówki okazuje się prezentować niedoszacowane wartości. Średnie dobowe zużycie w jej przypadku to 0,84 kWh, co przekłada się na 307 kWh rocznie. Haier 3D 60 serii 7 to natomiast 0,32 kWh dziennie, czyli… 117 kWh rocznie.

Tyle jednak teorii i pomiarów – przejdźmy do praktyki i tego, jak udało się osiągnąć taki wynik. Zaczynając jednak od czegoś zupełnie innego, czyli od:

Ta lodówka po prostu wygląda świetnie.

Nie sądziłem, iż kiedykolwiek to napiszę albo powiem – szczególnie patrząc na moje dotychczasowe lodówki – ale tak: ta lodówka wygląda świetnie. Do tego stopnia, iż byłbym w stanie pomyśleć nad lekkim przemeblowaniem całej kuchni z myślą o tym, żeby ta lodówka była jeszcze bardziej wyeksponowana i stanowiła centralny punkt całego pomieszczenia.

Na szczęście jednak Haier nie ograniczył się tutaj do zadbania o atrakcyjne wzornictwo. Mało tego – to wzornictwo w pewnym stopniu wpływa właśnie na to, iż Haier 3D 60 serii 7 jest w stanie pochwalić się takimi wynikami w kwestii oszczędzania energii.

Otwierasz te drzwi, które chcesz otworzyć.

Większość standardowych chłodziarko-zamrażarek skrywa część zamrażarkową za standardowymi drzwiami na zawiasach. Efekt jest prosty do przewidzenia – jeżeli chcemy sięgnąć po coś z zamrażarki, otwieramy całość, a potem tracimy czas na szukanie, gdzie jest to coś, czego potrzebujemy. Dodatkowo, żeby było nam wygodnie, potrzebujemy całkiem sporo miejsca z boku na odsunięcie tych drzwi, co w ciasnych pomieszczeniach potrafi być sporym problemem.

Jak to rozwiązał Haier? Wprowadzając tutaj szuflady Easy Access, wysuwane na teleskopowych prowadnicach. Może to brzmieć jak niewielkie udogodnienie, ale w praktyce kompletnie zmieniło to sposób, w jak korzystam z zamrażarki. Nie dość bowiem, iż dostęp do półek jest zdecydowanie łatwiejszy, to jeszcze od razu widać, co gdzie jest, dzięki czemu i unikamy długotrwałego otwierania zamrażarki, i sytuacji, w której zapominamy o czymś, bo trafiło na tył szuflady, której w ogóle nie widać. A to z kolei oznacza, iż oszczędzam i energię – bo nie muszę otwierać tych szuflad na dłużej – i jedzenie. I iż w końcu ktoś przekonał mnie do utrzymania w zamrażarce porządku.

Porządek zapanował też piętro wyżej.

Co traktuję już jako osiągnięcie wyższej kategorii, ale w sumie trudno się dziwić – organizacja wnętrza Haier 3D 60 serii 7 jest taka, iż aż nie chce się w niej robić bałaganu.

Przede wszystkim – wszystko tutaj idealnie widać i to niezależnie od tego, jak bardzo wypełnimy lodówkę produktami. Podziękować za to możemy systemowi Haier Daylight, czyli „kolumnie” LED umieszczonej za półkami i szufladami, dodatkowo skonfigurowanej tak, żeby stopniowo rozjaśniała się po otwarciu lodówki, nie rażąc nas choćby wtedy, kiedy w nocy zejdziemy coś przekąsić.

Gdyby ktoś przy tym twierdził, iż oświetlenie w lodówce to po prostu oświetlenie w lodówce i na nic nie wpływa – zapewniam, iż jest w błędzie. Dla mnie okazało się to funkcją, która – ponownie – sprawiła, iż i mniej marnuję jedzenia, bo nie przegapiam, iż coś tam z tyłu jeszcze jest – i krócej stoję przy otwartej lodówce w trakcie poszukiwań.

Poszukiwania skraca też świetny system szuflad.

I to nie „po prostu szuflad”, a szuflad zdecydowanie wyspecjalizowanych.

Pierwsza z nich to szuflada o nazwie My Zone, w przypadku której możemy samodzielnie – w zakresie od 0 do 5 stopni – regulować temperaturę, w zależności od tego, co akurat chcemy tam przechować.

Drugą szufladą jest szuflada Humidity Zone i jak sama nazwa wskazuje – to miejsce, w którym utrzymywany jest wyższy poziom wilgotności (90 proc.), dzięki czemu stała się ona moim ulubionym miejscem do przechowywania w lecie świeżych owoców i warzyw, które po prostu dłużej zachowują smak i nie wysychają.

Moim ulubionym drobiazgiem organizacyjnym jest jednak rozwiązanie dużo mniej zaawansowane technicznie, czyli półka Flexi Glass.

Butelka mieści się na płasko, ale…

Kilka ruchów i już mogę włożyć do lodówki wyższe przedmioty, choćby jeżeli przed chwilą wydawało się, iż nie ma szans, żeby się zmieściły.

… z Felxi Glass możemy też zrobić dla niej miejsce w pionie, bez reorganizacji całej lodówki.

Co ważne – ta półka jest składana, więc nie ma żadnego problemu, żeby błyskawicznie przywrócić jej pełny wymiar. Podobnie jest zresztą ze świetnie pomyślanym wieszakiem na butelki – kilka sekund i jest, a gdy przestaje być potrzebny, błyskawicznie go składamy i zyskujemy dodatkowe miejsce, nie wyjmując go z lodówki.

Ponownie – te wszystkie, zdawałoby się, drobiazgi, realnie skracają czas, jaki spędzam przy otwartej lodówce. A mniej czasu przy otwartej lodówce to niższe rachunki, nie wspominając już o tym, jak przyjemnie sięga się do lodówki, w której wszystko doskonale widać i wszystko jest na swoim miejscu.

Nie wszystko jednak spoczywa na użytkowniku.

Ułatwienie dostępu do lodówki i przyspieszenie procesu korzystania z niej to jedna kwestia, zresztą taka, w przypadku której jestem pod największym wrażeniem Haier 3D 60 serii 7. Drugą kwestią jest to, co lodówka robi, kiedy z niej nie korzystamy.

I tak przykładowo w tym urządzeniu w ramach rozwiązania Total No Frost zdecydowano się zastosować specjalną osłonę, dzięki której podczas odszraniania minimalizowana jest utrata energii. W rezultacie w lodówce nie uświadczymy ani odrobiny szronu, jednocześnie nie płacąc za to dodatkowo w rachunkach za prąd.

Gdyby tego było mało, ograniczono też znacząco wahania temperatury we wnętrzu i przy okazji mieszanie się zapachów przechowywanych tam posiłków. Zimne powietrze w Haier 3D 60 serii 7 jest bowiem rozprowadzane delikatnie z bocznych wylotów na kolumnie, dzięki czemu dodatkowo jedzenie nie jest przesuszane i faktycznie dłużej zachowuje swój smak oraz… wygląd.

To wszystko pozostało dodatkowo… smart. I to tak naprawdę.

Sterowanie? Tak, można to zrobić bezpośrednio ze świetnie wyglądającego panelu dotykowego umieszczonego na froncie lodówki. Ale można to też zrobić z poziomu aplikacji – przykładowo włączając tryb wakacyjny, kiedy zameldujemy się w hotelu i przypomnimy sobie, iż zostawiliśmy lodówkę w trybie domyślnym.

I tak jak zwykle trudno mi znaleźć zastosowania dla aplikacji połączonych z lodówkami, tak tutaj – jest zdecydowanie inaczej. To właśnie z poziomu aplikacji najczęściej zmieniałem temperaturę chociażby sekcji My Zone (można zmieniać też temperaturę lodówki i zamrażarki) i tutaj sprawdzałem, gdzie najlepiej włożyć które produkty, żeby najdłużej zachowały świeżość. Zresztą – choć jest taka możliwość – mało co trzeba w aplikacji ustawiać manualnie. Przykładowo nie trzeba zgadywać, jaka temperatura powinna być w sekcji My Zone, w zależności od tego, jakie produkty tam wkładamy. Wystarczy wybrać jedną z kategorii i system podpowie nam, jakie ustawienia dobrać.

Mało tego, jeżeli jeszcze bardziej chcemy zautomatyzować chłodzenie i przy okazji oszczędzić energię, możemy uruchomić automatyczne dopasowywanie temperatury zależne od tego, kiedy robimy zakupy, z jakiego trybu najczęściej korzystamy, jak często otwieramy lodówkę i tego… jaka jest pogoda.

Czy warto zmienić lodówkę?

Przykład mojej dotychczasowej lodówki pokazuje jedną rzecz – lodówki potrafią być niesamowitymi pochłaniaczami prądu. Do tego stopnia, iż mogę uznać zakup taniej lodówki z niską klasą energetyczną za jeden z gorszych pomysłów na oszczędzanie pieniędzy w życiu. Tak, zapłaciłem mało przy kasie. I tak – zapłaciłem przez to przez lata ekstremalnie dużo za prąd.

Haier 3D 60 serii 7 pokazał mi natomiast, iż można zrobić pojemną, piękną i zaawansowaną lodówkę z zamrażarką, która na adekwatnie każdym kroku będzie zaprojektowana tak, żeby oszczędzać prąd i – w konsekwencji – nasze pieniądze. Do tego większość dodatkowych funkcji w tym przypadku nie jest tylko marketingowymi gadżetami – adekwatnie z każdej z nich korzystam regularnie, zaczynając od świetnie rozwiązanych szuflad zamrażarki, przez konfigurowalny My Zone i owocowo-warzywny Humidity Zone, a kończąc na świetnej organizacji i personalizacji całości.

Dodatkowo – gdyby policzyć różnice w rachunkach za prąd, gdybym zamiast taniej lodówki lata temu kupił właśnie tę, to… już teraz by mi się ten zakup zwrócił.

Idź do oryginalnego materiału