W świecie, w którym telefon stał się przedłużeniem ręki, kilka rzeczy wywołuje tak gwałtowny wyrzut adrenaliny jak widok telefonu wpadającego do wody. A gdy już do tego dojdzie, większość z nas działa odruchowo: wyciągnąć, otrzepać, a potem – zgodnie z internetową mądrością – zakopać w ryżu. Ten rytuał, powtarzany od lat, urósł do rangi niemal magicznego zaklęcia. Problem w tym, iż magia nie działa. A czasem wręcz szkodzi.
Ryż – bohater memów, nie elektroniki
Mit o cudownych adekwatnościach ryżu przetrwał dekadę, mimo iż współczesna technologia dawno go unieważniła. Dlaczego? Bo brzmi logicznie: ryż chłonie wilgoć, więc powinien „wyciągnąć” ją z telefonu. Niestety, w praktyce jest to po prostu nieskuteczne. Największy problem polega na tym, iż wilgoć wewnątrz urządzenia zaczyna wyrządzać szkody niemal natychmiast. Korozja styków, mikrozwarcia, degradacja elementów – to procesy, które nie czekają, aż ryż łaskawie zacznie działać. A działa powoli. Bardzo powoli. Zbyt wolno, by cokolwiek uratować.
Co gorsza, ryż potrafi dołożyć swoje trzy grosze do katastrofy. Drobinki i pył z ziaren mogą dostać się do portów ładowania, głośników czy mikrofonów. Serwisanci znają ten widok aż za dobrze: telefon po zalaniu, a w środku bonus w postaci ryżowego „piasku”.
Skąd wziął się ten mit?
Historia jest prosta: kiedyś to działało. A przynajmniej – działało trochę. Starsze telefony i aparaty cyfrowe miały konstrukcję, która pozwalała wilgoci łatwiej odparować, a ryż faktycznie mógł pomóc w osuszeniu powierzchniowych warstw. Internet podchwycił temat, memy zrobiły swoje, a metoda rozlała się po świecie szybciej niż sama woda w telefonie. Tyle iż technologia poszła do przodu. Dzisiejsze urządzenia są znacznie szczelniejsze, bardziej skomplikowane i wrażliwsze. To, co kiedyś było półśrodkiem, dziś jest zwyczajnie nieskuteczne.
Firmy technologiczne od lat próbują wyplenić ryżowy mit. Apple w swoich oficjalnych instrukcjach nie pozostawia złudzeń: wkładanie telefonu do ryżu może go uszkodzić. I nie chodzi tu o wilgoć, ale o drobne cząsteczki, które mogą dostać się do portów i mechanizmów. Nowoczesne telefony dodatkowo same informują użytkownika o wykryciu cieczy w porcie ładowania. To nie jest sugestia – to ostrzeżenie. Ładowanie mokrego urządzenia może doprowadzić do trwałej korozji złącza, a to jedna z najczęstszych przyczyn nieodwracalnych uszkodzeń po zalaniu.
Co robić, gdy telefon spotka się z wodą?
Gdy telefon zamoknie, od razu go wyłącz i nic w nim nie naciskaj. Delikatnie wytrzyj obudowę, a potem trzymaj urządzenie portem w dół i lekko postukaj o dłoń, żeby pozbyć się nadmiaru wody. Odłóż telefon w suche, przewiewne miejsce na 24–48 godzin. jeżeli masz saszetki z żelem krzemionkowym, możesz je wykorzystać – pochłaniają wilgoć znacznie lepiej niż ryż.
Unikaj działań, które mogą pogorszyć sytuację: nie używaj suszarki ani sprężonego powietrza i nie wkładaj niczego do portów. Im mniej kombinowania, tym większa szansa, iż telefon da się uratować.
Każda minuta po zalaniu ma znaczenie, a zakopywanie telefonu w ryżu to strata cennego czasu. Zamiast polegać na internetowych legendach, warto trzymać się sprawdzonych procedur i – jeżeli to konieczne – oddać urządzenie w ręce specjalistów. Ryż świetnie sprawdza się w kuchni. W elektronice – nigdy.
Źródło: TechRadar, Support Apple / Zdj. otwierające: Pexels (@19×14)

14 godzin temu







