Nie warto było. Szczerze o przesiadce na iPhone’a 13

2 lat temu

Mądre głowy mówiły: iPhone’y podrożeją, więc kupuj Polaku, bo przegapisz okazję. Posłuchałem i kupiłem iPhone’a 13, a teraz trochę żałuję. jeżeli zastanawiasz się, czy warto kupić nowego iPhone’a, ten tekst jest dla ciebie.

Mniej więcej za dwa miesiące na rynek powinna trafić najnowsza seria iPhone’ów 14. A zatem kto o zdrowych zmysłach kupuje w tym momencie iPhone’a 13, skoro lada moment na rynku będzie jego następca? Cóż, ja, ale takich osób jest dużo więcej.

Na Spider’s Web od lat analizujemy rynek oraz ruchy Apple’a, ale w tym roku nastroje są nieciekawe. Większa część naszej załogi uważa, iż podwyżka cen iPhone’ów jest nie tyle prawdopodobna, ile wręcz nieunikniona. Czy pamiętacie, co stało się z MacBookami Air M1 po czerwcowej premierze modeli M2? Owszem, nowy MacBook Air M2 był zauważalnie droższy, ale jednocześnie podrożał też dwuletni model M1.

W segmencie komputerów widać, iż Apple zaktualizował wewnętrzny przelicznik dolarów na złotówki. Spójrzmy na dopłaty do większych dysków i pamięci obecne w konfiguratorach komputerów: w Stanach po premierze procesorów M2 pozostały niezmienne i wynoszą 200 dol. W Polsce od czerwca cena magicznie wzrosła z poziomu 1000 na 1200 zł.

Mamy więc droższe komputery i droższe komponenty. Czas na droższe iPhone’y, bo czemu nie?

To iPhone 13, ale iPhone 14 ma wyglądać tak samo.

Zagraniczne przecieki mówią o tym, iż cena iPhone’a 14 nie zmieni się względem trzynastki i będzie wynosić 799 dol. Jest to jednak cena w Stanach. W Polsce ceny zaczęły rosnąć od czerwca, więc dlaczego miałoby być inaczej z iPhone’em 14?

Do tej pory 799 dol. oznaczało 4199 zł, a więc Apple przeliczał 1 dol. na 5,25 zł. o ile Apple zastosuje przy iPhonie podobny przelicznik jak przy Makach, będzie to oznaczało, iż 1 dol. to ok. 6 zł, czyli bazowy iPhone 14 może kosztować 4799 zł. Z kolei model 14 Pro przy takim przeliczniku to 5999 zł, a 14 Pro Max to już 6599 zł.

Osoby, które potrafią liczyć, mówią: Polaku, kupuj iPhone’a.

Tego zdania jest m.in. mój redakcyjny kolega Dawid Kosiński, który swoje zdanie dobitnie przedstawił w naszym filmie.

Dawid przytacza bardzo istotny argument, a mianowicie fakt, iż iPhone 14 ma się zasadniczo niczym nie różnić od trzynastki. Według przecieków ma mieć ten sam procesor, ten sam ekran, tę samą obudowę, a choćby ten sam zestaw aparatów. I to wszystko od października ma być droższe. Bo słaba złotówka, bo inflacja, bo recesja na horyzoncie.

A więc nic tylko kupować iPhone’a 13, prawda? Nie do końca.

Od trzech lat używałem iPhone’a XR, który cały czas jest genialnym telefonem. Ja wiem, iż pod kątem technologicznym był przestarzały już w momencie premiery, bo ekran LCD z rozdzielczością ok. 720p i pojedynczy aparat to elementy nie do obrony. I jeszcze te grube ramki!

iPhone XR obok iPhone’a 13.

A jednak jako całość uwielbiałem ten telefon. Ekran LCD to jeden z najlepszych paneli tego typu na rynku, jest wprost świetny. Aparat, choć pojedynczy, do dziś robi fantastyczne zdjęcia za dnia. To w końcu moduł z topowego iPhone’a XS. Ba, choćby tryb portretowy działał tu świetnie, choć nie ukrywam, iż coraz bardziej doskwierał mi brak sensownego trybu nocnego. A aparat XR niedomagał wieczorami.

Cała reszta była genialna. Pod kątem działania iPhone XR nie zestarzał się przez trzy lata oni odrobinę. Działa jak rakieta, ma najnowszy system (ten stan rzeczy nie zmieni się prawdopodobnie jeszcze przez kolejne trzy lata), a poza tym to po prostu niezawodny sprzęt, który w niczym mnie nie irytował. A to dla mnie najważniejsza cecha.

iPhone XR w etui Spigen La Manon Calin obok iPhone’a 13 w etui Apple.

Kiedyś powiedziałem sobie, iż iPhone XR ma u mnie dożywocie i będę go używał, aż straci aktualizacje. Jasne, iż korciła mnie przesiadka na nowszy model, ale to nie była potrzeba, a tylko chęć. Niestety jej uległem i kupiłem iPhone’a 13.

Przesiadłem się na iPhone’a 13 z iPhone’a XR i zasadniczo nie widzę różnicy.

„Na papierze” iPhone 13 miał mi dać dużo:

  • nowoczesny design zgodny z nowym standardem w portfolio Apple (nie ukrywam, iż to dla mnie istotne),
  • dużo lepszy ekran (nareszcie OLED!), z wyższą rozdzielczością i znacznie węższymi ramkami,
  • o trzy lata nowsze podzespoły, w tym głównie procesor,
  • lepszy akumulator (w XR rok temu wymieniłem ogniwo i do dziś wytrzymuje z małą górką cały dzień),
  • znacznie lepszy aparat główny, do tego ze stabilizacją matrycy, co zapewni również lepsze wideo,
  • dodatkowy aparat ultraszerokokątny,
  • tryb nocny (kolejny istotny dla mnie argument),
  • kilka najnowszych dodatków software’owych, w tym np. nagrywanie w trybie kinowym.

Ktoś zapyta: dlaczego nie iPhone 13 Pro, skoro robię tak dużo zdjęć? Ano właśnie dlatego, iż robię dużo zdjęć. Duży aparat mam zawsze przy sobie i jeżeli chcę zrobić dobry portret dziecka, to robię go właśnie aparatem, a nie telefonem. W telefonie korzystam prawie wyłącznie z głównego aparatu, który ma najlepszą jakość.

iPhone 13

iPhone 13 w końcu do mnie przyjechał i nie ukrywam, iż w pierwszej chwili byłem zachwycony. Nowy design po prostu do mnie przemawia. Ten telefon bardzo mi się podoba, choćby w etui. Później niestety zachwyt gdzieś uleciał. Bo jaki jest iPhone 13 na tle iPhone’a XR?

Ekran OLED to rozczarowanie. Nie oglądam na nich filmów pokroju Star Wars, a w typowych materiałów z YouTube’a praktycznie nie ma scen z pełną czernią. Wobec tego główna zaleta OLED-a (perfekcyjna czerń) gdzieś ucieka. Doceniam żywsze, bardziej nasycone (a przy tym przez cały czas naturalne!) kolory, ale nie rekompensują mi one kluczowej wady panelu OLED od Apple’a, czyli bardzo przeciętnie zestrojonego balansu bieli. Na ekranie LCD wszystko było w punkt, a biel była biała. Na OLED-zie całość ma lekki zafarb. Już się do tego przyzwyczaiłem, ale kiedy zestawię iPhone’a 13 z moim skalibrowanym monitorem, łapię się za głowę.

iPhone XR z ekranem LCD ma poprawny balans bieli, a iPhone 13 z ekranem OLED ma zafarb.

Nowszy procesor to w praktyce tylko hasło, bez przełożenia na rzeczywistość, przynajmniej w kwestii wydajności. Mimo trzech lat różnicy nie czuję ŻADNEJ różnicy w szybkości działania. iPhone 13 ma nad iPhone’em XR tylko jedną przewagę: dłużej trzyma otwarte aplikacje w tle. Przy przełączaniu się między nimi starsza aplikacja jest rzadziej przeładowywana. Poza tym wszystko odpala się dokładnie z taką samą szybkością. Całość działa identycznie, czyli niemal idealnie.

Duży progres widzę za to w akumulatorze. W iPhonie XR nigdy nie miałem z nim problemów, tym bardziej iż w ciągu dnia telefon zawsze dostawał zastrzyk energii z Car Play w samochodzie, ale akumulator iPhone’a 13 jest po prostu znacznie lepszy. Niejednokrotnie kończę dzień, mając powyżej 50 proc. poziomu akumulatora. W XR było to raczej 20 – 25 proc.

Na koniec aparat. Zgadniecie, które zdjęcie pochodzi z iPhone’a 13, a które z XR?

Proszę bardzo, oto test. Zdjęcia są inne, ale czy któreś jest jednoznacznie lepsze?

Trudno powiedzieć, prawda? No właśnie. Zdjęcia robione za dnia wypadają bardzo, bardzo blisko, co jest dla mnie sporym rozczarowaniem.

iPhone 13 ostatecznie ma jednak lepszy aparat. Dodatkowy obiektyw daje dużo nowych możliwości, a tryb nocny jest wprost genialny. W praktyce najważniejszą nowością okazał się być tryb portretowy, który działa nie tylko na ludziach, ale też na przedmiotach. Będę z tego korzystał. Zaskoczyła mnie też znaczna poprawa jakościowa oraz szerszy kąt widzenia w zdjęciach selfie.

Czy drugi raz przesiadłbym się na iPhone’a 13? Nie wiem.

Myślę, iż gdybym stanął drugi raz przed zakupem, wybrałbym mimo wszystko model Pro, który ma 120 Hz w ekranie. Z drugiej strony, nadchodzący iPhone 14 Pro ma mieć nowszy design i tryb Always On, więc za dwa miesiące żałowałbym, iż nie poczekałem. W ten sposób można gonić króliczka w nieskończoność.

iPhone 13 jest bezsprzecznie świetnym, wręcz wybitnym telefonem, na którym będę mógł polegać przez długi czas. Nie irytuje mnie i robi wszystko tak, jak trzeba. Jego problemem jest jednak to, iż poprzednie modele starzeją się niezwykle wolno.

iPhone 13

Jeśli masz już nowożytnego iPhone’a z Face ID i ekranem zapełniający cały front, przesiadka na nowszy model to tylko kosmetyka. choćby po trzech latach rozwoju nie czuć wielkiej różnicy. Największą różnicą jest de facto design, co dla jednych ma duże znaczenie, a dla innych, żadne.

Cała ta sytuacja uzmysłowiła mi, iż Apple ma przed sobą duży problem. Na własnej skórze przekonałem się, iż wymiana iPhone’a na nowszy model nie ma większego sensu. jeżeli w ciągu 3-4 lat nie nadejdzie rewolucja (a nie zapowiada się na to), to nie będę miał kolejnego bodźca do przesiadki. Apple nieprędko zobaczy moje pieniądze, a przecież moje zdanie nie jest odosobnione. Tym samym Apple w długofalowym ujęciu może stać się ofiarą niezawodności iPhone’a.

Idź do oryginalnego materiału