Z robotami sprzątającymi jest tak, iż owszem sprzątają za nas, ale my musimy sprzątnąć po nich. Dreame L10s Ultra to urządzenie niemal idealne, bo nie tylko odkurza i myje podłogę, ale również sprząta po sobie, automatycznie opróżniając pojemnik i myjąc oraz susząc własne mopy.
Przez mój dom przejechał cały batalion różnego rodzaju robotów sprzątających. Jedne tylko odkurzały, inne również myły podłogę. Były też takie, które potrafiły odessać po zakończeniu pracy kurz z pojemnika lub umyć pady mopujące.
Dreame L10s Ultra to urządzenie, które robi to wszystko, zupełnie odciążając nas od czynności serwisowych. Wisienką na torcie jest fakt, iż do mycia podłóg robot używa detergentu, czyli nie ogranicza się do przecierania powierzchni wyłącznie wodą.
Dreame L10s Ultra – co potrafi robot sprzątający?
Dreame L10s imponuje już po wyjęciu z pudełka. Stacja dokująca jest naprawdę spora i ma wysokość 57 cm. Rozmiary uzasadnione są jej możliwościami.
W środku znajdziemy 2,5-litrowy pojemnik na czystą wodę, 2,4-litrowy na brudną, 3-litrowy worek na kurz oraz 300-mlilitrową buteleczkę z płynem do podłóg.
Na dole stacji znajduje się pad czyszczący z plastikowymi wypustkami, które pomagają wyczyścić obrotowe nasadki mopujące po zakończeniu sprzątania lub przejechaniu przez odkurzacz określonego przez nas dystansu.
Po powrocie robota do stacji w pierwszej kolejności następuje odessanie kurzu z pojemnika do worka. Trwa to dosłownie kilka sekund i przynosi bardzo dobre efekty – pojemnik zostaje dokładnie wyczyszczony.
Następnie rozpoczyna się proces płukania mopów. Na podstawkę dostarczana jest woda, a w tym czasie mopy się kręcą. Wspomniane już wypustki i rowki zapewniają głębokie czyszczenie. Cały proces trwa kilkadziesiąt sekund.
Należy przy tym wspomnieć o dwóch bardzo istotnych rzeczach. Robot myje podkładki mopujące po każdym sprzątaniu, ale oprócz tego wraca do stacji po osiągnięciu określonego metrażu. W ustawieniach w aplikacji znajdziemy suwak w zakresie od 10 do 35 m2 – zdecydujemy tym samym, jak często odkurzacz ma wracać na czyszczenie. Po drugie, po zakończeniu czyszczenia pady są suszone. Tu też mamy możliwość wyboru, określając czas trwania suszenia: 2, 3 lub 4 godziny. Proces ten jest niemal niesłyszalny – ze stacji dochodzi tylko delikatny szum.
Jedyna czynność serwisowa, jaką musimy wykonać po sprzątaniu to opróżnienie pojemnika z brudną wodą i ewentualne napełnienie tego na czystą. Oba zbiorniki są poręczne i łatwo się je napełnia i opróżnia. Zajmuje to dosłownie kilka sekund.
Jak sprząta Dreame L10s Ultra?
Po rozpoczęciu pracy przez robota byłem zaskoczony. Okazało się, iż mimo dużej mocy ssącej, odkurza on znacznie ciszej niż podobne modele. Nieprofesjonalny pomiar hałasu dzięki telefona wskazywał od 61 do 63 dB, gdy mój prywatny robot sprzątający jest o około 10 dB głośniejszy. Dreame zapewnił więc miłą odmianę i – podkreślam – mówimy tu o pracy z największą mocą ssącą, czyli 5300 Pa.
Samo odkurzanie odbywa się za pośrednictwem gumowej szczotki głównej i trójramiennej szczotki bocznej. Należy pochwalić w tym miejscu zastosowanie właśnie takiej szczotki, bo nie tylko sprząta lepiej niż te z włosiem, ale też znacznie ogranicza problem nawijania włosów, a przez to wymaga rzadszego czyszczenia.
Dreame L10s Ultra poradził sobie ze wszystkimi zanieczyszczeniami, na które natrafił na swojej drodze. Koci żwirek? Nie ma problemu. Sierść – jak wyżej. Dla uczciwości testu rozsypałem też mąkę, cukier i sól gruboziarnistą – robot sprzątnął je nie pozostawiając po nich śladu. W domu nie mam dywanu, ale przyniosłem na testy z piwnicy niewielki chodniczek, który jest mistrzem świata w pokrywaniu się kocią sierścią. Odkurzacz dał radę i w tym przypadku.
Woda i roztwór detergentu dostarczane są automatycznie do padów przed wyjazdem ze stacji dokującej.
Fakt, iż Dreame sprząta wodą z dodatkiem detergentu jest faktem godnym odnotowania, bo zdecydowana większość tego typu urządzeń myje podłogę samą wodą, a w ich instrukcji przeczytamy, iż dodawanie środków czyszczących może uszkodzić sprzęt. Czy mycie z płynem do podłóg przekłada się na skuteczność? Łatwo się domyślić, iż tak.
Robot wyposażony został w 2 pady mopujące. Oba kręcą się z prędkością z 180 obrotów na minutę. Co istotne, podczas pracy mopy są dociskane do podłoża.
Jak sobie radzą? Szczególnie uważnie przyglądałem się sprzątaniu kuchni, która z racji swej funkcji brudzi się najobficiej. Dreame poradził sobie z plamami po kawie z dnia wcześniejszego i wyczyścił do czysta plamy po zupie. Poległ tylko na przyschniętej skórce od ogórka, ale tę musiałem zdrapywać ostrym narzędziem, więc nie dałby rady choćby ręczny mop. W innych pomieszczeniach było równie dobrze – odkurzacz dokładnie myje podłogę, a zastosowanie detergentu sprawia, iż ma się poczucie, iż jest ona dobrze sprzątnięta.
Robot ma funkcję, która nazwana została inteligentnymi zaleceniami i polega na tym, iż oprogramowanie generuje automatyczne ustawienia czyszczenia dla wszystkich z pomieszczeń. Przykładowo w kuchni może użyć większego nawilżenia mopa, a w salonie większej siły ssącej.
Brane pod uwagę są 4 parametry pracy, które oczywiście możemy również ustawić manualnie: tryb czyszczenia (zamiatanie, mopowanie, zamiatanie i mopowanie równocześnie), siła ssania (wyrażona w 3 stopniach), wilgotność mopa (również 3 stopnie) i wreszcie liczba cykli w danym pomieszczeniu (1, 2 lub 3).
Dreame L10s Ultra z poziomu aplikacji pozwala na tworzenie harmonogramów sprzątania, tworzenia stref zakazanych, wysyłania robota do czyszczenia wybranej strefy. Dzięki funkcji odkrywania, odkurzacz zwiększy swoją moc, gdy wjedzie na dywan.
Co jeszcze potrafi Dreame L10s Ultra?
Robot został wyposażony w kamerę RGB. Jej podstawową funkcją jest dokładniejsze mapowanie pomieszczeń i pomoc w omijaniu przeszkód. Dzięki niej na mapie 3D zobaczymy np. realnie istniejące obiekty, np. stół
Kamera zapewnia jeszcze jedną możliwość – funkcję monitoringu. Przez aplikację możemy sterować zdalnie robotem, a także włączyć mikrofon i porozumiewać się głosowo. Dzięki mapie wyślemy urządzenie w dowolne miejsce w mieszkaniu.
Brzmi dziwnie? Funkcję tę pokochają np. opiekunowie zwierząt domowych. Podczas testów wielokrotnie sprawdzałem „co tam u kota”, a sam zwierzak był żywo zainteresowany, gdy robot zbliżał się do niego i mówił ludzkim głosem.
Oczywiście można sobie też wyobrazić bardziej poważne zastosowania, gdy np. jesteśmy poza domem i chcemy sprawdzić, tak dla pewności, czy wszystko w porządku. Funkcja ta sprawdzi się np. w sytuacji, gdy natręctwa nie dają nam spokoju i pozwoli odpowiedzieć na ważne życiowe pytania: czy zamknęliśmy okno w kuchni lub wyłączyliśmy żelazko.
Czy warto kupić robota Dreame L10s Ultra?
Przetestowałem w ostatnich miesiącach wiele modeli robotów sprzątających różnych marek. Skupiałem się na urządzeniach, które potrafią nie tylko odkurzać, ale i myć podłogę. Były wśród nich tańsze i droższe modele. Z całą pewnością mogę napisać, iż Dreame L10s Ultra jest jak dotąd najbardziej zaawansowanym z nich i dzięki temu najlepszym.
Do tego modelu przekonuje nie tylko skuteczność sprzątania. Podłogi są nie tylko odkurzone, ale i dobrze umyte. Przejawem postępu jest praktycznie całkowita automatyzacja prac, jakie musimy wykonać wokół robota po zakończonym sprzątaniu.
Odpada zatem nieprzyjemny obowiązek opróżniania pojemnika z kurzem, bo worek, do którego zasysane są nieczystości wymienimy raz na kilka miesięcy nie brudząc przy tym rąk. Nie musimy też myć padów mopujących, bo te czyszczą i suszą się same. Co więc musimy robić? Opróżnić pojemnik na brudną wodę, nalać czystej, od czasu do czasu sprawdzić stan szczotki głównej i bocznej. Pomoże w tym zresztą aplikacja.
Dreame L10s Ultra to kolejny etap rozwoju robotów sprzątających, których głównym celem jest automatyzacja procesu sprzątania. Trzeba przyznać, iż jesteśmy w momencie, gdy niemal bez przesady można powiedzieć, iż praca tego urządzenia jest bezobsługowa. To jego główna i podstawowa zaleta – oczywiście poza dobrej jakości sprzątaniem.
Dreame L10s Ultra kosztuje 5799 zł.
Sprzęt do testu dostarczył dystrybutor, firma InnPro.