Najpierw śmieci, potem start. Nowa technologia tnie emisję CO2

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Nasze śmieci mogą już niedługo napędzać samoloty i jednocześnie ograniczać emisje dwutlenku węgla o setki milionów ton rocznie. Nowa technologia pozwala przekształcać odpady komunalne w paliwo lotnicze.

Światowe lotnictwo odpowiada dziś za około 2,5 proc. sumarycznej emisji gazów cieplarnianych. Choć wartość ta wydaje się na pierwszy rzut oka niewielka, to wraz ze wzrostem popularności podróży lotniczych presja na zredukowanie emisji staje się coraz większa. Tymczasem sektor lotniczy, w przeciwieństwie do transportu drogowego, nie może ot tak przesiąść się na prąd.

Jakie jest zatem najlepsze rozwiązanie? Zamiast klasycznych biopaliw z rzepaku czy ze zużytego oleju, naukowcy proponują wykorzystanie śmieci. Mowa tu tak naprawdę o miejskich odpadach komunalnych: od resztek jedzenia po plastik, papier i metale. To wszystko może zasilać silniki odrzutowe dzięki zaawansowanemu procesowi przemysłowej gazyfikacji i syntezie Fischera-Tropscha, czyli reakcji chemicznej, w wyniku której z mieszkanki tlenku węgla i wodoru powstają paliwa płynne.

Spalarnia jako rafineria przyszłości

Opracowany proces pozwala przekształcić odpady komunalne w płynne paliwo o niskiej emisji CO2. W analizie cyklu życia wykazano, iż taki zamiennik klasycznego paliwa lotniczego może zmniejszyć emisję choćby o 90 proc. To ogromna różnica, która przy masowym wdrożeniu oznacza redukcję choćby 270 mln ton CO2 rocznie.

Co zatem stoi na przeszkodzie, by wprowadzić takie rozwiązanie? w tej chwili największą barierą jest nie tyle sama technologia, ale jej skala. Zakłady gazyfikujące śmieci istnieją, ale przez cały czas są zbyt nieliczne i zbyt małe, by zasilić wszystkie samoloty pasażerskie i transportowe na świecie. Jednak potencjał jest olbrzymi – już teraz wiadomo, iż roczne zasoby odpadów komunalnych mogłyby dać choćby 80 mln ton paliwa, czyli pokryć blisko 1/3 światowego zapotrzebowania.

Zielony wodór i przyszłość napędu

Choć przetwarzanie śmieci to naprawdę ogromny krok, naukowcy już teraz wskazują na możliwość dalszego zwiększenia efektywności całego procesu. Tylko 1/3 węgla zawartego w odpadach faktycznie trafia do paliwa. Reszta ucieka jako CO2 do atmosfery. Rozwiązaniem może być dodanie produkowanego z odnawialnych źródeł energii zielonego wodoru do procesu syntezy paliwa. To zwiększy wydajność i zmniejsza ślad węglowy jeszcze bardziej. Takie podejście daje też szansę na integrację z innymi sektorami, np. elektrowniami słonecznymi czy farmami wiatrowymi, które mogą zasilać produkcję wodoru i zasilać cały proces energetycznie.

Unia Europejska już teraz wprowadziła obowiązek dodawania zrównoważonego paliwa lotniczego do każdej partii tankowanego paliwa – początkowo 2 proc. w 2025 r., ale aż 70 proc. do 2050 r. Paliwa ze śmieci mogą nie tylko spełniać te normy, ale wręcz je przekraczać.

Lotnictwo bez dymiących sumień

Przekształcenie śmieci w paliwo to nie tylko korzyść klimatyczna. To tak naprawdę rozwiązanie dwóch problemów naraz – emisji i rosnącej góry odpadów. Miasta, które dziś mają problem z przepełnionymi składowiskami, mogłyby przekształcić je w surowce energetyczne i jednocześnie zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza.

Wdrożenie takich technologii na szeroką skalę będzie jednak wymagać ścisłej współpracy rządów, firm paliwowych, producentów samolotów i samych linii lotniczych. Bez odpowiednich regulacji, dotacji i strategii transformacja może utknąć już na etapie pilotażowym. Ale jedno w tym wszystkim cieszy najbardziej – nowe technologie skutecznie udowadniają, iż niepotrzebne odpady mogą stać się kluczem do lotnictwa bez emisji. Albo przynajmniej do znacznie niższej emisji.

Idź do oryginalnego materiału