Wonder Woman to chyba najsłynniejsza superbohaterka DC, a większość komiksów z jej udziałem to prawdziwe perełki. Nie inaczej jest z albumem “Wonder Woman. Historia: Amazonki”, w której to poznajemy nie tyle genezę Diany, co całego plemienia Amazonek. W tej przepięknie zilustrowanej opowieści nie brakuje bogów olimpijskich, ludzkich słabości i pytań natury egzystencjalnej.
Wonder Woman w tym roku kończy 83 lata, a przez cały czas jest w świetnej formie. Ta fikcyjna postać stworzona w 1941 r. przez psychologa Williama Moultona Marstona i rysownika Harry’ego G. Petera wyróżniała się na tle innych superbohaterów DC ze względu na mocne odniesienia do mitologii greckiej. Wonder Woman (alter ego Diany Prince) miała być żeńskim odpowiednikiem Supermana (szykowano jej imię Suprema), ale postawiono na nieco inne poprowadzenie jej historii.
Czytaj też: Batman i Superman jakiego nie znacie od twórcy “Sandmana”. Recenzja “Uniwersum DC według Neila Gaimana”
Mimo iż Wonder Woman regularnie występowała w komiksach wydawnictwa DC na przestrzeni dekad, to świat na poważnie usłyszał o niej dopiero w 2017 r. za sprawą filmu Patty Jenkins i – jakkolwiek oceniać samo widowisko – niezapomnianej kreacji Gal Gadot. Ale na nowy komiks na polskim rynku z Wonder Woman w tytule wydawnictwo Egmont kazało nam czekać aż trzy lata. Było warto czekać, bo “Wonder Woman. Historia: Amazonki” to pozycja wybitna i jeden z najlepszych albumów ostatnich lat – powinny sięgnąć po niego nie tylko miłośnicy Wonder Woman, ale także osoby, którym do tej pory nie było po drodze z walecznymi Amazonkami.
“Wonder Woman. Historia: Amazonki” – recenzja komiksu
“Wonder Woman. Historia: Amazonki” to geneza narodzin plemienia Amazonek, bez których nie byłoby Wonder Woman. Można by określić go mianem prequela, choć bardziej na miejscu jest modne w ostatnich latach stwierdzenie “origin story”. Opowiada historię dramatycznego konfliktu greckich bogów, który był początkiem powstania siedmiu plemion Amazonek i stworzenia Themiscyry.
Komiks zrobił na mnie ogromne wrażenie – przede wszystkim od strony wizualnej, chociaż scenariusz Kelly Sue DeConnick także stoi na wysokim poziomie. Na zawartość “Wonder Woman. Historia: Amazonki” składają się trzy zeszyty – każdy zilustrowany przez inną osobę (Phil Jimenez, Gene Ha i Nicola Scott). Dla nikogo, kto choć przeglądał ten album, nie będzie zaskoczeniem, iż największy opad szczęki powoduje pierwsza historia, narysowana przez Phila Jimeneza. Poszczególnie kadry to małe dzieła sztuki i można by z nich zrobić choćby wystawę, którą zachwycaliby się ludzie z całego świata. Czytam sporo komiksów, ale tak pięknych i sugestywnych ilustracji dawno nie widziałem.
Od strony fabularnej, “Wonder Woman. Historia: Amazonki” to przemyślana i angażująca historia. Ujawnia, dlaczego przedstawicielki olimpijskiego panteonu, niemogące dłużej patrzeć na niesprawiedliwość wobec kobiet, stworzyły Amazonki. Przez długi czas unikały one zainteresowania greckich bogów, ale jeden czyn sprawił, iż Zeus nie mógł pozostać obojętnym. Opowiedziana historia jest bardzo dojrzała, choć nie ma tu efektownej brutalności. Wbrew pozorom, nie ma też taniej feministycznej nachalności, a lektura niejednokrotnie skłania do zadania trudnych pytań. Jak długo można godzić się na niesprawiedliwość? Ile można znieść dla “większego dobra”? Czy można sprzeciwić się przeciwko swojemu stwórcy?
Bohaterowie “Wonder Woman. Historia: Amazonki” mają sporo ludzkich cech – niezależnie od tego, czy mówimy o Hippolicie, czy olimpijskich bogach. Dzięki temu czytelnikowi łatwiej utożsamiać się z wydarzeniami, które śledzi na łamach komiksu, choć są one mocno odrealnione. Dzięki świetnym ilustracjom, będziecie mogli skonfrontować swoje wyobrażenia o bogach olimpijskich z tym, co zaserwowali nam rysownicy. Da się tu wyczuć “nieziemski” klimat.
Robi wrażenie polskie wydanie “Wonder Woman. Historia: Amazonki”, za co wielkie brawa należą się wydawnictwu Egmont. Komiks ma nieco większy format niż inne, a ponadto znalazło się miejsce dla dużą porcję dodatków: alternatywne okładki, fragmenty scenariusza, ogólny zarys następnych tomów czy szkice koncepcyjne. Największe wrażenie zrobił na mnie przewodnik po plemionach Amazonek, który w klarowny sposób pokazuje każde z nich.
Czytaj też: Zaraza w Gotham, czyli komiks, który przewidział przyszłość. Recenzja “Batman. Epidemia”
Nie będę ukrywał, osobiście jestem wielkim fanem Wonder Woman i mam w kolekcji wszystkie polskie komiksy z jej udziałem (a także sporo anglojęzycznych). “Wonder Woman. Historia: Amazonki” to zdecydowanie najlepszy z nich i pozycja, którą powinien znać każdy miłośnik superbohaterów DC, a także mitologii greckiej. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.