
Argument powtarza się od lat i wcale się nie starzeje: „maszt w okolicy to zło, bo promieniowanie szkodzi”. Pomiary Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska są odpowiedzią na ten zarzut.
Analizę przeprowadzono w 1154 punktach pomiarowych zlokalizowanych na terenie całej Polski. 787 punktów składało się na stałą sieć monitoringu, a 367 punktów na monitoring badawczy. Jak wyjaśnia Instytut Łączności, monitoring stały prowadzony jest przede wszystkim w miastach, natomiast monitoringiem badawczym objęte są głównie gminy wiejskie.
Pomiary dotyczyły szerokiego zakresu częstotliwości, który wynosił od 80 MHz do 40 GHz, a więc objął m.in. radio, telewizję naziemną, sieci komórkowe od 2G do 5G włącznie, urządzenia WiFi, urządzenia mm-wave etc – relacjonuje instytut.
W trakcie pomiarów rejestrowano dwie wartości: najwyższą chwilową wartość, jaką udało się w danym punkcie zmierzyć oraz wartość średnią z pomiaru 30 minutowego.
Biorąc pod uwagę najwyższe wartości chwilowe, średni poziom pola elektromagnetycznego w Polsce wyniósł 1,54 V/m w miejscach objętych monitoringiem stałym i 1,15 V/m w miejscach objętych monitoringiem badawczym.
To rzecz jasna nikomu nic nie powie. Najważniejsza wiadomość dla przeciwników 5G i wszelkich masztów jest taka, iż wartości stanowią odpowiednio 2,52 proc. oraz 1,88 proc. dopuszczalnego poziomu pola elektromagnetycznego, który wynosi 61 V/m.
Dla pomiarów 30-minutowych, a więc tych odpowiadających rzeczywistym warunkom pracy urządzeń telekomunikacyjnych, zarejestrowane poziomy wyniosły: <0,95 V/m dla monitoringu stałego i <0,64 V/m dla monitoringu badawczego. Wartości te stanowią odpowiednio <1,55% oraz <1,04% dopuszczalnego poziomu pola elektromagnetycznego. Warto tu zaznaczyć, iż rzeczywiste wartości uzyskane w pomiarach 30 minutowych są niższe, niż tutaj wskazano. W wielu punktach pomiarowych GIOŚ określał wynik np. jako „<0,8 V/m”, co należy odczytać jako „poniżej minimalnej czułości sondy pomiarowej, która wynosi 0,8V/m”. Na potrzeby własnych obliczeń przyjęliśmy, iż zapis „<0,8V/m” będzie równy zapisowi „0,8V/m”, co w oczywisty sposób zawyża – w nieznanym stopniu – uzyskaną średnią – tłumaczy instytut.
Najwyższy poziom PEM w miastach odnotowano w województwach pomorskim (1,36 V/m) oraz łódzkim (2,07 V/m). Co jednak wcale nie oznacza, iż mieszkańcy powinni łapać się za głowę. Jak wyjaśnia Instytut Łączności, choćby najwyższa wspomniana wartość stanowi zaledwie 3,4 proc. wartości dopuszczalnej.
2024 r. nie był wyjątkiem
GIOŚ nie odnotował przekroczeń dopuszczalnych poziomów pola elektromagnetycznego w środowisku – ani tych pochodzących z instalacji radiokomunikacyjnych, ani takich pochodzących z linii elektroenergetycznych – również w poprzednich latach.
Mimo to w trakcie protestów nieraz pojawia się argument, iż 5G ma negatywny wpływ na zdrowie człowieka. Niedawno portal barcikowice.pl donosił, iż planowany maszt komórkowy Playa w Barcikowicach został zablokowany. Powód? Protestujący mieszkańcy.
„Maszt telekomunikacyjny nie powinien zostać wybudowany w tym miejscu. Obawiam się o swoje zdrowie oraz mojego wnuka, który chodzi do pobliskiego przedszkola” – mówiła w rozmowie z Polskim Radiem Koszalin jedna z oburzonych mieszkanek.
Dodawała również, iż obawia się o spadek wartości jej działki
Tymczasem normy nie są przekraczane, co pokazują najnowsze dane Instytutu Łączności, ani niepotwierdzona jest obawa, jakoby maszt w okolicy obniżał ceny pobliskich nieruchomości. Czy to jednak przekona wątpiących? Biorąc pod uwagę, iż badania publikowane są od lat, a mimo to przeciwnicy są głusi na argumenty, może być z tym pewien problem.
Raporty Instytutu Łączności są jednak potrzebne, bo jest szansa na to, iż ktoś zapozna się z wynikami i stwierdzi, iż przeciwnicy masztów jednak przesadzają. Niestety, w 2025 r. ciągle dochodzi do sytuacji, kiedy inwestycje są wstrzymywane na skutek protestów, zaś istniejące konstrukcje burzone. A wszystko to przez niepotwierdzone teorie spiskowe.
Czytaj też: