W moje ręce trafiła na test Motorola moto g53, czyli rozsądnie wyceniony telefon ze średniej półki. Po kilku tygodniach spędzonych z nią, mam kilka przemyśleń. Na początku myślałem, iż będę miał z nim problemy, ale okazał się sympatycznym urządzeniem tylko z jednym mankamentem. Z drugiej strony niektórzy uznają go za zaletę.
Motorola moto g53 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. telefon ma modny design, a plecki mienią się różnymi kolorami szarości. Pomimo tego, iż wykonany jest z plastiku, to na pierwszy rzut oka ma się wrażenie obcowania z telefonem 2 razy droższym. Dużym plusem jest wykończenie tylnej obudowy, bo telefon nie zbiera odcisków palców, ani nie wyślizguje się z rąk. o ile chodzi o wygląd – klasycznie mamy dwa przyciski do regulacji głośności, przycisk włączania, będący jednocześnie czytnikiem linii papilarnych.
Na górze i na dole znalazły się głośniki stereo działające w systemie Dolby Atmos i muszę przyznać, iż to dość zaskakujące rozwiązanie na tej półce cenowej. Na dole obudowy znajdziemy również port USB-C 2.0 oraz gniazdo minijack 3,5 mm, co ucieszy tradycjonalistów. W moje ręce trafił egzemplarz w kolorze Ink Blue. telefon występuje również w kolorze srebrnym i różowym.
Motorola moto g53 – specyfikacja
Za 1199 zł klienci otrzymują:
- procesor Snapdragon 480+ 8-rdzeniowy (2 rdzenie z taktowaniem do 2,2 GHz, 6 z taktowanie do 1,8 GHz),
- grafika Adreno 619
- 4 GB RAM LPDDR4x
- 128 GB pamięci na dane + slot na kartę microSD do 1 TB,
- ekran IPS 6,5 cala o rozdzielczości 1600 x 720 pikseli, 270 ppi, częstotliwości odświeżania 120 Hz i proporcjach 20:9,
- akumulator 5000 mAh obsługująca moc ładowania do 10 W,
- główny aparat 50 megapikseli, jasność f/1.8,
- aparat makro o rozdzielczości 2 megapikseli,
- aparat z przodu 8 megapikseli, jasność f/2.0,
- obsługa sieci 5G,
- wymiary 162,7 x 74,7 x 8,2 mm,
- waga 183 g
Doskonale widać, iż telefon celuje raczej w niższe rejony średniej półki, ale niech was nie zwiedzie sucha specyfikacja. Gdy dowiedziałem się, iż ten telefon ma 4 GB RAM, to się przeraziłem. Android i aplikacje na niego nie należą do oszczędzających pamięć. Tymczasem okazało się, iż Motorola sporo czasu poświęciła dopracowaniu oprogramowania, byłem zdziwiony jak płynnie to działa. Android 13, pod którego kontrolą pracuje Motorola moto g53 jest tak czysty, jak tylko się da. To również ma wpływ na sposób działania tego telefonu.
Urządzenie przez cały czas testów działało płynnie. Nie odnotowałem dramatycznych spadku jakości przy otwarciu kilku kart, ale przy graniu w najbardziej wymagające tytuły trzeba będzie zmniejszyć poziom detali, bo mogą zdarzyć się lagi. Co interesujące – telefon nie nagrzewa się jak szalony podczas grania.
Nie da się przyczepić do szybkości i precyzji działania czytnika linii papilarnych, nie zdarzyło mi się, żeby nie odczytał mojego odcisku palca.
Ekran mógłby być odrobinę lepszy
To wyświetlacz IPS z naprawdę niezłym kontrastem, ale w życiu nie powiedziałbym, iż częstotliwość odświeżania w tym modelu wynosi 120 Hz. Stawiałbym raczej na wartość w przedziale od 60 do 90 Hz. Przy szybkim przewijaniu da się zauważyć lekkie smużenie.
Co interesujące – moja żona stwierdziła, iż przesadzam z narzekaniem na ekran, bo dla niej był bardzo jasny i mocno kontrastowy. Stwierdziła, iż pod tym względem lepiej się jej korzysta z tego telefonu niż z jej ubiegłorocznego flagowca z Korei, który ma przecież najlepszego dostępnego AMOLEDA. Prowadzi mnie to do wniosku, iż przed kupnem warto przejść się do centrum handlowego i zobaczyć ten telefon na żywo.
Dźwięk dochodzący z głośników stereo nie jest zły, ale oczekiwałbym trochę lepszego basu. Z drugiej strony problem z basem nie występuje ani na słuchawkach bezprzewodowych, ani klasycznych wtykanych do telefonu.
Płacimy tylko 1199 zł, a dostajemy eSIM i 5G
Pisałem już, iż sieć 5G powszechnieje i doskonale widać to na przykładzie Motoroli moto g53. Nie trzeba wydawać fortuny, żeby cieszyć się 5G. telefon ma hybrydowy slot na kartę sim i pamięci, co oznacza, iż możemy mieć albo dwie karty SIM, albo jedną kartę SIM i jedną kartę microSD, ale wtedy z pomocą przychodzi eSim.
Największy mankament Motoroli moto g53 to czas ładowania
Nigdy nie należałem do cierpliwych osób, denerwuję się, gdy telefon jest zbyt długo podłączony do ładowarki. Mój prywatny telefon z godzinnym czasem ładowania nie raz i nie dwa wystawił moją cierpliwość na próbę. Możecie sobie tylko wyobrazić moje oburzenie, gdy dowiedziałem się, iż moto g53 ładuje się do pełna prawie 2,5 godziny. Od razu powiem, iż pierwsze 50 proc. mija całkiem szybko, najwidoczniej krzywa ładowania spada dopiero od tych wartości, by ostatnie procenty wbijać niemiłosiernie długo. Tak naprawdę najbardziej bolało mnie pierwsze ładowanie. Później okazało się, iż dwa dni pracy to bułka z masłem dla tego telefona, a i 3 dni da się osiągnąć, więc siłą rzeczy ładowanie nie jest takie częste.
Znam ludzi, którzy w tym momencie złapali się za głowę. Uważają oni, iż wolniejsze ładowanie radykalnie wydłuża żywotność akumulatora, więc 10 W Motoroli to tylko i wyłącznie zaleta, a telefon zawsze można podłączyć na noc lub, gdy nie jest nam potrzebny w danej chwili. Coś w tym jest, ale dla mnie była to największa niedogodność podczas trwania testu urządzenia. Zapomniałbym dodać, iż Motorola dorzuca do opakowania ładowarkę.
Dwa oblicza aparatu, tego aparatu
W zestawie aparatów zabrakło miejsca na oddzielny aparat szerokokątny oraz optyczną stabilizację obrazu. Pomimo tego w dzień zdjęcia są przyzwoite, choć kolory są lekko przesaturowane, a wierność ich odwzorowania pozostawia sporo do życzenia.
Z bliska też nie ma tragedii:
Przednia kamerka robi natomiast przyzwoite zdjęcia. Tak wyglądam przy włączonym trybie portretowym:
A tak bez niego:
Moim zdaniem jak na 8 megapikseli nie ma co narzekać. Nocą lepiej jednak spać niż robić zdjęcia.
Na fotografiach nocnych daje się dostrzec szum, a niektóre ujęcia robiłem kilka razy, żeby mieć pewność, iż udało mi się wykonać je bez rozmycia. Włączony tryb nocny odrobinę poprawia sytuację, ale i tak trzeba się nauczyć trzymać telefon nieruchomo.
Jeszcze tylko portret w słabych warunkach oświetleniowych:
Motorola moto g53 – kupić czy nie kupić?
Telefon ma swoje wady i zalety, ale po kilku tygodniach z nim wspominam go dobrze. Nie jest demonem wydajności, nie zrobi najpiękniejszych zdjęć na świecie, ale za to odwdzięczy się długim czasem pracy, solidnym wykonaniem i płynnym działaniem. Na plus przemawia eSIM i obsługa sieci 5G. Czy da się znaleźć lepszy telefon za te pieniądze? Da się, ale nie jestem pewien, czy urzeknie was tak samo, jak mnie urzekła Motorola. A za rogiem czeka test droższego i lepszego modelu. Czekajcie nastrojeni.