
W ostatnim czasie skończyłem testy kilku smart urządzeń, m.in. robota sprzątającego i inteligentnego wideodomofonu. Kolejny materiał w cyklu Mój Smart Dom przygotowuję już w obrębie małego remontu – biorę się za uporządkowanie domowego oświetlenia. Już od kilku lat bazuję na kilku różnych elementach (od samodzielnie tworzonych taśmy z łazience, przez gotowe węże w łóżku, po pojedyncze żarówki różnych marek). Po przeprowadzce (dość dawno temu) przyszykowałem kilka punktów specjalnie pod odpowiednie rozwiązania i jakoś cały ten proces zaniedbałem. Ruszam z projektem zakończenia tematu w podejściu projektowym. Rozpisałem plan zmian i poprawek w ramach serii blogowych wpisów, co zmotywuje mnie do skończenia prac. Mówi się: „jak się od razu nie wykończysz, to rozgrzebane tematy będą czekać do kolejnej przeprowadzki”. Niestety, jest w tym wiele prawdy.
Wymyśliłem sobie, iż remont (odświeżanie) sieci inteligentnego oświetlenia połączę z wdrożeniem do mieszkania standardu Matter. Wypada go w końcu sprawdzić i zacząć stosować. Wstępny plan jest taki (i pewnie będzie trochę ewoluował):
- uruchamiam Matter (jednocześnie oceniając jego możliwości i ograniczenia)
- buduję sieć oświetlenia w obrębie jednej platformy głównej (i maksymalnie dwóch marek)
- kończę podświetlenie sufitowe w salonie (taśmy LED)
- poprawiam dziurę w podwieszeniu (przy użyciu smart plafonu)
- żarówki edisona zastępuję modelami inteligentnymi
- punktowe oświetlenie z żarówkami GU10 ma być zintegrowane z siecią
- zamocuje w końcu ambient wokół lustra łazienkowego
- wdrażam też wygodny system sterowania przy użyciu przycisków
- uruchamiam jakąś automatykę na bazie czujników
- postaram się połączyć wszystko ze smart ekranami (Echo Show i Nest Hub)
- w sypialni stworzę smart światło do lepszego snu
Przez całe wakacje będę relacjonować zmiany, Prezentować uwagi, wskazywać efekty integracji, no i po prostu prezentując zakres wdrożonych poprawek. Liczę, iż w tej formie będzie to zarówno atrakcyjne w odbiorze, ale i przydatne w obrębie samej realizacji. Kompleksowo i z uporządkowaniem. Trzymajcie kciuki. Przy okazji przetestuję urządzenia marek, których do tej pory w swoim mieszkaniu nie stosowałem.
Remont z głową, ale trzy platformy (Philips Hue, WiZ i Matter)
Wymieniając poszczególne elementy, ale i rozszerzając sieć smart oświetlenia, zdecydowałem się na realizację projektu w ramach trzech marek. Dwie z nich są bardzo dobrze kojarzone z segmentem oświetlenia, natomiast ta trzecia obejmuje otwarcie na szersze możliwości. Remontując infrastrukturę wpadłem na pomysł, by połączyć wszystko ze standardem, za pomocą którego przystosuję już mieszkanie na przyszłość. Nie tylko z chęci poprawy tego co działa w domu, ale i na potrzeby blogowe, by testowanie nowości było wygodniejsze.
Zamierzenie było proste: instaluję dwie sieci natywnie (Philips Hue i WiZ o trochę innej charakterystyce), ale z gotowością na głębszą integrację przez Matter (o nim pod koniec artykułu nieco więcej, bo przygotowuję też drugi materiał na temat tego protokołu). Temat przemyślałem, więc wydaje mi się, iż wraz z relacją z wprowadzanych zmian, uda się przedstawić kilka wartościowych uwag na temat inteligentnego oświetlenia.
Światło punktowe z wykorzystaniem smart żarówek GU10
Wszystko zacząłem od tematu, który był najprostszy, ale mimo wszystko latami zaniechany. O ile większość pozostałych poprawek wymagało podjęcia bardziej angażujących działań, tak wymiana żarówek w standardzie GU10 na te smart była tak banalna, iż aż dziw bierze, iż realizuję ją dopiero teraz. Między innymi stąd chęć uruchomienia „remontu”, ponieważ zmotywował i do tych łatwiejszych, ale ciągle odsuwanych w czasie działań.
W moim mieszkaniu mam łącznie osiem lokalizacji punktowego oświetlenia z wykorzystaniem GU10. Mówimy o tych mniejszych żarówkach, które najczęściej stosujemy w małych oprawkach oświetlenia szynowego, ale i sufitowego. U mnie w salonie działa „szyna” z sześcioma takimi punktami, a w aneksie kuchennym krótsza z dwoma. W obu przypadkach część z działających tam żarówek została wykorzystana do dekorowania światłem. Punktowe żarówki w obrotowych oprawkach mają tę przewagę, iż można kierować każdą w dowolnym kierunku.
Inteligentne GU10 mają tu swoje zalety. Nie tylko dają kontrolę nad temperaturą, kolorem, jasnością, czy scenami lub dynamicznymi efektami, ale też większą elastyczność w ramach korzystania z poszczególnych punktów. Dotychczasowe światło z normalnymi żarówkami musiałem podzielić w dużym pokoju na dwa zestawy po trzy (strefy skierowane na dwa obszary pomieszczenia). Po wymianie na smart GU10 udało się zwiększyć zakresy sterowania, bo każdą z sześciu żarówek mogłem skierować inaczej i uruchamiać pojedynczo. Jedną ze skrajnych ustawiłem na roślinę. Uzyskałem efekt dekoracji (podświetlenia), a także możliwość skorzystania z trybu światła do wzrostu zieleni (przy okazji zauważając jego przydatność).
Połowę szyny z sześcioma oprawkami wykorzystałem dla żarówek Philips Hue, a połowę dla WiZ. Nieco później wyjaśnię dokładniej, dlaczego zastosowałem taki podział. W skrócie, chodziło o wykorzystanie inteligentnej automatyki w ramach SpaceSense, której zalety też chciałem w domu wykorzystać. Na razie pozostawię z niedopowiedzeniem, a za kilka akapitów wyjaśnię, dlaczego zależało mi na tym unikatowym bajerze. Podział na dwie marki w obrębie swojego mieszkania wykonałem z czysto praktycznego punktu widzenia (blogowego), ale w waszych wnętrzach możecie skupić się na jednym. Potem spróbuję wskazać, jakie zalety mają poszczególne z obu wybranych przeze mnie systemów.
W kuchni na wymianie żarówek Philipsa i WiZ też zyskałem. Pod szafkami mam oddzielne światło, natomiast sufitowo korzystam właśnie z GU10. Niestety, musiałem bazować na zapalaniu obu, a jedną miałem skierowaną na podłogę, a druga dekorowała zegar na ścianie zdobionej cegiełkami. Po wdrożeniu modeli z inteligentnym sterowaniem mogłem wykorzystać oba te punkty oddzielnie. To podłogowe ustawić z maksymalną jasnością. To drugie z lżejszym, dekoracyjnym światłem o delikatnie podkreślającej nastrój barwie. W aneksie już nie świeciło ogólnie, ale z indywidualnie dopasowanymi parametrami. Sztos!
Efekt zmian? Bardzo szeroki. Teraz w pełni wykorzystuje światło dla konstrukcji szynowej, jak planowałem od początku. Żałuję, iż ze smart G10 się tak ociągałem. W tym momencie zachęcę do stosowania szynowych instalacji, bo dają bardzo szeroki zakres ustawień. Cieszę się, iż kilka lat temu, gdy się przeprowadzałem, zastosowałem ten format oświetlenia. Wiele punktów oświetlenia daje swobodę zmian przy okazji przemeblowania, a włączając w to smart żarówki również kontrolę nad każdym punktem, grupowanie, harmonogramowanie, sterowanie głosowe i dostosowanie światła.
Automatyka z wykorzystaniem WiZ SpaceSense
Do swojego smart wnętrza wprowadziłem dwa różne, niezależne od siebie systemy, bo w planach miałem ocenę różnych technologii, ale także próbę ich spersonalizowanej integracji przy użyciu Matter. O efektach tych działań opowiem dopiero za kilka tygodni, ponieważ dopiero badam możliwości obu platform. Elementy oświetlenia WiZ chciałem użytkować z jednego powodu. Jest nim rozwiązanie SpaceSense, o którym zresztą pisałem przy okazji premiery w 2022 roku.
Inteligentne oświetlenie ma w swoim podstawowym zakresie sporo zalet, ale jego pełną automatyzację warto zintegrować z czujnikami ruchu. WiZ wymyśliło w tym zakresie swój własnym, unikatowy system wyczuwania obecności. Dopiero teraz mam okazję sprawdzić je w działaniu. SpaceSense wykrywa ruch bez użycia kamer, czy sensorów, a bazuje na zmianach zakłóceń sygnału Wi-Fi w naszym domu. To stosunkowo proste w działaniu rozwiązania pozwala tworzyć wyzwalacze tylko na bazie zainstalowanych w pomieszczeniu modułów świetlnych (od żarówek, przez lampki, aż po taśmy LED).
SpaceSense to niejako rodzaj pasywnego „radaru”. Wystarczą dwie odpowiednio rozmieszczono w pokoju żarówki, by po kalibracji funkcja wykrywała fluktuacje sygnału powodowane naszą obecnością. Tak, nasz ruch może uruchomić światło automatycznie. Tyle w teorii, a jak w praktyce? Jak każdy programowalny system wymaga odpowiednich ustawień. W tej kwestii mamy zakresy czułości, okres działania i wyłączania, no i oczywiście najważniejsze – rezultat (dobór światła jakie ma się aktywować po wykryciu ruchu). Ja na początek zaprogramowałem uruchamianie delikatnego światełka nocnego w korytarzu, by zautomatyzować tryb łazienkowy.
Sama kalibracja SpaceSense nie jest trudna. Działa z minimum dwoma punktami świetlnymi WiZ, które są zainstalowane w minimum dwóch metrów od siebie. Zwykle ich rozmieszczenie nie jest trudne, gdyż wystarczą żarówki w innych lampach. Wszystko ustawiamy w ramach poszczególnych pomieszczeń, gdzie po wskazaniu modułów uczestniczących w działaniu systemu opuszczamy pokój w celu zapisu stanu sieci bez zakłóceń powodowanych obecnością. Czy SpaceSense jest wygodny i praktyczny? Owszem, zwłaszcza jak dobrze ustawimy sobie jego pracę. Jego zaletą jest brak konieczności rozmieszczania po domu czujników.
Ciąg dalszy nastąpi. Aktualnie pracuje nad instalacją kolejnych modułów, m.in. taśmy LED. Stay tuned!