Legimi dogaduje się z wydawcami. No i płaci im krocie.
Jak wspominałem pod koniec października, Legimi podpisało wstępne porozumienie z Platformą Dystrybucyjną Wydawnictw. Teraz wiemy już więcej na temat kulis tego porozumienia.
Według artykułu Wojciecha Szota w Gazecie Wyborczej, Legimi zapłaciło wydawcom zaległe wynagrodzenia:
- 2 miliony zł – za „błędy informatyczne”, związane z rozliczeniem wypożyczeń i nieraportowane transakcje
- 5 milionów zł – za sprzedaż ich książek w ramach komercyjnych „pakietów bibliotecznych”
Żeby pokazać tę kwotę w kontekście: w 2023 Legimi miało 86,3 mln zł przychodów i zysk brutto na sprzedaży w wysokości 1,6 mln. Z kolei EBITDA (wynik finansowy przed opodatkowaniem i odsetkami) wyniósł 1,2 mln.
Zatem wypłata dla PDW wyniosła 8% przychodów spółki z ubiegłego roku.
Przypomnę, iż PDW zrzesza takich wydawców jak Prószyński, Czarna Owca, Publicat, Zysk, Literackie, Nasza Księgarnia, Rebis, Media Rodzina czy Karakter.
Jakie z tego płyną wnioski?
Wiemy przynajmniej dwie rzeczy.
Pierwsza jest taka, iż najwyraźniej część zarzutów PDW, o których pisałem w październiku okazała się potwierdzona. Czyli faktycznie były błędy w rozliczeniach, a e-booki z pakietów bibliotecznych trafiały do płacących za te pakiety korporacji.
Druga – iż skoro PDW wynegocjowało wypłatę, no to pewnie inni wydawcy i dystrybutorzy też się zastanowią nad podobnym krokiem. Wiadomo, iż w sprawie bibliotek audyt zleciło Virtualo.
W najtrudniejszej sytuacji pozostają mniejsi wydawcy, za którymi nie stoi duży dystrybutor, bo im ciężko pewnie będzie postawić podobne warunki. Kto wie, może zachęci to też ich do wstępowania do PDW, czy łączenia się w jakieś konsorcja.
A jaki jest wniosek dla czytelników?
Jak donosiłem przedwczoraj, spadek liczby abonentów Legimi wyniósł na razie 5% – co dotyczy okresu po wprowadzeniu „Katalogu klubowego” i wycofaniu się części wydawców. Oznacza to, iż odeszło około 10 tysięcy osób, być może jeszcze odejdą kolejni, którzy czekają na koniec swoich umów.
Widać jednak, iż Legimi stara się sprawę załatwić bez wchodzenia w długotrwałe spory prawne i zmierza do przywrócenia pełnej oferty. Otwarte pozostaje pytanie, czy w ogóle wrócimy do modelu sprzed października i braku konieczności dopłat do wypożyczonych e-booków.
PS. W całej dyskusji jest jeden wielki nieobecny czyli Empik Go – ciekaw jestem czy po „aferze Legimi” wzrosła im liczba abonentów, choć wiadomo iż oferta obu firm była odmienna.
Grafika: midjourney