Mieszkańcy boją się samolotów nad Balicami. Krążą godzinami

konto.spidersweb.pl 1 godzina temu

Mgła nad Krakowem znów paraliżuje ruch lotniczy, a mieszkańcy z niepokojem obserwują krążące maszyny. Brak odpowiedniego systemu nawigacyjnego stawia władze portu przed trudnym wyborem.

Głównym problemem lotniska Kraków-Balice jest niefortunne połączenie lokalizacji w niecce z bardzo niedostateczną infrastrukturą nawigacyjną. Specyficzne ukształtowanie terenu sprawia, iż mgły osiadają tu znacznie częściej i utrzymują się dłużej niż w innych rejonach Polski.

W momencie, gdy widzialność spada, kluczową rolę odgrywa system ILS (Instrument Landing System), który wspomaga lądowanie. Balice operują w tej chwili na systemie niższej kategorii, co oznacza, iż przy gęstej mgle piloci nie mają technicznej możliwości bezpiecznego posadzenia maszyny, mimo iż samoloty są do tego przystosowane.

Geograficzne i techniczne ograniczenia lotniska

Sytuację pogarsza fakt, iż lotnisko dysponuje tylko jedną drogą startową, która ze względu na stan ma utrudnić instalację nowocześniejszego systemu ILS kategorii III. Każde załamanie pogody czy usterka na pasie natychmiast korkuje ruch, nie dając kontrolerom żadnej alternatywy. W efekcie drugi co do liczby obsłużonych pasażerów port lotniczy w Polsce staje się zakładnikiem aury, co generuje opóźnienia i frustrację podróżnych.

Dlaczego samoloty krążą nad lotniskiem?

Gdy warunki pogodowe uniemożliwiają lądowanie, kontrolerzy ruchu lotniczego kierują maszyny do stref oczekiwania, zwanych holdingiem. Samoloty nie krążą chaotycznie, ale wykonują precyzyjnie określone pętle (zazwyczaj w kształcie elipsy) na wyznaczonych wysokościach.

Fog and a reported visibility of 100 metres is messing up the inbound morning traffic in Krakow, Poland. https://t.co/GRQZ4F7ONS pic.twitter.com/Ys4SArfLED

— Flightradar24 (@flightradar24) December 8, 2025

Jest to standardowa procedura bezpieczeństwa, która pozwala „zaparkować” samolot w powietrzu do czasu poprawy widzialności lub zwolnienia pasa startowego. W trakcie tego manewru maszyny spalają jednak znaczne ilości paliwa, a hałas silników jest uciążliwy dla mieszkańców znajdujących się pod strefą oczekiwania.

Lotnisko Kraków ponownie dowozi.
Komu tam ILS w tej smogowej dolinie potrzebny @flightradar24 pic.twitter.com/zMaf96OPMc

— Robert Pieczarko (@RPieczarko) December 7, 2025

Jeśli po określonym czasie warunki się nie poprawią lub zapas paliwa spadnie do poziomu minimalnego, pilot musi podjąć decyzję o odejściu na lotnisko zapasowe (najczęściej są to Katowice-Pyrzowice, Warszawa czy czasem Ostrawa). Dla pasażerów na pokładzie moment krążenia jest często stresujący – widzą ziemię, ale nie lądują, a komunikaty załogi bywają lakoniczne. Po wylądowaniu w innym mieście logistyka powrotu do Krakowa generuje kolejne godziny opóźnień.

Mieszkańcy boją się samolotów z lotniska Kraków

Ostatnie wydarzenia nad Małopolską wywołały spore poruszenie wśród lokalnej społeczności. Jak podaje serwisu Goniec, mieszkańcy z niepokojem obserwowali niebo, na którym kilka samolotów jednocześnie wykonywało szerokie kręgi. Widok maszyn, które zamiast lądować, wielokrotnie wracały nad te same osiedla, wywołał falę spekulacji w mediach społecznościowych.

Krąży nad moim domem!

Co tam się dzieje?!

Mieli przekazywać mieszkańcy okolicznych domów.

Wytłumaczenie jest proste: maszyny utknęły w tzw. holdingu. Zjawisko to, choć rutynowe dla pilotów, dla obserwatorów z ziemi wyglądało niepokojąco, zwłaszcza ze względu na niską wysokość przelotową i hałas odbijający się od okolicznych wzniesień. Źródłem problemów okazały się nagłe utrudnienia w ruchu lotniczym, najprawdopodobniej związane z pogorszeniem widzialności, co wymusiło na kontrolerach wstrzymanie lądowań.

Z informacji przekazanych przez rzeczniczkę lotniska, Monikę Chylaszek, wynika, iż przyczyną zatoru była – nikt nie będzie zaskoczony – gęsta mgła ograniczająca widzialność. Procedura, choć stresująca dla pasażerów słyszących komunikaty o „braku możliwości podejścia”, była w pełni kontrolowana i bezpieczna. Gdy warunki uległy poprawie, samoloty zaczęły sukcesywnie lądować. Pewnie też w Katowicach, ale to inna sprawa.

Ta sytuacja dobitnie pokazuje, jak wrażliwe na warunki atmosferyczne jest krakowskie lotnisko. Dlaczego ludzie się boją? Wychodzi na to, iż strach mieszkańców wynikał głównie z rzadkości występowania tak zmasowanego zjawiska – widok kilku maszyn „wiszących” nad domami nie należy do codzienności, choćby w rejonie lotniska. Chociaż ci nie powinni się przyzwyczaić, iż Kraków Airport w okresie zimowym staje się ogromną karuzelą nad kołyską dla dziecka. Tylko zamiast uroczych gwiazd są samoloty.

Przeczytaj więcej o problemach na lotnisku w Krakowie:

Paraliż lub nowa inwestycja

Obecne problemy infrastrukturalne Balic prowadzą do nieuchronnego dylematu. Aby zainstalować system ILS kategorii III, który pozwoliłby lądować we mgle, konieczne jest wyrównanie profilu obecnej drogi startowej. To z kolei wiązałoby się z koniecznością całkowitego zamknięcia lotniska na okres około trzech miesięcy.

Alternatywą jest budowa zupełnie nowej drogi startowej, odpowiednio wyprofilowanej i wyposażonej w nowoczesne systemy od początku. Niestety, ta inwestycja od lat grzęźnie w protestach mieszkańców i procedurach środowiskowych. Wszystko wskazuje więc na to, iż pasażerowie i linie lotnicze będą musieli uzbroić się w cierpliwość – realne rozwiązanie problemu mgieł w Krakowie to kwestia albo drastycznych cięć w siatce połączeń na czas remontu (złośliwi powiedzą, iż dużo się nie zmieni skoro i tak sporo samolotów ląduje w Katowicach), albo czekania na nową infrastrukturę do następnej dekady. Albo wybierania Katowic jako domyślnego lotniska.

Idź do oryginalnego materiału