Mieszkańcy Alaski tracą grunt pod nogami. Dosłownie

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Zmiany klimatyczne dosłownie rozrywają Alaskę. Mieszkańcy tracą lód, drogi i wodę pitną.

Jeszcze niedawno jesienne przymrozki oznaczały tam początek sezonu łowieckiego. Morsy, foki i wieloryby migrowały pod lodową pokrywą, a miejscowi mieszkańcy ruszali na polowania, poruszając się po solidnym, zamarzniętym oceanie. Dziś ten sezon jest o wiele krótszy. Lód pojawia się później, znika wcześniej, a czasami nie ma go wcale.

Brak lodu to także brak ochrony przed falami sztormowymi. Gdy nie ma zamarzniętej tafli, fale bez przeszkód uderzają w linię brzegową. Nadmorskie wioski tracą kilometry lądu rocznie, a w niektórych miejscach dosłownie całe ulice. Przez topniejącą wieczną zmarzlinę ziemia mięknie i się zapada. Domy, szkoły, drogi. Wszystko się kruszy.

Zmiany są problematyczne nie tylko dla ludzi

Jak czytamy na łamach Space, zmiany dotykają nie tylko ludzi. Takie drapieżniki, jak niedźwiedzie polarne tracą dostęp do swojego głównego źródła pożywienia, czyli do fok. Bez stabilnej lodowej platformy nie mają jak polować. Im dłużej muszą spędzać lato na lądzie, tym większe mają problemy z przetrwaniem. Znikający lód to również zmiany w ekosystemie. Więcej światła słonecznego dociera do wód oceanu, co zaburza równowagę planktonu, ryb i wszystkich wyższych form życia. To reakcja łańcuchowa, a jej skutki dopiero zaczynamy rozumieć.

Jednym z mniej znanych skutków topnienia lodu jest brak czystej wody. Mieszkańcy Alaski od pokoleń wykorzystywali tzw. lód wieloletni, który jest pozbawiony soli, czysty i zdatny do picia. Wystarczyło odciąć blok i stopić go w garnku. Dziś ten lód niemal całkowicie zniknął. Zastąpił go cienki, jednoroczny, pełen słonej zawiesiny. Teraz trzeba wozić ze sobą baniaki z wodą albo lodowe bloki z jezior, jeżeli ktoś wybiera się na kilkudniowy połów.

Dane nie kłamią. Arktyka się dosłownie rozpada

Od końca lat 70. zasięg letniego lodu w Arktyce uległ zmniejszeniu o połowę. W latach 70. większość lodu była wieloletnia, a dziś to już tylko 35 proc. Młody lód jest cieńszy, mniej stabilny i szybciej się topi. Klimatyczne modele są zgodne: jeżeli emisje gazów cieplarnianych nie spadną, Arktyka latem może być całkowicie wolna od lodu jeszcze przed 2050 r. Dla Alaski oznacza to katastrofę. Otwarta woda sprzyja erozji brzegów, a cieplejsze oceany opóźniają zamarzanie zimą. Choć wciąż spodziewamy się lodu w miesiącach zimowych, jego grubość i trwałość będą coraz mniejsze. Na dłuższą metę choćby zimowy lód może zniknąć.

Choć zimowy lód przez cały czas powraca, to jego obszar systematycznie się zmniejsza. Modele wskazują, iż aby całkowicie zniknął, stężenie dwutlenku węgla musiałoby wzrosnąć ponad czterokrotnie. Ale choćby bez tego, lód staje się coraz mniej przewidywalny. I to wystarczy, by życie w Arktyce stało się nie do zniesienia.

*Źródło zdjęcia głównego: Mozgova / Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału