Po latach nacisków ze strony regulatorów, Microsoft postanowił trochę odpuścić. Teams, czyli firmowy komunikator giganta z Redmond, przestaje być „na sztywno” zintegrowany z pakietami Office 365 i Microsoft 365. To decyzja, która pokazuje, iż Microsoft woli działać prewencyjnie, niż czekać na ewentualne wysokie kary antymonopolowe. Na pierwszy rzut oka wygląda to na niewielką zmianę, ale w rzeczywistości to dość poważne przesunięcie w podejściu do rynku – i efekt presji ze strony Unii Europejskiej.
Skarga Slacka i interwencja Komisji Europejskiej
Cała sprawa ciągnie się od kilku lat. Slack – czyli główny konkurent Teamsów – już w 2020 roku złożył formalną skargę do Komisji Europejskiej. Zarzucił Microsoftowi, iż dodając Teams „z automatu” do Office’a, ten utrudnia konkurencji dostęp do użytkowników. Mówiąc wprost: jeżeli coś jest zainstalowane od razu, za darmo i dobrze zintegrowane z Wordem czy Outlookiem, to po co ktoś miałby korzystać z innego narzędzia?
Komisja Europejska przyjrzała się sprawie i najwyraźniej uznała, iż coś w tym jest. Zamiast czekać na wysoką grzywnę, Microsoft postanowił zareagować zawczasu. Od września 2025 roku firmy w Unii Europejskiej mogą kupić Office 365 bez Teamsa – a przy okazji zapłacić mniej. Różnica w cenie to około 2 euro na użytkownika miesięcznie. Z kolei ci, którzy przez cały czas chcą korzystać z Teams, będą mogli kupić go osobno – za około 5 euro miesięcznie.

Większa otwartość na integrację z konkurencją
Ale to nie wszystko. Microsoft zadeklarował też, iż zadba o lepszą współpracę Teamsa z innymi platformami. Co to znaczy? Między innymi to, iż narzędzia takie jak Slack, Zoom czy inne komunikatory będą mogły łatwiej integrować się z ekosystemem Microsoftu – np. z Outlookiem, SharePointem czy kalendarzem. Dodatkowo Microsoft planuje umożliwić łatwy eksport danych z Teams do innych usług, co ma ułatwić migrację. To krok w kierunku większej elastyczności dla firm, które chcą zmieniać narzędzia komunikacyjne bez utraty danych.
Brzmi jak otwarcie na konkurencję? W teorii – tak. W praktyce wiele będzie zależeć od tego, jak Microsoft zrealizuje te obietnice. jeżeli ułatwienia integracji okażą się jedynie formalnością, a prawdziwa interoperacyjność pozostanie trudna do osiągnięcia, może się okazać, iż realnie kilka się zmieni.
Zmiany na razie tylko w UE, ale możliwa globalna rewolucja
Co ważne, zmiany dotyczą na razie wyłącznie państw UE, ale sam Microsoft przyznał, iż myśli o wdrożeniu nowego modelu globalnie. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale sygnał jest jasny: lepiej dogadać się z regulatorem, niż wdawać w wieloletnie spory i ryzykować miliardowe kary.
Z punktu widzenia rynku to naprawdę interesujący moment. Microsoft zrobił krok wstecz – przynajmniej pozornie – i stworzył przestrzeń dla konkurentów, by powalczyli o użytkowników. Teraz wszystko w ich rękach: jeżeli Slack, Zoom i reszta dobrze wykorzystają tę szansę, możemy zobaczyć trochę więcej różnorodności w firmowych komunikatorach. Dla użytkowników oznacza to większy wybór i możliwość dopasowania narzędzi do własnych potrzeb, a także potencjalnie niższe koszty, jeżeli Teams nie będzie niezbędny. I – co równie ważne – lekka ulga dla portfela, jeżeli Teams nie jest im potrzebny.
Źródło: windowscentral