
Mieszkańcy Żurawiczek protestują przeciwko budowie masztu komórkowego i powołują się na Światową Organizację Zdrowia. Tyle iż WHO wcale nie potwierdza ich obaw.
Jak informuje portal mojprzeworsk.pl, sporny maszt stanąć ma 35 m od domów. Znajdzie się też w pobliżu szkoły podstawowej.
Jeżeli dziś pozwolimy na budowę masztu przy szkole, jutro podobne inwestycje mogą stanąć przy każdej polskiej wsi i miasteczku – bez głosu i zgody mieszkańców – przestrzegają protestujący, dodając, iż „to walka o nasze zdrowie, bezpieczeństwo dzieci oraz prawo do decydowania o własnym otoczeniu”.
Wójt oraz starosta wytłumaczyli, iż nie mogą nic zrobić, bo takie są obowiązujące przepisy, a inwestycja jest zgodna z prawem. Chociaż mieszkańcy Żurawiczek podkreślają, iż nie są przeciwko technologii, to obawiają się zagrożenia.
Powołują się na Światową Organizację Zdrowia, która przed laty zakwalifikowała pole elektromagnetyczne o częstotliwości radiowej w grupie 2B, czyli jako czynniki „możliwie rakotwórcze dla człowieka”.
Przeciwnicy masztów 5G mieli rację?
Sama kategoria może zmrozić krew w żyłach. Tyle iż zupełnie niepotrzebnie. To wcale nie najwyższa klasyfikacja. W grupie 1 znajdują się czynniki, których rakotwórczość jest silnie udowodniona. Do grupy 2A trafią czynniki prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi. Grupa 2B jest więc najniższa.
„Ale jednak!”. Sam fakt, iż pola elektromagnetyczne mogą być rakotwórcze, dla niechętnych jest już wystarczającym dowodem. W końcu ryzyko istnieje. Wystarczy jednak zerknąć, co jeszcze znajduje się na tej liście.
Przypominała o tym w 2019 r. ministra Wanda Buk w trakcie posiedzenia Sejmu.
Znajduje się tam ponad 300 innych czynników, są tam niklowane kolczyki, jest aloes, jest talk dla dzieci. Światowa Organizacja Zdrowia jako potencjalnie bardziej rakotwórcze wskazuje chociażby czerwone mięso czy kawę.
Demagog, weryfikując wypowiedź, precyzował, iż mięso jest w grupie 2A, ale kawa spadła z 2B do kategorii 3 – najniższej. Za to picie gorących napojów – w temperaturze powyżej 65 st. C. – przydzielono do 2A, podobnie jak czerwone mięso. Można było więc uznać, iż picie bardzo ciepłej kawy jest pewnym ryzykiem. Choć nie ze względu na sam napar, ale właśnie temperaturę.
Rządowe strony przypominały również, iż w grupie 2B znajdziemy czynniki takie jak wyciągi z aloesu i miłorzębu japońskiego (gingko biloba) czy kiszone warzywa. Dowody wpływu pola elektromagnetycznego na zdrowie ludzi są „ograniczone, a na zdrowie zwierząt – niedostateczne”. I właśnie dlatego funkcjonują jako czynniki „możliwie rakotwórcze dla człowieka” – podkreślono.
Co istotne, IARC [Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem] nie określa, w jakim natężeniu czy okolicznościach może następować negatywne oddziaływanie danego czynnika. Należy pamiętać, iż mechanizmy wpływu pola elektromagnetycznego na organizmy żywe nie występują przy natężeniach i częstotliwościach generowanych przez stacje bazowe i telefony komórkowe. Kuchenka mikrofalowa podgrzewa potrawy dzięki efektowi termicznemu fal o znacznie większym natężeniu niż te używane w komunikacji radiowej. Z kolei energia promieniowania jonizującego, czyli tego, które występuje w reaktorze elektrowni atomowej, jest wiele milionów razy większa niż energia pola elektromagnetycznego związanego z telefonią komórkową. Prądy elektryczne w tkankach wzbudza zaś pole o częstotliwości wiele tysięcy razy niższej niż pasma wykorzystywane przez telefonię komórkową – tłumaczono.
Niedawno po raz kolejny wykazano, iż nie odnotowano przekroczenia dopuszczalnych poziomów pola elektromagnetycznego w środowisku – ani tych pochodzących z instalacji radiokomunikacyjnych, ani takich pochodzących z linii elektroenergetycznych. Co więcej: w miastach, gdzie zarejestrowano najwyższy poziom PEM, największa wartość stanowiła zaledwie 3,4 proc. dopuszczalnej normy.
Wszystko zależy więc od interpretacji. Na przykładzie 5G widzimy to zresztą najlepiej. Swego czasu środowiska anty-5G alarmowały, iż w Polsce dopuszczalne normy PEM są drastycznie zwiększane. I rzeczywiście tak było, ale groźnie brzmiący skok wynikał z konieczności dogonienia norm unijnych. Nasze nie były aktualizowane od czasów PRL-u i przez to były bardzo niskie, dlatego musieliśmy to zmienić, aby móc przygotować się na wdrożenie 5G.