Cóż mogę powiedzieć… jest lepiej niż ze skokiem na macOS Vista Catalina, gdzie przesiadłem się jak wyszła ostatnia finalna wersja, dosłownie kilka tygodni przez debiutem Big Sur, który nota bene też odczekał swoje w kolejce… Za przesiadką jednak stoi konkretny powód, a mianowicie aplikacja, która wymaga tej wersji macOS.
Historia upgrade’owania macOS
Wiele lat temu bez wahania robiłem upgrade do nowszej wersji. Tak, czasami trzeba było poczekać, aż jakiś software otrzymał upgrade, ale generalnie wszystko funkcjonowało bardzo sprawnie i nie miałem większych problemów. To w zasadzie skończyło się z Mojave, a potem z Cataliną. Z tymi systemami było sporo problemów i do dzisiaj nie jest dobrze. Wystarczy spojrzeć na powyższe okno powitalne, reklamujące nowości w Venturze. Ta strzałka w prawym dolnym rogu wygląda jak żywcem wyciągnięta ze strony internetowej sprzed 20 lat. Do tego, gdy już zacząłem przeglądać listę nowości, żeby zobaczyć jak ten pop-up funkcjonuje, ze zdziwieniem zaobserwowałem, iż niektóre grafiki ładowały się po kilkaście sekund, a ja przed sobą miałem puste okno. Na dobre pierwsze wrażenia mieli jedną szansę i już mnie zniechęcili. Tak czy siak, od czasów Mojave i Cataliny czekam z update’ami, uważnie obserwując wpadki i problemy, a upgrade wykonuję dopiero wtedy, gdy najważniejsze rzeczy zostały naprawione.
macOS Ventura – pierwsze wrażenia
W przypadku Ventury największą obawę miałem przez System Preferences / Preferencjami Systemowymi. Rzecz jednak w tym, iż teraz choćby tak się nie nazywają. Zmieniona nazwa brzmi System Settings / Ustawienia Systemu. Celowali tutaj w iOS-owe Settings / Ustawienia, ale widocznie musieli dodać „System” do nazwy, aby nie mylić tego z ustawieniami innych aplikacji.
Ustawienia Systemowe mają teraz zupełnie nowy układ z oknem, którego rozmiaru nie możemy zmieniać na szerokość. Powyżej na screenie widać zresztą, iż nie wszystko mieści się w pionie, a okno zajmuje z 30% szerokości i nie potrafi więcej. Teraz wyobraźcie sobie jak to wygląda na monitorach 6K… Co gorsze, przy pierwszym uruchomieniu, ikonki w liście po lewej ruszały się, dostosowując swoje położenie do reszty i być może do rozdzielczości ekranu, trochę jak strony internetowe, które mają słabo napisany CSS, który potrzebuje chwili, aby się wczytać i wszystko dostosować do okna przeglądarki. Nie wiem, kto odpowiada za ten design, ale gdyby przeczytali HIG Apple’a, to dowiedzieliby się, iż to nie jest coś, co firma akceptuje. A jednak ktoś to klepnął i pomimo całej mojej miłości do Craiga Federighi, powinien on był jasno powiedzieć „Nie!” i wypuścić całość, gdy będzie gotowa.
Za świetny przykład może też posłużyć panel do wybierania tła Biurka. Spora liczba grafik i zdjęć powoduje, iż nie mieszczą się one na szerokość. Tak, można kliknąć Show All / Pokaż wszystkie, albo po prostu przewijać je lewo/prawo, ale o ile prostsze byłoby, gdybyśmy mogli po prostu rozszerzyć okno… Preferencje Systemowe nigdy nie były idealne pod względem designu, ale przynajmniej wyglądały i działały poprawnie, a dzisiejsze Ustawienia Systemowe wyglądają na szybki port z iOS-a, aby zachować spójność między systemami.
Na deser zostawiłem ukryte opcje, w tym wypadku pod przyciskiem Zaawansowane…, które mogłby po prostu być w głównym oknie, zamiast wymagać konieczności otworzenia kolejnego…
Na szczęście rzadko mam potrzebę tutaj wchodzić…
iCloud Shared Photo Library
Skoro już wszystkie sprzęty mam na najnowszych wersjach, to mogę rozpocząć rozważanie przenosin z iCloud Photo Library do iCloud Shared Photo Library, czyli biblioteki, która jest współdzielona pomiędzy Rodziną. Niestety, mam spore wątpliwości, bo jedna rzecz nie działa tak, jak się tego spodziewałem…
Gdy Apple zapowiedziało tę funkcję, to byłem zachwycony. Spodziewałem się jednak, iż osoba z Rodziny po prostu otrzyma dostęp do mojej biblioteki. W rzeczywistości jest jednak inaczej, bo tworzona jest osobno biblioteka, która jest współdzielona i do której trzeba przenieść zdjęcia, którymi chcemy się dzielić. Możemy więc teoretycznie nie dzielić się wszystkim, co ma sens, ale sensu nie ma, iż nie ma opcji podzielenia się właśnie całą biblioteką z automatu. Po drugie, nie możemy się dzielić albumami, których mam mnóstwo. Każdy wyjazd, wakacje, wydarzenie, to u mnie osobny album w Photos. Niestety, nikt w Rodzinie ich nie zobaczy…
Będę teraz zastanawiał się, jak to wszystko ogarnąć, bo mimo wszystko chcemy korzystać z iCloud Shared Photo Library, więc jeżeli macie już jakieś tipsy, triki czy inne workflow, bo przetarliście już szlak, to dajcie mi znać.
A ja tymczasem wracam do sprawdzania, czy wszystko rzeczywiście działa poprawnie… Użytkownikom Keyboard Maestro od razu podpowiem, iż jeżeli macie grupę makr, które działają tylko w Safari, to musicie Safari dodać do listy aplikacji jeszcze raz, bo coś się zmieniło i przeglądarka Apple traktowana jest jako zupełnie inna aplikacja.