Legendarne wozy opancerzone trafią do Polski. Amerykanie już ich nie chcą

konto.spidersweb.pl 1 godzina temu

Polskie wojsko ma otrzymać od Amerykanów 250 pojazdów opancerzonych Stryker. Używanych, ale całkiem nowoczesnych i sprawnych. Najlepsze jest to, iż nic nie będzie trzeba za nie zapłacić.

Informacja o tym, iż Amerykanie chcą przekazać nam nieodpłatnie kołowe transportery opancerzone Stryker pojawiła się na początku listopada. Teraz ujawniono nowe szczegóły. Wojsko przeanalizowało ofertę i stwierdziło, iż jest ona kusząca, a pojazdy byłyby realnym wzmocnieniem naszej armii.

Jest zielone światło ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego dla Strykerów. Do Rady Modernizacji Technicznej trafiła w połowie listopada rekomendacja w sprawie przyjęcia 250 tych używanych wozów. Teraz czas na decyzję Ministerstwa Obrony Narodowej – napisała w serwisie X Agnieszka Drążkiewicz, dziennikarka Polskiego Radia.

Bezpłatnie, ale nie bez kosztów

Wozy Stryker miałyby być przekazane w ramach programu Excess Defense Articles (EDA). To mechanizm, w ramach którego Waszyngton przekazuje sojusznikom sprzęt już niepotrzebny amerykańskiej armii.

To nie oznacza jednak, iż nie będzie żadnych kosztów. Choć same wozy otrzymalibyśmy nieodpłatnie, to strona polska musiałaby pokryć koszty transportu, a co ważniejsze ewentualnych remontów, przeglądów i modyfikacji niezbędnych do przywrócenia im pełnej sprawności bojowej lub dostosowania do naszych wymogów. To przez cały czas ułamek ceny nowego wozu, ale kwoty mogą iść w miliony.

M1296 Dragoon

Co ciekawe, Strykery można zmodernizować do zabójczej wersji M1296 Dragoon wyposażonej w armatę 30 mm i bezzałogową wieżę norweskiego koncernu Kongsberg. Tego samego, który otwiera w Polsce dwie fabryki zbrojeniowe.

„Czekamy na jakieś informacje”

Polskie Radio zapytało o kwestię ewentualnego zamówienia za oceanem wozów opancerzonych Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra obrony narodowej. Powiedział on, iż wokół tej sprawy jest dużo „medialnego szumu”, a na razie nie ma nic do przekazania. To jest kwestia, która nie była rozstrzygana i czekamy na jakieś informacje. Jak będę miał informacje, to przekażę – powiedział wicepremier.

Na razie sprawa trafiła do Rady Modernizacji Technicznej. Jest ona najważniejszym organem w Ministerstwie Obrony Narodowej odpowiedzialnym za proces modernizacji. To ona wydaje ostateczne opinie na temat tego, co warto kupić dla naszej armii. Rada może też uruchamiać procedury pilnej potrzeby operacyjnej oznaczające skrócenie procedury zakupu danego sprzętu do minimum, w tym wyłączenie jej z prawa zamówień publicznych.

Więcej na Spider’s Web:

Stryker – legenda pustyni

Rodzina kołowych wozów opancerzonych Stryker powstała jako odpowiedź US Army na potrzebę szybkiej, mobilnej i dobrze chronionej platformy dla brygadowych grup bojowych. Pojazdy te weszły do służby w 2002 r., stając się podstawowym środkiem transportu i wsparcia dla jednostek Stryker Brigade Combat Team.

Konstrukcyjnie wywodzą się z kanadyjskiego LAV III, ale Amerykanie gruntownie je zmodyfikowali, od systemów łączności, po opancerzenie i wyposażenie misji. W rezultacie Stryker stał się jednym z najbardziej wszechstronnych transporterów w arsenale USA, wykorzystywanym intensywnie m.in. w Iraku i Afganistanie.

Pod względem parametrów technicznych Stryker jest pojazdem dopracowanym i sprawdzonym bojowo. Waży około 18–20 t, w zależności od wersji, i rozwija prędkość do 100 km/h. Obsługuje go dwuosobowa załoga: kierowca i dowódca, a do środka można zabrać do dziewięciu żołnierzy desantu.

Napęd stanowi silnik Diesla Caterpillar o mocy 350 KM, który pozwala na pokonanie około 500 km na jednym tankowaniu. W zależności od wariantu Stryker może być uzbrojony w karabin maszynowy 12,7 mm, granatnik automatyczny 40 mm lub armatę 30 mm, a część modeli wyposażono również w systemy przeciwpancerne. Dzięki takiej elastyczności rodzina Strykerów obejmuje kilkanaście odmian, od transporterów piechoty, przez wozy dowodzenia, aż po moździerze i wozy ewakuacji medycznej.

Czekamy na ruch MON

Na razie wszystko wskazuje na to, iż piłka jest po polskiej stronie boiska. Amerykanie złożyli propozycję. Sztab ma rekomendację. Eksperci widzą w tym spore możliwości.

Choć każdy zobaczyłby chętnie polską brygadę wyposażoną w Strykery, to pozostaje kilka kluczowych pytań: ile to będzie w sumie kosztować, czy Polsce się to opłaca, no i czy nie ucierpi na tym nasz przemysł zbrojeniowy?

Z jednej strony mamy świetne, produkowane w kraju KTO Rosomak. Z drugiej potrzeby Wojska Polskiego są studnią bez dna. istotną kwestią pozostaje sprawa logistyki i części zamiennych. Przed Ministerstwem Obrony Narodowej czas trudnych decyzji.

Idź do oryginalnego materiału