Kupiłem bezprzewodowe słuchawki z AliExpress za 19 złotych. Minął rok, a one przez cały czas działają

11 godzin temu

Słuchawki na Bluetooth za 19 złotych. Z AliExpress. Już samo to brzmiało jak żart. Kliknąłem, zapłaciłem, zapomniałem. W najlepszym wypadku spodziewałem się, iż może przyjdą. I po niespełna trzech tygodniach przyszły. Od tamtej pory minął niemal rok, a te małe czarne cuda z napisem M90 wciąż grają. I, o dziwo, mają się całkiem dobrze.

Oczekiwania zerowe, zaskoczenie pełne

Nie ma co udawać, iż to był rozsądny zakup. To była ciekawość w czystej postaci. Słuchawki Bluetooth za 19 złotych z darmową dostawą? Brzmiało to jak próba sprawdzenia czy po jakim czasie dotrze do mnie paczka lub jak sposób na szybkie rozczarowanie. Zaryzykowałem, licząc, iż najwyżej stracę równowartość kebaba.

Kiedy paczka w końcu dotarła, zdziwiłem się dwa razy. Po pierwsze, przyszła dość szybko. Po drugie, to co przyszło, wyglądało zaskakująco solidnie. Etui z tworzywa sztucznego, czarne, błyszczące, dobrze spasowane. Żadnych ostrych krawędzi, żadnych szczelin, przez które widać wnętrze. Na bocznym panelu wyświetlacz pokazujący poziom naładowania słuchawek. Tak, wyświetlacz. W słuchawkach za dziewiętnaście złotych. Działa całkiem nieźle, chociaż ma swoje nastroje. Najpewniej pokazuje stan baterii, gdy słuchawki siedzą w środku albo gdy etui jest podłączone do ładowania. W innym wypadku bywa różnie. Czasem ekran po prostu udaje, iż go nie ma. Wystarczy jednak na chwilę podpiąć kabel USB-C i wszystko ożywa.

Ładowanie to prostota, którą doceni każdy. Słuchawki wystarczy wsadzić do pudełka, a pudełko ładuje się przez USB-C. Całość do pełna w mniej niż godzinę. Nie wymaga żadnych cudownych kabli, specjalnych podstawek ani aplikacji. Po prostu działa.

Dźwięk, który nie obraża uszu

Zanim włączyłem muzykę, byłem przekonany, iż dźwięk będzie przypominał rozmowę przez puszki po konserwie. Ale już po pierwszych minutach słuchania okazało się, iż nie jest źle. Ba, jest zaskakująco dobrze. Dźwięk czysty, bas wyraźny, chociaż nie przesadzony. Góra nie syczy, środek brzmi naturalnie. Głośność mogłaby być większa, ale to jedyny poważniejszy minus. Bluetooth 5.3 robi swoje – połączenie stabilne, bez przerywania, bez opóźnień. Zasięg faktycznie około dziesięciu metrów, chociaż gorzej przez ścianę.

Słuchawki trzymają się w uszach całkiem dobrze, choć producent nie dorzucił żadnych zapasowych gumek. To trochę jak kupić samochód bez zapasowego koła. Po roku końcówki wciąż się trzymają, ale widać, iż żywotność mają ograniczoną. W zestawie jest też mikrofon. Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce lepiej go nie używać. Działa, ale rozmówca słyszy cię tak, jakbyś rozmawiał z wnętrza kartonu. Do szybkich połączeń wystarczy, ale do dłuższej rozmowy lepiej przełączyć się na telefon. Mimo to, do muzyki i podcastów sprawdzają się świetnie. Bas w kawałkach rapowych brzmi całkiem przyjemnie, w rocku nie ginie gitara, a podcasty można słuchać godzinami. O ile w międzyczasie naładujemy baterię, ale o tym dalej.

Rok od zakupu. Słuchawki wciąż grają, wciąż się nie psują

To miały być słuchawki na chwilę, awaryjne, do testu. Tymczasem minął niemal rok, a one przez cały czas grają. I to nie raz w miesiącu, tylko dość regularnie – w podróży, na spacerze, czasem do pracy, zwykle kilka razy w tygodniu. Nie testowałem jednak upadku etui, dlatego pewnie zawias nie wypadł, klapka przez cały czas się domyka. Diody LED świecą jak trzeba – niebiesko, gdy są połączone, czerwono, gdy próbują się połączyć. I co ciekawe, nie było ani jednego momentu, w którym odmówiłyby współpracy. Żadnego problemu z parowaniem, żadnych dziwnych błędów. choćby przy połączeniu słyszymy miły kobiecy głos po angielsku, a nie wchodniobrzmiącą mowę.

Bateria zestarzała się przewidywalnie. Na początku grały około czterech godzin, dziś wytrzymują mniej więcej dwie. przez cały czas wystarcza, by przesłuchać album albo dwa podcasty. Etui ładuje je szybko, więc to nie jest duży problem. Nie można też pominąć, iż wyglądają naprawdę dobrze. Po roku nie ma większych rys, a przyciski i złącze USB-C działają jak nowe. Zaskakujące, jak mało widać po nich śladów czasu, biorąc pod uwagę, iż to produkt, który kosztował mniej niż przeciętny lunch.

Plusy:

  • Kosztowały 19 złotych i wciąż grają po roku
  • Dźwięk zaskakująco dobry jak na tak tani sprzęt
  • Stabilne połączenie Bluetooth 5.3, bez przerw i opóźnień
  • Etui z wyświetlaczem poziomu baterii. Prosty, ale przydatny bajer
  • Ładowanie przez USB-C, pełne w niecałą godzinę. Dołączony do zestawu kabel
  • Dobra jakość wykonania, mimo niskiej ceny.

Minusy:

  • Mikrofon raczej symboliczny
  • Brak zapasowych gumek w zestawie
  • Głośność mogłaby być większa
  • Wyświetlacz pokazuje stan baterii tylko wtedy, gdy ma humor.

Nie wiem, jakim cudem, ale ten zakup z Aliexpress okazał się jednym z najbardziej opłacalnych, jakie zrobiłem. Słuchawki, które miały być jednorazową ciekawostką, przetrwały rok bez protestu. A jeżeli dalej będą działać, chyba zacznę się zastanawiać, czy przypadkiem nie kupiłem kopii czegoś znacznie droższego. Ale o tym nie chcę wiedzieć. A jeżeli ktoś szukałby ich na znanym chińskim portalu, to wciąż są w sprzedaży – tym razem choćby za 17,29zł.

aliexpressaudiosłuchawki
Idź do oryginalnego materiału