Stany Zjednoczone proponują, aby eksport sprzętu do chińskich fabryk Samsunga i SK Hynix był zatwierdzany corocznie. Nowy system ma zastąpić wygasające z końcem 2025 roku bezterminowe zwolnienia z kontroli eksportowych. Dla koreańskich firm to jednocześnie ulga i nowe źródło obaw.
Nowe reguły dla koreańskich gigantów
Amerykański Departament Handlu przedstawił Korei Południowej projekt systemu tzw. „licencji na zakład” (site license), który miałby zastąpić dotychczasowe pozwolenia w ramach programu „zweryfikowany użytkownik końcowy” (VEU). Na mocy tych licencji Samsung i SK Hynix mogły bezterminowo sprowadzać do swoich chińskich zakładów przewidziane ilości sprzętu i części, o ile zapewniały odpowiedni poziom monitoringu i zabezpieczeń.
Administracja Donalda Trumpa uznaje jednak, iż VEU było „luką ery Bidena” i zdecydowała się nie odnawiać tych uprawnień. Zamiast tego, koreańskie koncerny będą musiały co roku składać wniosek o pozwolenie, precyzyjnie wskazując listę urządzeń, komponentów i materiałów. To oznacza dodatkową biurokrację, ale równocześnie daje przewidywalność, bo alternatywą byłyby pojedyncze wnioski dla każdej dostawy. Według urzędników, gdyby system VEU został całkowicie wycofany, Samsung musiałby rocznie wypełniać choćby 1 000 dodatkowych formularzy.
Dylemat Korei Południowej
Korea ponownie znalazła się w trudnym położeniu między kluczowym sojusznikiem wojskowym a największym partnerem handlowym. Chińskie fabryki Samsunga i SK Hynix odpowiadają za znaczną część globalnej produkcji pamięci DRAM i NAND, wykorzystywanych w telefonach, laptopach oraz serwerach centrów danych, a ewentualne zakłócenia mogłyby odbić się szerokim echem w całym łańcuchu dostaw elektroniki.
Seul obawia się jednak, iż system rocznych licencji okaże się zbyt mało elastyczny. Trudno bowiem przewidzieć wszystkie awarie i potrzeby serwisowe na dwanaście miesięcy naprzód. W przypadku nagłej usterki sprzętu może się okazać, iż potrzebna część nie została wcześniej zgłoszona, a nowa procedura wydłuży czas reakcji i zatrzyma produkcję.
Amerykańscy urzędnicy odpierają te zarzuty, twierdząc, iż system licencji jest wystarczająco sprawny, by w sytuacjach kryzysowych gwałtownie zatwierdzać dodatkowe wnioski. Oficjalnie powołują się na konieczność ochrony bezpieczeństwa narodowego oraz obawę przed transferem zaawansowanych technologii do chińskich podmiotów.