Kolejne podwyżki cen już w drodze. Tym razem zadba o nie Apple

5 dni temu

Gigant z Cupertino może sporo stracić na wprowadzonych przez administrację Donalda Trumpa cłach. Dużo bardziej prawdopodobne jest jednak, iż przerzuci koszty na klientów.

Donald Trump ledwie kilka dni temu ogłosił wprowadzenie nowych, kosmicznie wysokich ceł na szereg krajów. Najwyższe z nich mają sięgać nawet 56%, a problem w tym, iż obejmą one m.in. Chiny czy Indie – a to właśnie w nich produkowana jest większość podzespołów do sprzętów Apple. jeżeli gigant przyjął by je bez żadnych działań ze swojej strony, oznacza to spadek marży brutto o ok. 9%. Jest jednak pewne, iż firma podejmie kroki, aby strata zarobku nie była tak dotkliwa – chociaż może się to nie spodobać konsumentom.

Najprostszą metodą jest podniesienie cen, ale są też inne

Nowe stawki celne mają zacząć obowiązywać już 4 kwietnia 2025 roku, a więc firmie nie zostało wiele czasu by podjąć kroki zaradcze. Pierwszym z nich jest zwiększenie produkcji w… Indiach. Chociaż kraj ten ma zostać dotknięty podwyżką ceł, to jednak Trump wyraził chęć do renegocjowania umów. jeżeli te pójdą po myśli prezydenta, to stawki mogą pozostać na obecnym poziomie, a choćby zostać delikatnie obniżone. Oznacza to, iż produkcja będzie tam znacznie bardziej opłacalna niż w Chinach. choćby jeżeli te się nie powiodą, to nowa stawka w Indiach wyniesie 26% podczas gdy w Państwie Środka będzie obowiązywać 56%.

Kolejną metodą jest oczywiście podniesienie cen, chociaż tutaj mówi się głównie o wyższych modelach iPhone’ów. Dlaczego? Po pierwsze stanowią one niejako segment premium, a mniej zasobni klienci wciąż będą mogli zdecydować się na tańsze warianty. Po drugie podczas premiery nowej generacji telefonów sprzedaje się ich najwięcej – od 65 do 70% całości. Oznacza to, iż działanie to może przynieść największe zyski, a przy tym nie być aż tak źle odebrane przez opinię publiczną.

Jednak najskuteczniejszą metodą może być ta najbardziej nietypowa – bezpośrednia konfrontacja Tima Cooka z Donaldem Trumpem. Prezes Apple ma bowiem w rękawie kilka mocnych kart, łącznie z asem w postaci sięgających 500 miliardów dolarów inwestycji na terenie Stanów Zjednoczonych. I chociaż wątpliwe jest by udało mu się wynegocjować mniejsze cła dla Chin, to możliwe jest, iż Gigant z Cupertino uzyska specjalne zwolnienia. Z pewnością zwiększyłoby to też przewagę firmy nad konkurentami w postaci Samsunga czy LG, o Huawei lub Xiaomi nie mówiąc, co rządowi USA byłoby zdecydowanie na rękę.

Idź do oryginalnego materiału