Kolarska kawiarnia La Fabrica Girona

magazynbike.pl 10 miesięcy temu

Christian Meier to były profesjonalny kanadyjski kolarz, który wraz ze swoją żoną Amber otworzył kawiarnię w sercu Girony. U szczytu kariery, po starcie w Tour de France, zdecydował się na przemeblowanie życia pod wpływem pasji. Pasji do kawy. Tak powstała La Fabrica Girona.

Pasja była tak wielka, iż niedługo potem kawiarnia wypączkowała i dosłownie za rogiem powstała bardziej „cywilna” przybudówka, a raczej oddział Fabryki, czyli Espresso Mafia, z palarnią kawy obok, a następnie sklep rowerowy The Service Course, kilkaset metrów dalej, z drugiej strony Riu Onyar.

Prawdziwy fan kolarstwa musi do Girony wcześniej czy później zawitać, nic więc dziwnego, iż także i my po raz kolejny odwiedziliśmy to kolarskie miasto. A skoro Girona to i La Fabrica!

To niesamowite, ale kiedy w 2015 roku La Fabrica została otwarta, nie było w Gironie żadnej kawiarni oferującej kawy speciality. Potrzeba było dójki z Kanady, by zasiać ziarno… kawy, bo dziś to katalońskie miasto może pochwalić się co najmniej kilkoma miejscami z wyśmienitymi czarnymi jak smoła napojami. Gdzie kolarze tam kawa – to oczywiste. Ale są takie miejsca, gdzie ten związek jest wyjątkowo udany. Czy to łagodny klimat Girony? Czy okoliczne wzgórza, sieć dróg asfaltowych i szutrów? Faktem jest, iż nadal, mając już porównanie, nie tylko w samej Gironie, przez cały czas uważamy La Fabrikę za wyjątkowe miejsce, chciałoby się powiedzieć wzorzec rowerowej kawiarni.

Spotkanie tu aktywnych prosów, jak i tych, którzy do tego miana aspirują, to oczywista oczywistość, bo Girona działa jak magnes. A jeżeli ktoś chciałby do tego zdrowo i smacznie zjeść, to La Fabrica to doskonały wybór.

Ale uwaga, miejsce jest niewielkie, sytuację tylko odrobinę ratuje fakt, iż na zewnątrz są dodatkowe stoliki, bo sława i atmosfera sprawiają, iż to w tej chwili ulubione miejsce nie tylko kolarzy. To widać po gościach, obok tych w lajkrze spotkacie całe rodziny, a sławy kolarskie znane z sieci przeplatają się ze studentami z Polski! Dawny warsztat stolarski przez cały czas wyposażony jest minimalistycznie, króluje kamień, drewno i rośliny!

Lokalne produkty i tylko najwyższa jakość, ale i egzotyczne kompozycje typu spaghetti z ogórka sprawiają, iż w małym siedem osób obsługi bardzo się stara, by obsłużyć wszystkich chętnych. Musimy się do czegoś przyznać – po pierwszej wizycie tym razem wróciłiśmy po dwóch dniach na kolejne śniadanie, tylko dlatego, że… zaglądaliśmy innym na talerze. Co tam się dzieje zasługuje na książkę!

W ekipie fabrycznej znalazła się i nasza rodaczka Sara – pozdrówcie ją koniecznie, gdy wpadniecie w gościnne progi!

Poza jedzeniem i piciem kawy koniecznie warto też uważnie rozejrzeć się wokół siebie, bo tam także znajdziecie więcej kolarskich skarbów. Są i akcenty polskie, np. oficjalne banery z Tour de Pologne w… toalecie, z samochodu teamowego Christiana.

Jeśli potrzebujecie pretekstu, by wpaść, na miejscu jest… fontanna, a raczej po prostu kran z czystą wodą, by uzupełnić bidony. Oczywiście znajdą się i same bidony z odpowiednim logo, podobnie jak inne pamiątki. Jakby coś, to zamawiamy opakowanie kawy!

A jeżeli z wpadniecie rowerem, to czeka na nie nie tylko wieszak, ale i kłódki, które leżą tuż przy wejściu – by na spokojnie delektować się kolejnymi pozycjami menu. Może i kolarze zwykle się spieszą, ale coś nam mówi, iż tym razem niekoniecznie gwałtownie będziecie chcieli miejscówkę opuścić!

Ps. grupy mogą rezerwować prywatne śniadania już od godziny 7 rano, standardowo La Fabrica otwiera się od 9. To może vyć genialne rozpoczęcie dnia!

LA FABRICA GIRONA, CARRER DE LA LLEBRE 3, GIRONA, 17004, SPAIN

lafabricagirona.com/

Idź do oryginalnego materiału