Kobo Clara Color to kolorowy czytnik w dobrej cenie – pierwsze wrażenia

3 miesięcy temu
Zdjęcie: Kobo Clara Color


Miałem w swoim życiu kilka czytników e-booków i właśnie przygotowywałem się do kupna następnego — tym razem kolorowego. Trafiła mi się jednak nie lada gratka, bo na testy zjawił się czytnik Kobo Clara Color!

Pamiętam, iż pierwszy raz z czytnikami E-Ink miałem do czynienia ponad 15 lat temu. To były czasy gdy sprzęt tego rodzaju nie był ani szybki w obsłudze, ani dostatecznie użyteczny. Technologia elektronicznego papieru była jednak na swój sposób magiczna.

Szybko kupiłem swój pierwszy sprzęt. Następnie przez kilkanaście lat trafiło w moje ręce wiele innych modeli, które wymieniałem co jakiś czas na nowsze. Od niedawna rozglądam się za następcą dla mojego prywatnego czytnika. Tym razem musi on być już kolorowy. Taki jest właśnie Kobo Clara Color, który trafił do mnie w ramach przypadku do redakcyjnych testów.

Kolorowe sześć cali, czyli Kobo Clara Color

O czytnikach Kobo pisał już Mateusz, do którego trafił bardziej zaawansowany model Kobo Libra Color. Warto przypomnieć, iż Kobo to firma z Kanady zajmująca się czytnikami e-booków, a w przeszłości również tabletów oraz dystrybucją treści cyfrowych jak książki i audiobooki. Firma ta należy do dobrze już znanego w naszym kraju japońskiego potentata medialnego Rakuten. https://dailyweb.pl/rakuten-kobo-libra-colour-wszechstronnie-zachwycajacy-ale-nie-bez-wady/ W kwietniu tego roku, kobo zaprezentowało nowe modele swoich czytników w tym testowane przez nas modele Libra Color oraz Clara Color. To więc całkiem świeży sprzęt, który mimo niewysokiej ceny (699 zł w oficjalnym sklepie kobo) posiada sporo dodatkowych możliwości i dysponuje świetnym kolorowym ekranem E-Ink o przekątnej 6 cali. [caption id="attachment_255845" align="aligncenter" width="1920"] Na tylnym panelu znajduje się jedyny fizyczny przycisk. Służy on do wybudzania urządzenia i jego włączania/wyłączania.[/caption] Z ciekawszych możliwości, trzeba tu wspomnieć o 16 GB wbudowanej pamięci, wodoodporności w klasie IPX8, łączności Bluetooth i odtwarzaniu dźwięku na słuchawkach, wyborze temperatury barwnej podświetlania, czy też możliwości wyświetlania treści w trybie ciemnym jak na telefonie.

Specyfikacja techniczna ze strony producenta:

Wyświetlacz
  • 6-calowy wyświetlacz E Ink Kaleido™ 3 z funkcją FastGLR i trybem ciemnym
  • rozdzielczość 1448 × 1072
  • 300 PPI – czarno-białe treści
  • 150 PPI – kolorowe treści
Pamięć 16 GB
CPU Dual 2,0 GHz
Łączność Wi-Fi 802.11 ac/b/g/n (dwuzakresowa 2,4 i 5 GHz), technologia bezprzewodowa Bluetooth® oraz łącze USB typu C
Bateria 1500 mAh zapewnia kilka tygodni działania* *Jedno ładowanie czytnika wystarcza na 42 dni codziennej 30-minutowej lektury przy jasności ekranu na poziomie 30% i wyłączonej technologii bezprzewodowej Wi-Fi i Bluetooth®.
Wodoszczelny IPX8 – do 60 min na 2 metrach głębokości
Oświetlenie ComfortLight PRO – możliwość regulacji jasności i temperatury barwnej w celu redukcji światła niebieskiego
Możliwość dostosowania iType: 13 różnych fontów i ponad 50 stylów czcionek
Wymiary 112 x 160 x 9,2 mm
Waga 174 g
Obsługiwane formaty
  • 15 formatów plików obsługiwanych natywnie (EPUB, EPUB3, FlePub, PDF, MOBI, JPEG, GIF, PNG, BMP, TIFF, TXT, HTML, RTF, CBZ, CBR)
  • Audiobooki Kobo
Języki Czytniki Kobo eReader obsługują następujące języki: angielski, francuski, francuski (Kanada), niemiecki, hiszpański, hiszpański (Meksyk), włoski, kataloński, portugalski, portugalski (Brazylia), holenderski, duński, szwedzki, fiński, norweski, turecki, japoński, chiński tradycyjny, polski, rumuński i czeski.
Cena w oficjalnym sklepie Kobo - 699 zł. Więcej informacji na stronie producenta.

Pierwsze wrażenia

Tak jak pisałem, to nie jest mój pierwszy czytnik, używałem ich w swoim życiu całkiem sporo i całkiem często. We wrześniu zeszłego roku, na targach IFA 2023 w Berlinie udało nam się odwiedzić stoisko firmy Pocketbook i podglądać nowości, które planowano wydać. Wśród nich były modele z kolorowym ekranem. To chyba wtedy zacząłem, marzyć o kupnie nowego czytnika. Wróciłem właśnie z urlopu i zaczynam planować nowe zakupy — w tym właśnie wspomnianego sprzętu, zbiegło się to doskonale w czasie z możliwością testów Kobo Clara Color. Sam czytnik przyszedł w kolorowym opakowaniu, które niczym się nie wyróżnia. Wraz z czytnikiem do testów dotarło do mnie również etui Kobo Sleep Cover, którego cena rynkowa wynosi 139 zł. Na moje nieszczęście spośród kilku fajnych kolorów, do mnie trafiła wersja w pudrowym różu. No cóż! Samo etui jest perfekcyjnie wykonane, a jego materiał jest bardzo miły w dotyku. Całość też fantastycznie pachnie nowym sprzętem. Kiedyś znajomy określił ten zapach jako pietruszkowy. Pamiętam do dziś, iż dokładnie tak samo miło wspominałem zapach Alcatela One Touch Max, którego kupił 1998 roku mój tata. Wracając jednak do sedna, etui jest składane i pozwala oprzeć czytnik na dowolnym boku. Warto tu wspomnieć, iż to jedno z trzech dostępnych modeli etui, które oferuje bezpośrednio producent. Budowa czytnika jest podobna do rynkowych konkurentów. Kobo Clara Color ma bardziej zwartą obudowę, która została wykonana w całości z materiałów z recyclingu. W zasadzie mimo, iż to twardy plastik, to dzięki specjalnej fakturze jest całkiem przyjemny w dotyku. Na obudowie jest tylko jedne przycisk, na tylnym panelu. Producent przekonuje, iż całość jest wodoszczelna według normy IPX8. Można się więc bez obaw kąpać - czy to w wannie, basenie hotelowym, czy na plaży. Co do sposobu uruchomienia Kobo, jego inicjalizacja jest szybsza i prostsza niż konkurencyjnego sprzętu. Wystarczy go włączyć przyciskiem na tyle obudowy, po kilku sekundach poprosi on o możliwość połączenia się z domową siecią WiFi. Gdy już to zrobi mamy możliwość zalogowania się na konto Kobo Bookstore, czyli cyfrowej księgarni producenta. [gallery columns="4" link="file" size="full" ids="255844,255847,255839,255838"] Cały proces zajmuje adekwatnie dwie, góra trzy minuty. Reszta to ściągnięcie na czytnik swoich książek. Tu czekało mnie małe wyzwanie, bo już dawno temu przestałem kupować książki, i korzystam z abonamentu Legimi. Mam jednak małą cyfrową biblioteczkę, którą zacząłem przerzucać na czytnik Kobo Clara Color. Wszystko za sprawą podłączenia czytnika kablem USB C do MacBooka dokładnie tak, jak gdyby byłby to pendrive. Książki same się zaimportowały i od razu były dostępne do czytania. Przerzuciłem też kilka komiksów i nowel graficznych, które niezależnie od formatu (czy .pdf czy .cbr) otwierały się poprawnie, a czytnik wyświetlał ich piękne kolorowe okładki. Szybka i łatwa obsługa to coś, za co można pokochać ten czytnik. Warto przyjrzeć się mu jednak bliżej, bo już teraz brakuje mi tu kilku ważnych funkcji. Poczekajcie na pełną recenzję, a zdradzę Wam wszystkie tajemnice tego czytnika.
Idź do oryginalnego materiału