Klocki hamulcowe Sinter pierwsze starcie

magazynbike.pl 1 miesiąc temu

Słowenia to może i kraj niewielki, ale na pewno górzysty, w dodatku mogący się pochwalić kilkoma firmami związanymi z branżą rowerową. Należy do nich Sinter, który od 50 lat produkuje klocki hamulcowe. Żeby tylko klocki! Firma wyspecjalizowała się w komponentach spiekanych – nieprzypadkowo nazwa znaczy po prostu „spiek”.

foto: Sinter
foto: Sinter

Na stronie marki można przeczytać:

„Jesteśmy dumni z naszego 25-osobowego zespołu, naszej ponad 50-letniej historii, naszych laboratoriów i linii produkcyjnej. 90% naszej produkcji trafia bezpośrednio do producentów OEM i dużych klientów. Ponad 5 milionów sztuk rocznie! W niektórych segmentach jesteśmy jedynym producentem, który nie jest zlokalizowany w Azji.

Sinter jest najbardziej znany z klocków hamulcowych do kartów wyścigowych i wypożyczalni, tarcz hamulcowych i sprzęgieł, a dzięki naszemu zróżnicowanemu zestawowi klocków hamulcowych zwiększamy nasz udział w rynku w segmencie rowerów MTB, szosowych i elektrycznych. Nasze klocki hamulcowe można choćby znaleźć w najlepszych motocyklach, takich jak Aprilia i KTM Duke. Jako specjaliści podejmujemy wyzwania przemysłowe, aby dostarczać dostosowane do potrzeb aplikacje cierne dla konkretnych klientów.

Wdrożony przez nas certyfikat zarządzania jakością ISO-9001 umożliwia nam zarządzanie własnymi badaniami i rozwojem oraz jakością produkcji. Chcemy i musimy być konsekwentni, ponieważ sprzedajemy klocki hamulcowe w ponad 130 krajach.

Wybaczcie przydługi wstęp, ale istotne jest pokazanie tła. Lubimy produkty europejskie i doceniamy to, iż powstają w EU. Byłoby to jednak nieistotne, gdyby nie działały. Nic więc dziwnego, iż z zainteresowaniem wzięliśmy do testu dwa różne modele klocków.

W czym można wybierać?

Sinter oferuje cztery różne rodzaje klocków hamulcowych do różnych zastosowań i rodzajów jazdy.

CZERWONE – s514

To podstawowa seria SINTER. Oferuje ona idealną równowagę między skutecznością hamowania, trwałością i ceną.

  • do wszystkich typów rowerów
  • mieszanka organiczna


    CZARNE – s550

    Półmetaliczna mieszanka łączy w sobie długą żywotność i doskonałą skuteczność hamowania w każdych warunkach, w tym w błocie i na mokro.

    • Półmetaliczna mieszanka
    • Długa żywotność
    • Doskonałe dozowanie siły hamowania
    • Na mokre i błotniste warunki

    ZIELONE – s2032

    Jest to opcja dla tych, którzy hamują mocno i w ostatniej chwili. Idealnie nadaje się do jazdy zawodniczej na szosie i w terenie. Miękka mieszanka z bardziej agresywną charakterystyką i wysoką skutecznością hamowania zapewnia cichą pracę przez cały czas.

    • miękka mieszanka „race ready”
    • dla tych, którzy hamują mocno i w ostatniej chwili
    • cicha praca

    NIEBIESKIE – s530

    Niebieska mieszanka zapewnia dodatkową trwałość i minimalny fading. Idealnie nadaje się do rowerów elektrycznych i długich, stromych tras, które wymagają częstego używania hamulców.

    • bardzo długa żywotność klocków
    • minimalny fading
    • idealne do rowerów elektrycznych i na długie, strome trasy

    Wybór i montaż

    Czy można mieć za mocne hamulce? Tu każdy ma indywidualne preferencje, wybor zależy od terenu, jak i stylu jazdy. W moim przypadku najnowsze Maveny SRAMa to lekka przesada, nie potrzebuję aż tak mocnych hamulców (tutaj znajdziecie ich test), po kilku miesiącach użytkowania powróciłem do modelu G2 Ultimate, które znam i lubię. To w moim przypadku bardzo dobra para we własnym rowerze, czyli karbonowym NS Bikes Define. To do tych hamulców zamówiłem do testu dwie pary okładzin – czerwone, model podstawowy, jak i zielone racingowe.

    Dlaczego te? Żeby sprawdzić, jaka jest między nimi różnica. I ograniczając liczbę zmiennych, takich jak różne rowery, użytkownicy, a także trasy. Na Rychleby czy do Srebrnej Góry wracamy regularnie, założyłem też od razu, iż w takich porównywalnych warunkach okładziny sprawdzę. Zdjęcia akcji pochodzą z Rychleb, tam też przed jazdą czerwone, podstawowe okładziny montowałem.

    Para została używa z tarczami Centerline o średnicy 180 mm. W hamulcach G2 musiałem się postarać, czy przywrócić tłoczki do stanu wyjściowego, cofając je w zacisku, tak by po włożeniu grubych klocków zmieściły się tarcze. Powierzchnia cierna jest gruba, więc to konieczność. Poza tym montaż był standardowy i sprowadzał się do wykręcenia jednej śruby, wraz zabezpieczeniem.

    Wrażenia z jazdy

    Rychlebskie Ścieżki dostarczają bardzo wielu miejsc, gdzie klocki najpierw można dotrzeć – to zawsze konieczność, standardowo, także tu, wystarcza kilka mocniejszych dohamowań, np. na asfalcie, które prowadzą do ich rozgrzania i tym samym odparowania substancji lotnych – a następnie sprawdzić. To miejsce to morze kamieni, zmyślnie ułożonych tak, by następnie było możliwe ich przejechanie, choćby jeżeli pierwotnie linia jest nie do końca widoczna. Jednocześnie jazda wymaga precyzji w granicach centymetrów, więc precyzyjne – ale i mocne – hamulce to podstawa.

    Z tym większą przyjemnością przyjąłem do wiadomości, iż po dotarciu już o klockach… nie myślę. Działały tak, jak dokładnie powinny, przewidywalnie, mocno i cicho. Zjazd po gładkim, gigantycznym kamieniu na Wielorybie (taka ścieżka), albo zakręt z pivotem chwilę wcześniej na przednim kole, bo taka jest najlepsza linia, by się zmieścić? Bez problemu. Te okładziny spełniły dokładnie swoje działanie. Godnie zastąpiły przy tym okładziny oryginalne, także organiczne. Najbardziej w suchych warunkach, a w takich jeździliśmy, podobała mi się precyzja hamowania i możliwość modulacji siły. Tak jak dokładnie potrzebowałem. Bez płynącej z nieba wody było też przyjemnie bezgłośnie poza standardowymi odgłosami.

    Para klocków kosztuje w sieci od 55 do 85 zł, w zależności od wersji.

    A co dalej? Będzie uzupełnienie testu o wariant racingowy – sprawdzony w odpowiednich warunkach!

    Dystrybutorem w Polsce jest aspire.eu/pl

    Idź do oryginalnego materiału