Jak wybrać odpowiedni powerbank? Nie, nie wystarczy po prostu wejść do sklepu, zdjąć z półki pierwszy lepszy i pójść do kasy. To znaczy – czasem to wystarczy, ale ze świadomego wyboru będziemy na pewno bardziej zadowoleni.
Zacznijmy od tego, co warto wiedzieć jeszcze przed zakupem powerbanka. I przy okazji przejdźmy do konkretnych modeli, które miałem okazję testować w ciągu ostatnich tygodni i który z nich najchętniej zostawiłbym sobie na dłuższe użytkowanie.
Jaki powerbank wybrać – zacznijmy od wyboru tego… jak chcemy ładować urządzenie
Oczywiście można uznać, iż „kablem” i na tym zakończyć, ale to wcale nie jest takie łatwe, bo opcji na ładowanie urządzenia jest kilka i niektóre mogą być dla nas wygodniejsze niż reszta. Przejrzyjmy opcje od razu z przykładami.
Powerbank w wydaniu klasycznym
Czyli takim, gdzie na jednej ze ścianek urządzenia znajdziemy złącza do podłączenia przewodów – najczęściej USB-A albo USB-C.
Proste i uniwersalne rozwiązanie, bo możemy do niego podpiąć adekwatnie wszystko. Wada? Musimy mieć ten przewód przy sobie – jeżeli go zapomnimy, nosimy przy sobie energetyczną cegiełkę.
Przykładowy powerbank z mojej puli testowej: Baseus Bipow Pro 20 000 mAh lub Adaman2 10 000 mAh.
Powerbank z wbudowanym przewodem
Do niedawna mój ulubiony rodzaj powerbanka – automatycznie rozwiązuje problem z koniecznością pamiętania o przewodzie i wyklucza sytuacje, w których przez nasze gapiostwo powerbank staje się całkowicie bezużyteczny.
Wada? jeżeli nagle pojawi się potrzeba naładowania urządzenia z innym złączem niż to, do którego przewód mamy w powerbanku – mamy problem. Chyba iż mamy do niego dodatkowy przewód, a powerbank ma dodatkowe, uniwersalne złącza.
Przykładowy powerbank: Baseus Elf 20 000 mAh 65 W (!).
Powerbank z ładowaniem bezprzewodowym (i opcjonalnie MagSafe)
Mój aktualnie ulubiony sposób ładowania telefonu poza domem – szczególnie w wydaniu z MagSafe. Nie musimy używać tutaj żadnych przewodów (choć opcjonalnie można i tak ładować dodatkowe urządzenia) – po prostu kładziemy telefon na powerbanku i proces ładowania jest uruchamiany.
W przypadku MagSafe pozostało lepiej, bo cała konstrukcja połączona jest solidnym magnesem i można kontynuować używanie telefonu, choćby z podłączonym powerbankiem – co jeszcze o wiele wygodniejsze, niż używanie telefonu połączonego z powerbankiem przewodem.
Dodatkowa zaleta? Jednym powerbankiem można naładować różne urządzenia, niezależnie od tego, jakie mają fizyczne złącze. Przykładowo mój telefon ładuje się z innego złącza niż słuchawki, a przy ładowaniu bezprzewodowym ta różnica znika.
Przykładowy powerbank: Baseus Magnetic Mini 10 000 mAh.
Liczba złącz ładujących w powerbanku
Mała podpowiedź: jedno złącze w powerbanku to zawsze za mało, bo w końcu zdarzy się sytuacja, kiedy nie tylko nam rozładuje się telefon albo będziemy musieli jednocześnie naładować telefon i aparat.
Warto więc przeanalizować potencjalne scenariusze, a potem… dorzucić do tego jeszcze co najmniej jedno złącze do ładowania. Tak na wszelki wypadek.
Przy okazji poszczególnych złącz będzie warto pamiętać jeszcze o jednej rzeczy, ale to za chwilę.
Przykładowy powerbank: Baseus Star Lord 20 000 mAh z 2x USB-A i USB-C.
Kieszonkowość
Albo raczej stosunek tej kieszonkowości do naszych potrzeb. Nikt nie chce targać cegły, kiedy jego potrzeby doładowywania telefonu są niewielkie. I w drugą stronę – co nam po powerbanku 20 000 mAh, kiedy nie mamy go ze sobą jak zabrać.
Z testowanych przeze mnie powerbanków Adaman2 i Magnetic mini nadawały się spokojnie do noszenia w kieszeni przeciętnych spodni. Z racji mydelniczkowatego kształtu spory Bipow też daje pewne możliwości w tym zakresie, ale modele Elf czy Star Lord zdecydowanie lepiej włożyć do torby, a najlepiej do plecaka.
Pojemność i rodzaj akumulatora
W powerbankach można znaleźć przeważnie dwa typy akumulatorów – starsze, czyli litowo-jonowe i nowsze, litowo-polimerowe. Te drugie charakteryzują się – z perspektywy użytkownika – głównie mniejszymi wymiarami i masą.
Kwestia pojemności akumulatora jest trochę bardziej skomplikowaną kwestią – zaczynając od tego, iż producenci podają ją przeważnie albo w mAh, albo w Wh. jeżeli chcemy przy tym przeliczyć jedna jednostkę na drugą, to Wh dzielimy przez napięcie (V) i mnożymy razy 1000. I w drugą stronę – mAh mnożymy razy wartość napięcia i potem dzielimy przez 1000, żeby uzyskać wynik w Wh.
Tyle z teorii – co warto wiedzieć praktyce?
Przede wszystkim to, iż wartość podawana na opakowaniu, np. „10 000 mAh” nie oznacza, iż np. 2x naładujemy do pełna akumulator o pojemności 5000 mAh. Dlaczego? Tutaj sprawa trochę się komplikuje, ale na szczęście niektórzy producenci (czyli np. Baseus w przypadku wszystkich testowych modeli) spieszą z naprawdę przydatną pomocą.
Gdzie leży problem i źródło potencjalnego rozczarowania? W tym, iż te „10 000 mAh” i watogodziny podawane są dla napięcia innego, niż potrzebne do ładowania. Przykładowo producent może napisać, iż jego powerbank ma 20 000 mAh i 78 Wh (i tak jest w rzeczywistości) dla napięcia 3,8 V. Nie będziemy mogli jednak skorzystać z tych 20 000 mAh, bo do ładowania urządzeń będziemy potrzebować 5 V. Konieczna jest więc konwersja, której towarzyszy zawsze strata energii.
Jak to wygląda w praktyce? W dużym skrócie i bez zbędnych obliczeń – z tych 20 000 mAh przy 5V będziemy mieć ok. 12 000 mAh. Czyli jeżeli początkowo liczyliśmy, iż z 20 000 mAh naładujemy ogniwa 2000 mAh dziesięciokrotnie, to będziemy rozczarowani – realna liczba ładowań wyniesie około 6.
Te wartości mogą się zmieniać w jeszcze większym stopniu, jeżeli używamy powerbanka do ładowania urządzeń wymagających jeszcze wyższego napięcia. Przykładowo powerbank laptopowy, wykorzystujący napięcie 14,8 V, będzie miał 5000 mAh. Przy wykorzystaniu 5 V – 12 000 mAh.
Jak sobie z tym poradzić?
I to bez sięgania po kalkulator przed zakupem? Najłatwiej… sprawdzić, czy producent podaje nie tylko samą pojemność akumulatora, ale też jego deklarowane pojemności przy odpowiednim napięciu.
Takie dane dadzą nam dużo więcej informacji na temat tego, ile razy faktycznie doładujemy docelowy sprzęt, niż suche informacje o pojemności ogniw.
Moc ładowania i szybkie ładowanie
Tutaj znowu nie będzie tak łatwo, bo w specyfikacji często mamy raz W (waty – moc), a raz parę: napięcie (V) i natężenie (A). Tyle dobrze, iż wartość w watach to po prostu iloczyn napięcia i natężenia.
Jak sobie poradzić z tą komplikacją? To akurat względnie proste, bo do ładowania większości „małych” urządzeń wystarczy nam natężenie 1 A i 5W na którymkolwiek ze złącz. Da nam to 5 W, czyli standardowe, dzisiaj już raczej kategoryzowane jako „powolne” ładowanie.
Wszystko ponad te wartości, będzie oznaczało – o ile mamy odpowiednie urządzenie odbiorcze – szybsze ładowanie, potencjalnie niezbędne w przypadku bardziej wymagających sprzętów. Przykładowo przy 1 A i 5 W małe szanse na to, iż naładujemy z tego tablet albo tym bardziej laptopa.
Co innego w przypadku powerbanków np. z Power Delivery – w tym przypadku możemy już liczyć na naprawdę imponujące moce ładowania. I tak np. Baseus Bipow Pro zapewni nam maksymalnie 22,5 W. Kieszonkowy Adaman2 – aż 30 W. Laptopowy Baseus Elf to z kolei choćby 65 W mocy. W tym przypadku o jakiekolwiek braki raczej nie trzeba się martwić.
Wyświetlacz
Drobiazg, ale bardzo przydatny – choćby jeżeli wskazania poziomu naładowania nie są idealnie precyzyjne, to i tak dadzą nam więcej informacji niż np. 4 diody czy podobne rozwiązanie.
Nie uzależniałbym akurat od tego elementu wyboru powerbanku, ale jeżeli mamy możliwość kupienia sprzętu z choćby prostym wyświetlaczem – warto to zrobić.
Dobra wiadomość: wszystkie powerbanki z tego tekstu, poza Magnetic Mini, gdzie nie miałoby to sensu, mają wyświetlacze.
To jak ostatecznie wybrać powerbank?
Kolejność najważniejszych punktów w tym tekście mogła być dość kontrowersyjna, bo jak to najpierw wybierać rozmiar powerbanka, a dopiero potem przyglądać się pojemności czy wydajności akumulatora? Sam już jednak kilka razy złapałem się na tym, iż kupiłem możliwie jak największy powerbank, żeby „wystarczył na wszystko”, a potem okazało się, iż z racji rozmiarów i masy nie chciało mi się go po prostu nigdy ze sobą zabierać i na kilka się przydał.
Z całej tej grupy testowanych powerbanków najbardziej więc do gustu przypadły mi dwa modele:
Baseus Adaman2:
Oferuje naprawdę świetne, kieszonkowe wręcz rozmiary, przy sensownej pojemności akumulatora, 3 złącza (2x USB-A i 1x USB-C) i szybkie ładowanie z mocą maksymalnie 30 W. Bez większych problemów da się nim też naładować akumulator w moim iPhonie 12 Pro Max od całkowitego zera do pełna i jeszcze zostanie spory zapas energii. Do tego całość jest świetnie wykonana.
Moim drugim faworytem jest z kolei Baseus Magnetic Mini:
Też niewielki sprzęt, do tego taki, który nie wymaga żadnych przewodów. Po prostu kładziemy go na pleckach iPhone’a i telefon zaczyna się ładować. Wsparniałe rozwiązanie.
Jeszcze wspanialsze jest chyba tylko to, iż Baseus Magnetic Mini oferuje opcję ładowania przewodowego, więc możemy jednocześnie ładować iPhone’a indukcyjnie, a np. komputer roweru przewodowo. Gdyby tego jeszcze było mało, to z pomocą ładowania indukcyjnego możemy ładować też inne sprzęty, np. słuchawki obsługujące taką formę ładowania.
Chyba już wiem, jaki będzie mój kolejny powerbank.
* Urządzenia do przygotowania materiału udostępnił dystrybutor INNPRO