IPhone 17 Pro Max – czy warto się przesiąść? Pełna recenzja po 10 dniach

3 godzin temu

iPhone 17 Pro Max to model, który Apple samo określa jako największy krok naprzód od lat. Po 10 dniach intensywnego testu mogę potwierdzić – to naprawdę najbardziej znaczący coroczny upgrade od dawna. Ale czy na pewno warto się przesiąść?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2025


Unboxing i pierwsze chwile

Pudełko jest minimalistyczne, ekologiczne i dobrze znane – w środku znajdziemy tylko telefon oraz przewód USB-C. Żadnych plastików, żadnych zbędnych akcesoriów. Wersja, którą testowałem, to Kosmiczny Pomarańcz – kolor odważny, wyrazisty i naprawdę wyjątkowy w linii Pro. Już samo wyjęcie telefonu z pudełka daje wrażenie kontaktu z produktem premium.

Design i konstrukcja

Apple zaskoczyło – zamiast kontynuować erę tytanu, wróciło do aluminiowej konstrukcji unibody (seria 7000, kuta na gorąco). Telefon jest dzięki temu chłodniejszy, a krzywizny sprawiają, iż lepiej leży w dłoni i wydaje się mniejszy, choć wymiary pozostały takie same jak w 16 Pro Max.

Z przodu i z tyłu znajdziemy Ceramic Shield 2, nową generację szkła ochronnego, które jest mniej podatne na zarysowania i jeszcze wytrzymalsze w codziennym użytkowaniu. Aluminium wygląda świetnie, ale potencjalnie może być bardziej podatne na wgniecenia niż tytan.

Kolory to mocny akcent – zwłaszcza Kosmiczny Pomarańcz, obok którego ciężko przejść obojętnie. Poza tym dostępne są jeszcze Głęboki Niebieski i srebrny.

(Dygresja: Apple wprowadziło też nowe etui TechWoven, które świetnie uzupełnia wygląd telefonu – odrobiona lekcja po wtopie z FineWoven)

Ekran

Ekran OLED z ProMotion 120 Hz to oczywiście standard, ale tym razem z maksymalną jasnością 3000 nitów na zewnątrz. Ramki są zauważalnie cieńsze, a kontrast w słońcu dwukrotnie lepszy niż w poprzedniku.

Nowością jest też opcja „display pulse smoothing” – wygładzanie migotania PWM, co docenią osoby wrażliwe na zmęczenie oczu.

Wydajność i chłodzenie

Sercem urządzenia jest nowy chip A19 Pro, wspierany przez 12 GB RAM-u. W praktyce oznacza to 40% lepszą wydajność i płynniejsze przełączanie się między aplikacjami.

Równie ważne jest chłodzenie – dzięki komorze parowej i aluminiowej obudowie iPhone 17 Pro Max nie przegrzewa się, choćby przy długim nagrywaniu 4K czy podczas grania. Nie doświadczyłem też automatycznego przyciemniania ekranu przy wyższych temperaturach, co się zdążało w poprzednich generacjach.

Bateria – codzienne doświadczenia

Na papierze różnica jest ogromna: 5088 mAh w Pro Maksie kontra 3149 mAh w iPhonie Air. W praktyce… czas pracy jest bardzo podobny. Po całym dniu intensywnego używania – trening, podcasty, YT, zakupy, www i socjale – kończę z ok. 22% baterii, startując od 80%. To dobry wynik, ale cudów nie ma – wciąż nie jest to telefon, który bez ładowania spokojnie wytrzyma dwa dni w trybie power usera.

Na plus szybkie ładowanie: 50% w 20 minut przewodowo (36 W) i 25 W bezprzewodowo z MagSafe w standardzie Qi 2.2.

Aparaty i wideo

System aparatów to największa duma Apple – i faktycznie, jest w tym sporo racji.

  • Trzy sensory 48 MP – główny, ultraszeroki i teleobiektyw.
  • Teleobiektyw 4× z większym sensorem – pozwala uzyskać 8× zoom optyczny przez kadrowanie, a cyfrowo choćby 40×. W praktyce zdjęcia na 4× są ostrzejsze niż 5× w iPhonie 16 Pro Max.
  • Nocne zdjęcia – zauważalnie lepsze, z większą ilością detali i mniejszą ziarnistością.
  • Dual Capture – nagrywanie jednocześnie przodem i tyłem, idealne do unboxingów i relacji. To nowość w iPhonie, choć Android znał to wcześniej.
  • Wideo 4K/120 fps + ProRes RAW i tryb „opengate” – rozwiązania skierowane do profesjonalistów.

Przednia kamera ma teraz 18 MP i większy sensor – selfie są ostrzejsze, a funkcja Center Stage działa znakomicie zarówno w pionie, jak i w poziomie.

Codzienność i migracja

Pełna przesiadka na nowy telefon to zawsze trochę bólu – restore z iCloud, logowanie do aplikacji, hasła. Po kilku dniach wszystko się stabilizuje, a wrażenie z używania to przede wszystkim płynność, szybkość i stabilność.

Drobne dodatki, jak lepsze głośniki czy wyraźniejszy haptic feedback, robią różnicę w codziennym użytkowaniu. Minusem wciąż pozostaje iOS 26 – zdarzały się błędy wizualne i drobne usterki, z czego największa we współpracy z CarPlay. Szczerze, na tej wersji systemu, w Volvo (dwie różne sztuki) nie można sensownie go używać. Na kablu zawiesza system w samochodzie, na wersji bezprzewodowej rozłącza połączenie. Masakra. Czekam na aktualizację.

Plusy i minusy po 10 dniach

Na plus:

  • wyświetlacz (jaśniejszy, lepszy w słońcu, cieńsze ramki),
  • realne chłodzenie i brak throttlingu,
  • zestaw aparatów – szczególnie tele 4× i Dual Capture,
  • szybkie ładowanie i większa bateria,
  • wygodniejsza konstrukcja z zaokrąglonymi krawędziami,
  • genialny kolor Kosmiczny Pomarańcz.

Na minus:

  • bateria w praktyce nie odstaje aż tak bardzo od Air,
  • aluminium bardziej podatne na zarysowania niż tytan,
  • iOS 26 wymaga jeszcze dopracowania,
  • CarPlay
  • cena (od 6299 PLN).

Czy warto?

Jeżeli masz iPhone’a 16 Pro Max, przesiadka nie jest konieczna – choć poprawa chłodzenia i teleobiektyw mogą kusić. jeżeli korzystasz z wcześniejszych modeli Pro Max, iPhone 17 Pro Max to ogromny skok naprzód – zarówno w wygodzie użytkowania, jak i w możliwościach aparatu i wydajności.

To zdecydowanie najpełniejszy iPhone, jaki Apple kiedykolwiek zrobiło – choć przez cały czas z pewnymi kompromisami.

iPhone 17 Pro i 17 Pro Max – pierwsze wrażenia i unboxing

Jeśli artykuł iPhone 17 Pro Max – czy warto się przesiąść? Pełna recenzja po 10 dniach nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału