
Od lat kupowałem iPhone’a pół roku po rynkowym debiucie, oszczędzając choćby 20 proc. względem premierowej ceny. Tym razem jest inaczej. Aparat z trzema obiektywami 48 MP, bateria 5000 mAh i inne ulepszenia sprawiają, iż na iPhone’a 17 Pro po prostu nie chce mi się czekać.
Od iPhone’a 12 aż do dziś, trzymałem się jednej prostej zasady: nowego iPhone’a kupuje się pół roku po premierze. Cena wtedy zalicza największy spadek – zwykle około 20-30 procent – a ja mogę podziwiać, jak kolejni entuzjaści stoją w kolejkach do sklepów, płacąc pełną kwotę za urządzenie, które ja będę miał taniej w marcu następnego roku.
Ta strategia sprawdzała się genialnie. iPhone 15 kosztował 4699 zł na start, a pół roku później można go było złapać za 3499 zł. To była różnica 1200 złotych w kieszeni i zero stresu związanego z szaleństwem pierwszego dnia. Przez lata przyglądałem się premierom z olimpijskim spokojem, wiedząc, iż cierpliwość się opłaci.
Ale teraz? Po raz pierwszy od dawna czuję, iż Apple wreszcie zrobił iPhone’a, na który nie chce mi się czekać.
Apple przestał udawać
iPhone 17 Pro przynosi coś, na co czekałem od lat – prawdziwą rewolucję w aparatach. Nie, to nie jest kolejne marketingowe gadanie o „ulepszonych algorytmach”, które przydałyby się telefonom Google Pixel (recenzja za niedługo, ale jest lepiej niż myślisz). To zmiana, którą poczuje każdy, kto traktuje telefon jako główne narzędzie do robienia zdjęć.

Pierwszy raz w historii wszystkie trzy obiektywy iPhone’a mają 48 MP. To brzmi jak nudna specyfikacja, ale w praktyce oznacza, iż wreszcie teleobiektyw nie będzie kulał za resztą systemu. Dotychczas mieliśmy absurdalną sytuację – główny aparat 48 MP, ultraszerokokątny 48 MP, a zoom? 12 MP jak w 2019 r. Teraz teleobiektyw nie tylko dorównuje reszcie, ale oferuje 8-krotne przybliżenie optyczne zamiast dotychczasowego 5x.
To nie jest numerologia. 48 MP w teleobiektywie oznacza, iż przycięcie kadru na 2x lub 4x wciąż zachowuje jakość, której potrzebujesz do publikacji. W moim zawodzie, gdzie każdy piksel w zdjęciu musi być użyteczny, to jest game changer.

Przednia kamera też doczekała się upgrade’u – z 12 MP do 24 MP. To nie brzmi spektakularnie, ale w erze TikToka i Instagrama każdy piksel w selfie ma znaczenie. A kwadratowy sensor Center Stage? To nie jest gadżet – to odpowiedź na to, jak dziś naprawdę używamy przedniego aparatu.
Koniec z bateryjną paranoją
Drugi powód, dla którego iPhone 17 Pro złamał moją zasadę pół roku: bateria, która wreszcie nie jest żartem.

iPhone 17 Pro w podstawowej wersji ma 4252 mAh. iPhone 17 Pro Max? Rekordowe 5000 mAh. To wzrost o prawie 19 procent względem poprzednika w przypadku mniejszego modelu, a w przypadku Max – to pierwszy iPhone z baterią 5000 mAh w historii.
Apple chwali się, iż iPhone 17 Pro Max ma zapewnić najdłuższą pracę na baterii w historii iPhone’a – do 39 godzin odtwarzania wideo, podczas gdy zwykły Pro ma dawać 31 godzin. W praktyce oznacza to przejście z „ledwo wytrzyma do wieczora” na „spokojnie przetrwa intensywny dzień i zostanie coś na następny”.

Bardzo szybkie ładowanie pozwala uzupełnić 50 proc. energii w baterii w ciągu zaledwie 20 minut. To znaczy, iż podczas przerwy na kawę na targach IFA mogę naładować telefon na pół dnia pracy. To nie są już liczby dla marketingu. To jest różnica między stresem o 5 proc. baterii po południu, a spokojem, iż telefon wytrzyma długi dzień na planie czy w redakcji.
Ceramic Shield 2 – koniec z folią za 200 złotych?
Trzeci powód to wytrzymałość. Z przodu Ceramic Shield 2 ma być trzykrotnie bardziej odporny na zarysowania. Na pleckach mamy Ceramic Shield, które ma być czterokrotnie bardziej odporne na pęknięcia w porównaniu do tylnego szkła z iPhone’a 16 Pro.

Jeśli to prawda, to może wreszcie skończę z rytualnym zaklejaniem każdego nowego iPhone’a folią za dwieście złotych w pierwszej godzinie po wyjęciu z pudełka. Po latach używania iPhone’ów wiem, iż największy ból fizyczny sprawia nie przypadkowy upadek, ale codzienne drobne zadrapania od kluczy w kieszeni.
A19 Pro i przewaga, która nie zniknie za rok
Chip A19 Pro to inwestycja w przyszłość. W świecie, gdzie każdy producent rzuca się na AI, moc obliczeniowa to waluta, która nie traci wartości. Neural Engine w A19 Pro będzie aktualny przez kolejne 4-5 lat, a ja nie będę musiał patrzeć, jak mój telefon kuleje z nowymi funkcjami iOS, które może kiedyś wyjdą natywnie w naszym języku.

12 GB RAM to pierwsza taka konfiguracja w historii iPhone’a. Dla kogoś, kto montuje wideo na telefonie, kto używa trzech aplikacji do mediów społecznościowych jednocześnie i kto potrzebuje płynnego przełączania się między Final Cut Pro a Lightroom, to nie jest luksus. To jest konieczność.
Chłodzenie komorą parową brzmi technicznie, ale w praktyce oznacza koniec z throttlingiem podczas nagrywania 4K lub długich sesji fotograficznych. To nie jest coś dla geeka – to jest nowość dla wszystkich, kto używa telefonu do pracy. Kiedy nagrywasz 20-minutowy materiał na TikToka, ostatnia rzecz, jakiej potrzebujesz, to telefon, który zwalnia po 5 minutach.
Powrót do aluminium
iPhone 17 Pro wraca do aluminiowej ramki po latach ze stalą nierdzewną i tytanem. Na papierze brzmi to jak osłabienie specyfikacji, ale w praktyce może być odwrotnie. Aluminium jest lżejsze od tytanu, co przy większej baterii oznacza, iż telefon może ostatecznie ważyć podobnie do poprzednika, mimo większych możliwości.

Ważniejsze jest to, iż aluminium lepiej rozprasza ciepło. W połączeniu z chłodzeniem komorą parową może to oznaczać iPhone’a, który pozostanie chłodny choćby podczas najbardziej intensywnych sesji foto-wideo.
Plus: aluminium umożliwia więcej kolorów. iPhone 17 Pro ma być dostępny w kolorach: kosmiczny pomarańcz, głębinowy błękit i srebrny. Po latach nudnych odcieni tytanu, to brzmi jak świeżość, której potrzebowałem.
Ekran 120 Hz z jasnością 3000 nitów

iPhone 17 Pro ma 6,3-calowy wyświetlacz LTPO z odświeżaniem 120 Hz i jasnością szczytową 3000 nitów. 3000 nitów to o 1000 więcej niż w poprzedniku. O tysiąc więcej czegokolwiek to zawsze dobra informacja, prawda? Poza rachunkami i wzrostem raty kredytu. W praktyce oznacza to czytelność ekranu choćby w pełnym słońcu, co dla kogoś, kto pracuje na zewnątrz podczas eventów, jest kluczowe.
Smuklejsza Dynamic Island dzięki mniejszym komponentom Face ID to też nie kosmetyka. Każdy piksel ekranu ma znaczenie, gdy montujesz materiał na telefonie czy czytasz długie teksty.
Dlaczego dotychczas czekałem
Moja strategia „pół roku później” miała sens przez lata. iPhone 13 po pół roku kosztował gdzieś o 15-20 proc. mniej, iPhone 14 Pro o 20 proc. mniej. To były znaczące oszczędności przy niewielkiej różnicy w doświadczeniu. Czekanie zwyczajnie się opłacało, bo kolejne generacje iPhone’ów przynosiły głównie iteracyjne ulepszenia.
iPhone 15 Pro? Lepszy aparat, ale wciąż 12 MP teleobiektyw. iPhone 16 Pro? Szybszy chip, ale ta sama bateria, która ledwo wytrzymywała dzień.
Ale teraz Apple zrobił coś, czego nie robił od lat – stworzył iPhone’a, który rzeczywiście rozwiązuje prawdziwe problemy. Nie chodzi o benchmarki czy sztuczne scenariusze testowe. Chodzi o codzienne frustracje każdego, kto poważnie używa iPhone’a do pracy.
Cena i wartość – matematyka, która się zgadza

iPhone 17 Pro w podstawowej wersji 256 GB kosztuje 5799 zł. To dokładnie tyle samo, co iPhone 16 Pro w tej samej konfiguracji rok temu. Ale za te same pieniądze dostaję:
- Aparat z trzema obiektywami 48 MP zamiast dwóch
- 12 GB RAM zamiast 8 GB
- 20-procentowy wzrost w pojemności baterii
- Chłodzenie komorą parową
- WiFi 7 zamiast WiFi 6E
- Ceramic Shield 2 zamiast pierwszej generacji
Przedsprzedaż 12 września – i pierwszy raz będę w kolejce
Przedsprzedaż rusza 12 września o 14:00, a telefon trafi do sprzedaży 19 września. Po raz pierwszy od iPhone’a 11 będę stał w (wirtualnej) kolejce w pierwszej godzinie przedsprzedaży. Nie dlatego, iż zostałem fanboyem Apple’a (już jestem od 4S-a). Ale dlatego, iż wreszcie mam przed sobą telefon, na który nie chce mi się czekać. iPhone 17 Pro to nie jest kolejna iteracja – to jest odpowiedź na pytania, które zadawałem sobie przez ostatnie pięć lat.
Trzeba przyznać, iż po latach konsekwentnego czekania, planowania na marzec i cierpliwego obserwowania premierowych kolejek z boku, dziwnie się czuję, będąc po tej drugiej stronie. Ale czasem strategię trzeba zmienić, gdy produkt rzeczywiście tego wymaga.
iPhone 17 Pro przełamał moją zasadę pół roku. I na te wszystkie ulepszenia – od 48 MP we wszystkich obiektywach, przez baterię 5000 mAh, po prawdziwe chłodzenie parowe – nie zamierzam czekać do marca.
Po latach bycia racjonalnym konsumentem, wreszcie mam ochotę być early debilem adopterem. I to mówi więcej o iPhonie 17 Pro niż wszystkie benchmarki świata.