Infinix Note 30 Pro – recenzja. Nie pytajcie, jaki kolor ma ten telefon

10 miesięcy temu

O wszystko inne możecie pytać, bo Infinix Note 30 Pro zapowiada się na jedno z ciekawszych urządzeń w cenie poniżej 1400 zł. Szczególnie biorąc pod uwagę świetny zestaw sprzedażowy i kilka naprawdę niezłych sztuczek.

Zacznijmy… nie, tym razem nie od specyfikacji. Zacznijmy od czegoś zupełnie innego.

Infinix Note 30 Pro – jaki kolor w ogóle ma ten telefon?

Prawidłowa odpowiedź brzmi prawdopodobnie: nie wiem. Ewentualnie każdy. Żeby trochę namieszać, to do kompletu z powyższym zdjęciem dorzucam jeszcze jedno:

Tak, to jest dokładnie ten sam telefon, fotografowany w tym samym miejscu i w tych samych warunkach. Po prostu w zależności od tego, pod jakim kątem ustawimy tył obudowy i pod jakim kątem pada na niego światło, cały tył przybiera różne kolory. Żółty, fioletowy, pomarańczowy, zielonkawy, niebieskawy, a to wszystko jeszcze z gradientami, przejściami i innymi cudami.

Nie jest to wprawdzie niezbędna użytkowo cecha telefonu i docenimy to wyłącznie estetycznie, ale zdecydowanie jest to coś… fajnego. Plus nie pozwoli się zbyt gwałtownie znudzić telefonem, choćby jeżeli wrzucimy go w dostarczany w pudełku kejs.

Co prowadzi nas naturalnie do kolejnego punktu:

Infinix Note 30 Pro może i nie jest drogi, ale za to zestaw jest zdecydowanie na bogato.

W fabrycznym opakowaniu, poza samym telefonem, znajdziemy jeszcze wspomniany przezroczysty pokrowiec, szkło ochronne do naklejenia na ekran (poza folią, która zamontowana jest fabrycznie), przewodowe słuchawki (z normalną końcówką, nie USB-C), przewód USB-A na USB-C i gwiazdę pakietu sprzedażowego, czyli szybką ładowarkę przewodową o mocy 68 W, do której – w ramach promocyjnego pakietu startowego – dokładana pozostało za 1zł bezprzewodowa ładowarka 15 W.

Jak na cenę, którą trzeba zapłacić za taki zestaw – jest naprawdę na bogato. Tym bardziej, iż to wciąż nie są jedyne rzeczy, którymi Note 30 Pro chce do siebie przekonać.

Dla formalności przejrzyjmy jeszcze najważniejsze punkty specyfikacji urządzenia za 1399 zł:

  • wymiary: 162,72 x 75,95 x 8,12 mm
  • masa: 203 g
  • kolory: Magic Black / Variable Gold (testowany ten drugi wariant)
  • Wyświetlacz: 6,67″, FHD+ (1080×2460) AMOLED, 120 Hz, próbkowanie dotyku 360 Hz, jasność 900 nitów, DCI-P3
  • pamięć: 256 GB (obsługa microSD)
  • RAM: 8 GB (możliwość rozszerzenia o wirtualne 8 GB)
  • procesor – MediaTek Helio G99 (6 nm)
  • układ graficzny – Mali G57 MC2
  • aparaty – 108 mpx + 2 mpx + 2 mpx, nagrywanie wideo do 2k 30 GPS
  • aparat przedni – 32 mpx
  • dual sim – tak
  • akumulator – 5000 mAh
  • ładowanie – przewodowe do 68 W, ładowanie bezprzewodowe do 15 W, ładowanie zwrotne
  • klasa odporności – IP53
  • NFC – tak
  • zabezpieczenia – czytnik linii papilarnych (w przycisku zasilania)
  • system operacyjny – XOS 13 (na bazie Androida 13)

To teraz można przejść od teorii do praktyki.

Infinix Note 30 Pro – jaki jest z zewnątrz?

Z przodu – adekwatnie w całości jest wyświetlaczem. Według producenta panel AMOLED wypełnia prawie 94 proc. całej powierzchni z przodu, ale na co dzień można mieć wrażenie, iż jest to choćby więcej. Ramki są wąskie i równe, wcięcie na przednią kamerę minimalne i całość – mimo niezbyt wygórowanej ceny – zdecydowanie nie ma się czego wstydzić, tym bardziej, iż ekran naprawdę prezentuje się bardzo dobrze.

Jasność jest co najmniej satysfakcjonująca, choćby przy mocniejszym świetle, kolory są przyjemne dla oka, kontrast stoi na bardzo dobrym poziomie, podobnie jak płynność stopniowania podświetlenia i reakcja na dotyk, a gdyby tego było mało, to adaptacyjne odświeżanie do 120 Hz po prostu robi robotę. Uprzedzając podsumowanie testu – spory i dobrej jakości panel AMOLED jest tutaj zdecydowanie jednym z głównych plusów Note 30 Pro.

O tym, iż mimo wszystko jest to telefon za 1399 zł, a nie 3000 czy 5000 zł, przekonamy się jednak dość szybko, po prostu dotykając obudowy. Spasowana i wykończona jest wprawdzie niemal wzorowo, ale nie da się niestety oszukać naszych palców i błyskawicznie wyczujemy, iż spora część tego jest raczej tworzywem sztucznym, aczkolwiek teoretycznie tył jest teksturowanym szkłem, natomiast ramka jest metalizowana.

Czy to strasznie źle? Z jednej strony – brak tutaj choćby próby udawania w dotyku premium. Z drugiej strony – ramka jest wykończona w taki sposób, iż aż klei się – i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu – do ręki, więc mimo sporych rozmiarów, szanse na upuszczenie telefonu są minimalne. Dodatkowo fantastycznie kolorowe plecki telefonu adekwatnie w ogóle nie zbierają odcisków palców, więc nie trzeba o nie jakoś przesadnie dbać, żeby cieszyć się ładnym urządzeniem.

Poza tym cały projekt telefona jest raczej standardowy. Z tyłu znajdziemy wyspę z trzema aparatami (choć można spokojne liczyć je jako jeden aparat), na górnej i dolnej krawędzi znajdziemy po jednym głośniku, sygnowanym logo JBL, a na dole dodatkowo złącze mini Jack i USB-C. Na prawej krawędzi znalazło się jeszcze miejsce na długi przycisk regulacji głośności i przycisk zasilania z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Co ciekawe, początkowo mój palec nie mógł się momentami dogadać z tym czytnikiem, ale od mniej więcej drugiego dnia użytkowania wszystko zaczęło działać rewelacyjnie wręcz dobrze i odczytywalność linii papilarnych wynosiła adekwatnie 100 proc., a czas potrzebny na odczyt i odblokowywanie był minimalny.

PS Klasa odporności w tym przypadku to „tylko” IP53, co oznacza, iż lekki deszcz nie powinien być dla Note 30 Pro straszny, ale już zdecydowanie lepiej go na tym deszczu na długo nie zostawiać.

Infinix Note 30 Pro – wydajność

W codziennym użytkowaniu – bez najmniejszego zarzutu. Całość działa – przynajmniej teraz, na początku okresu używania – sprawnie, a wrażenie to dodatkowo potęgowane jest 120-hercowym odświeżaniem, które dodatkowo upłynnia wyświetlane czy przewijane treści wtedy, kiedy uzna to za stosowne.

O dziwo, mimo rozsądnej ceny, Infinix Note 30 Pro bardzo dobrze spisuje się też podczas bardziej wymagających zadań. Spędziłem z nim długie godziny, grając w mobilną FIFĘ czy Call of Duty – do tego stopnia długie, iż w pewnym momencie wyszło to chyba poza mój zakres zbierania materiałów do recenzji – i… nic. Momentami choćby przełączałem się między FIFĄ a CoD i dalej nic straszne się nie wydarzyło. Całość działała płynnie, sprawnie i prawidłowo. Jak będzie za jakiś czas – trudno mi stwierdzić, ale na razie wygląda to bardzo dobrze.

Jedynym miejscem, w którym Infinix Note 30 Pro zaczynał sobie nie radzić, były próby szybkiego wykonywania zdjęć w trybie pełnej rozdzielczości, czyli 108 megapikseli. Po kliknięciu przycisku do wykonywania zdjęcia można było potem przez 2-3 sekundy dziko klikać w ten przycisk jeszcze raz i nie wywoływało to żadnej reakcji. Fakt, nie mamy przez ten czas wrażenia przywieszonego telefonu, bo wszystko w tle działa jak należy – po prostu telefon nie przyjmie kolejnej klatki. Inna sprawa, iż uważam akurat opcję 108-megapikselowych zdjęć w telefonach w większości przypadków za kompletnie zbędną – w tym przypadku też.

Jeśli jednak zamierzacie normalnie korzystać ze telefona, a nie cykać fotki w trybie reportera sportowego i w rozdzielczości 108 megapikseli – nic wam nie będzie. Helio G99 i 8 GB powinny spokojnie wystarczyć. Co istotne, choćby podczas tych wielogodzinnych maratonów growych, Note 30 Pro nigdy nie stał się zbyt ciepły. Po godzinie albo dłuższym czasie zabawy przestawał być wprawdzie zimny, ale poza tym nie działo się nic niepokojącego. Najwyraźniej chłodzenie cieczą w komorze parowej spisuje się jak trzeba.

W przyszłości może trzeba będzie trochę poczyścić telefon albo może ograniczyć liczbę działających w tle aplikacji, ale i od tego są aplikacje. Co prowadzi do kolejnego punktu:

Infinix Note 30 Pro – jak spisuje się XOS?

Dobrze, szczególnie oferując sporo ciekawych opcji, takich jak np. pływające okna, aczkolwiek z jedną uwagą – zdecydowanie za dużo jest tutaj doinstalowanych dodatkowo aplikacji. Z innymi zastrzeżeniami – np. niezbyt piękną domyślną skórką można sobie spokojnie poradzić, ale liczba domyślnie zainstalowanych aplikacji trochę przytłacza.

Mamy tutaj ze dwa sklepy z aplikacjami, aplikacje do czyszczenia telefonu, aplikacje do zarządzania galerią, aplikację do blokowania aplikacji pracujących w tle, pakiet biurowy, skaner, aplikacje do migracji danych, dwie przeglądarki, aplikację do monitorowania zdrowia, aplikacje związane z grami, aplikacje do obsługi radia, aplikacje do zarządzania plikami (może choćby i dwie), aplikacje do odtwarzania wideo, a i tak nie wypisałem wszystkiego, bo przecież mamy tu jeszcze cały pakiet usług Google i podobne standardy. Nie, nie można tych dodatkowych aplikacji skasować. Można najwyżej usunąć skróty do nich z głównego ekranu i innych ekranów skrótów, ale przy samych aplikacjach opcja „odinstaluj” znika.

Tyle dobrze, iż po pierwsze – nie zauważyłem, żeby aplikacje te zasypywały użytkownika masą niechcianych powiadomień, przynajmniej przez mój okres testowy. Po drugie – 256 GB (rozszerzalne z pomocą kart microSD) to naprawdę sporo – system w parze z aplikacjami (i to po doinstalowaniu kilku) zajmuje mniej niż 30 GB, więc mamy do naszej dyspozycji naprawdę masę miejsca na nasze faktycznie potrzebne aplikacje i dokumenty.

Infinix Note 30 Pro – aparat

Jest w porządku, ale nie spodziewajcie się cudów, tym bardziej, iż do czynienia mamy adekwatnie z pojedynczym głównym aparatem i dwoma „wspomagaczami”. Spodziewajcie się natomiast tego, iż – szczególnie przy dobrym oświetleniu – będzie można uzyskać naprawdę przyjemne dla oka zdjęcia, z całkiem niezłą ilością detali i może nie najlepszym, ale niezłym trybem portretowym.

Co przy tym istotne – szczególnie jeżeli ktoś fotografuje dzieci albo zwierzęta – oprogramowanie aparatu nie przesadza z czasem naświetlania i choćby przy ruszającym się obiekcie dość łatwo jest uchwycić nieporuszone ujęcie.

Jedyne, co może w przypadku zwykłych zdjęć trochę drażnić, to fakt, iż oprogramowanie aparatu zmierza w swojej obróbce do bardzo wysokiego kontrastu, co czasem sprawia, iż zdjęcia wyglądają nieprzesadnie naturalnie, jednocześnie niekoniecznie zyskując na atrakcyjności.

Czasem zresztą, szczególnie przy trudniejszym i mocniejszym oświetleniu, oprogramowanie ewidentnie sobie nie radzi i np, zlewa kolory kwiatów w jedną całość. Oczywiście nie ma co wymagać od telefonu za mniej niż 1400 zł wspaniałych możliwości macro, ale warto o tym pamiętać.

Bez wspomagania AI – czyli przy mniejszej obróce – wyszło mniej efektownie, ale przynajmniej kwiacy nie zlewają się w jedną czerwoną całość:

Detali przy zbliżeniach jest całkiem sporo – choćby pomimo tego, iż przy krawędziach kadru ostrość dość nieelegancko zaczyna zanikać – i tak wszyscy będą patrzeć na centrum:

Z trybem portretowym bywa natomiast… różnie. Czasem ładnie rozmywa drugi plan, minimalnie tylko gubiąc się po bokach (widać przy okazji trochę przesadzony kontrast):

A czasem ustalenie, co znajduje się na drugim planie i gdzie się w ogóle ten drugi plan zaczyna, następuje dość losowo:

Trzeba jednak przyznać, iż wycinanie głównego obiektu wychodzi bardzo dobrze – choćby jeżeli czasem efekt jest wyraźnie cyfrowy, a nie optyczny.

Na zaskakująco przyjemnym poziomie stoi też przedni aparat – z szerokim kątem i jakością wcale nie wyraźnie odstającą od tego, co ma do zaoferowania tylny aparat:

Przy okazji – do dyspozycji mamy zatrzęsienie trybów fotografowania. Napisałbym, iż każdy znajdzie coś dla siebie, ale podejrzewam, iż większość osób i tak będzie po prostu wykorzystywać główny tryb, z włączonym albo wyłączonym wspomaganiem z wykorzystaniem AI. jeżeli jednak kogoś interesują warianty z upiększaniem czy długim naświetlaniem – wszystko jest na pokładzie. W tym też i specjalne filtry do fotografii ulicznej czy opcja jednoczesnego nagrywania wideo z przedniej i tylnej kamery albo cyfrowej podmiany nieba.

Infinix Note 30 Pro – ładowanie i czas pracy na jednym ładowaniu

Jeden z największych plusów Note 30 Pro – zaczynając od sporego akumulatora o pojemności 5000 mAh, który spokojnie powinien wystarczyć na pełną dobę albo i choćby dwie (chociaż wyśrodkujmy to na wszelki wypadek na 1,5) pracy. Na tym jednak nie koniec.

Po pierwsze – do dyspozycji mamy naprawdę imponująco szybkie jak na tę cenę ładowanie z mocą 68 W, więc spokojnie da się zapomnieć o nocnym ładowaniu, podłączyć telefon rano przed wyjściem i bez większych problemów dotrwamy do wieczora. jeżeli nie chcemy bawić się w przewody, to obsługiwana bezprzewodowa ładowarka wprawdzie nie naładuje telefonu tak szybko, ale i tak w całkiem przyzwoitym czasie, a do tego wygodniej. Sam zresztą na czas testów ustawiłem ładowarkę przewodową w okolicach wyjścia z domu – na wypadek zapominania o naładowaniu – a ładowarkę bezprzewodową przy łóżku.

Na tym jednak nie koniec, bo Note 30 Pro ma miejscami wręcz szokująco dużo opcji związanych z ładowaniem i akumulatorem. Multum trybów zarządzania energią i oszczędzenia, ładowanie zwrotne (bez problemu działało z moimi słuchawkami i iPhone’em), ładowanie obejściowe powyżej 30 proc. akumulator nie jest ładowany, tylko bezpośrednio zasila urządzenie, redukując wzrost temperatury np. podczas grania „na kablu”), adaptacyjny system ładowania na podstawie naszego schematu dnia/ładowania i… i tak nie wymieniłem wszystkiego.

Z perspektywy większości użytkowników istotne są jednak pewnie najprostsze rzeczy, a te są tutaj zrealizowane adekwatnie na medal. Infinix Note 30 Pro możemy naładować bardzo gwałtownie kablem (i ładowarkę mamy w zestawie), dość gwałtownie bezprzewodowo, podczas grania nie będzie się przegrzewał, a szanse na to, iż przed wieczorem będziemy musieli podłączyć go do zasilania są adekwatnie zerowe.

Infinix Note 30 Pro – czy warto?

W cenie 1399 zł, przy bogatym zestawie sprzedażowym, ze świetnym ekranem, szybkim ładowaniem i wydajnym procesorem, Infinix Note 30 Pro ma w sumie wszystko, co potrzeba, żeby stać się ciekawą propozycją na naszym rynku. Tym bardziej, iż trudno znaleźć tutaj jakieś rażące kompromisy, które sprawiałyby, iż trzeba byłoby napisać nie kupuj Note 30 Pro, jeżeli X.

Jedyne dwie rzeczy, które mogą odrobinę przeszkadzać, to system zapchany raczej zbędnymi aplikacjami i – odrobinkę – aparat, a raczej jego oprogramowanie, które mogłoby nie obrabiać zdjęć aż tak agresywnie w niektórych przypadkach. Poza tym mamy tutaj przyjemny komplet, który powinien nam służyć przez długi czas, bez konieczności wydawania większych pieniędzy na telefona. I bez konieczności płacenia dodatkowo za ładowarkę.

Infinix Note 30 Pro – zalety:

  • bardzo dobry ekran AMOLED,
  • fantastycznie mieniące się „plecki” telefona,
  • wydajne podzespoły,
  • sporo wbudowanej pamięci + opcja rozszerzenia kartą microSD,
  • klasyczne złącze słuchawkowe i słuchawki w komplecie,
  • szybka ładowaka w zestawie,
  • „fizyczny” czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania,
  • bardzo dobry akumulator i masa związanych z nim dodatkowych funkcji (w tym ładowanie zwrotne),
  • bardzo dobra jakość wykonania,
  • świetny zestaw sprzedażowy (szczególnie na start)

Infinix Note 30 Pro – wady:

  • ramka z tworzywa nie sprawia wrażenia premium,
  • klasa odporności IP53, więc uważajcie na potężne deszcze,
  • system zdecydowanie jest przeładowany zbędnymi aplikacjami,
  • brak 5G.
Idź do oryginalnego materiału