Huawei MateBook 14 2024 z ekranem OLED – nie potrzebujesz dużego laptopa? Pokochasz ten sprzęt

4 miesięcy temu

Czego adekwatnie dziś oczekujemy od laptopa? To trudne pytanie, bo inne oczekiwania będzie mieć osoba, która z komputera korzysta głównie w domu, a inne ktoś, którego praca wymaga częstego przemieszczania się. Jednak Huawei MateBook 14 2024 to sprzęt bardzo uniwersalny, zdolny pogodzić bardzo różne wymagania, a przy tym świetnie wykonany i w testowanej przeze mnie wersji – bardzo wydajny, zarówno pod względem mocy obliczeniowej, jak i czasu pracy na baterii.

W zasadzie jedynym powodem, dla którego ten sprzęt może was nie interesować jest specyficzna potrzeba posiadania dużego laptopa, w każdym innym scenariuszu Huawei MateBook 14 2024 z ekranem OLED (na dodatek dotykowym!) to opcja zawsze warta rozważenia. Nie zamierzam was przekonywać na siłę, po prostu spiszę moje doświadczenia z tym urządzeniem, a korzystam z niego już ponad miesiąc, używając go niemal codziennie, jako podstawowego komputera do pracy, co pozwoliło mi wyrobić sobie o tym sprzęcie adekwatne zdanie, a nie emocjonalny osąd powstały pod wpływem chwili. OK, nie zanudzam dłużej, startujemy.

Huawei MateBook 14 2024 – design

W moje ręce trafił egzemplarz w bardzo subtelnym zielonym, czy może raczej seledynowym, metalicznym kolorze obudowy. Oprócz tego w sprzedaży pozostało wariant szary, ale o nieco słabszej specyfikacji od testowanej odmiany (512 GB SSD zamiast 1TB w testowanym egzemplarzu i procesor Intel Ultra 5 125H, a nie Intel Ulta 7 155H, jak w testówce). Nie pierwszy to raz, gdy Huawei kolorystycznie różnicuje warianty wydajnościowe. Przyznam, iż tak jak nie jestem specjalnym fanem kolorowych obudów laptopów, tak ten wariant trafił w moje gusta. Kolorystyka jest subtelna i daleko jej do wyrazistości wielu gamingowych urządzeń. Zresztą, Huawei MateBook 14 gamingowym laptopem nie jest, co jednak wcale nie oznacza, iż nie da się na nim pograć, do czego jeszcze wrócę. Przy okazji podpowiem, iż barwa obudowy testowanego MateBooka świetnie pasuje do opisywanego już na naszych łamach przeze mnie smartwatcha Huawei Fit Watch 3 w wersji z zielonym właśnie paskiem. Zainteresowanych odsyłam do recenzji tego zegarka (notabene, na zdjęciu otwierającym czasomierz spoczywa właśnie na opisywanym tu urządzeniu, sami możecie ocenić, iż pasuje).

Huawei Watch Fit 3 – fit, znaczy dopasowanie

Nie mam też najmniejszych uwag do wykorzystanych materiałów i jakości montażu oraz spasowania poszczególnych elementów. Urządzenie w większości wykonane jest z matowionego metalu, co nie tylko świetnie wygląda, ale też przydaje urządzeniu trwałości. Na pokrywie wyświetlacza jedynym błyszczącym elementem jest lustrzane logo producenta, a po otwarciu urządzenia ten sam matowy, metaliczny materiał w dyskretnej jasnej zieleni okala również wyspową klawiaturę, którą rozlokowano w sposób imponująco wykorzystujący przestrzeń tego niedużego laptopa. W efekcie podczas pisania mam wrażenie pracy na większym urządzeniu, a taki odbiór potęguje też imponujący ekran.

Zawias pokrywy wyświetlacza jest solidny i sztywny, co zawsze uważam za zaletę. Pamiętajmy, iż laptop to sprzęt kupowany na lata i raczej nie chcemy by po dłuższym używaniu ekran nie trzymał stabilnego położenia. W przypadku tego sprzętu to nam raczej nie grozi. Inna sprawa, iż urządzenie jest na tyle lekkie, iż próba uniesienia pokrywy wyświetlacza jedną ręką może powodować, iż podniesiemy całego, ważącego tylko 1,31 kg laptopa. Dobrze o tym pamiętać i przytrzymać urządzenie podczas otwierania. Zawias jest nie tylko sztywny, ale też zapewnia szeroki (aż do 150°) kąt otwarcia ekranu. To zawsze na plus, bo pozwala łatwiej dopasować sprzęt do pozycji w jakiej z niego korzystamy.

Co za ekran!

Od razu na wstępie: wyświetlacz zastosowany w tym modelu nie jest w żadnym parametrze rekordowy. Nie ma ani najwyższej jasności, ani rozdzielczości, ale parametry jakie zmiksowano tworząc ten komponent tworzą niezwykle strawną dla oczu użytkownika mieszankę. Przede wszystkim wyświetlacz ma nietypowe jak na laptopa proporcje. Zamiast powszechnie stosowanych wyświetlaczy 16:9, ew. 16:10, Huawei (nie pierwszy raz zresztą) zastosował wyświetlacz o proporcjach 3:2. Dobry ruch, bo dzięki temu rzeczywista przestrzeń robocza jest większa w stosunku do laptopów o podobnych gabarytach, ale klasycznych proporcjach wyświetlacza. Projektantom udało się też bardzo zgrabnie wkomponować ten ekran w pokrywę. Wyświetlacz zajmuje aż 91% powierzchni wewnętrznej strony pokrywy, W każdą stronę ramki są bardzo wąskie, co i tak nie przeszkadzało projektantom upakować w górnej ramce mały obiektyw kamery do wideorozmów.

Jednak proporcje i wykorzystanie powierzchni to jedno, ale znacznie większą zaletą jest użyta matryca. Huawei zastosowało panel OLED, który producent określa jako „OLED 2,8K z funkcją pisma manualnego”. W praktyce oznacza to, iż mamy tu do czynienia z ekranem z matrycą organiczną OLED o przekątnej aż 14,2 cala i rozdzielczością 2880 x 1920 pikseli. Deklarowana maksymalna jasność to 450 nitów, ale to dość zwodniczy parametr. Pamiętajmy, iż mamy do czynienia z ekranem OLED, czyli panelem o – teoretycznie – kontraście statycznym dążącym do nieskończoności (barwa czarna jest czernią, bo w tego typu matrycach jest po prostu brakiem światła, a nie przesłoniętą przez zablokowane komórki ciekłokrystaliczne warstwą podświetlenia, jak to jest w ekranach LCD). Ludzki wzrok jest znacznie bardziej czuły na różnice w jasności (kontrast luminancji), to on właśnie buduje w naszym umyśle poczucie lepszego rozróżniania detali, krawędzi obiektów, itp. Zatem mimo „tylko” 450 nitów, czytelność w pełnym słońcu jest w pełni zachowana, a przy słabszym oświetleniu niemal zawsze stosowałem obniżenie jasności, bo przy pełnej wyświetlacz był po prostu zbyt jasny.

Jednocześnie ekran ten, jak to OLED, ma zdolność emisji szerokiego spektrum barw. Producent deklaruje pełnie pokrycie nie tylko palety sRGB (umówmy się, to dziś już żaden wyczyn), ale również DCI-P3 (tak, filmy zdecydowanie fajnie się na tym sprzęcie ogląda). W przypadku Adobe RGB emitowane barwy pokrywają solidne, 95% tej przestrzeni kolorsytycznej. Ekran nie jest fabrycznie kalibrowany, ale nie tego oczekuję od laptopa uniwersalnego. Jak ktoś ma potrzebę, to są odpowiednie narzędzia by takiej kalibracji dokonać wedle potrzeb i zebranych zamówień na konkretne prace w kolorze.

Do typowej pracy i rozrywki, zastosowany w tym sprzęcie ekran będzie i tak oferował więcej niż potrzebujemy. Wyświetlacz to mocny punkt tego laptopa. Początkowo sądziłem, iż nie potrzebuję funkcji dotykowych (10-point multitouch), ale po pewnym czasie złapałem się na tym, iż szybciej i wygodniej wskazać mi jakiś element interfejsu bezpośrednio na ekranie, czy powiększyć jakiś fragment gestem rozpychania, niż korzystać ze skądinąd bardzo dobrego i dużego (jak na gabaryty laptopa) touchpada. Jednocześnie uspokajam: podczas pisania nie trzeba touchpada dezaktywować, bo został on tak zlokalizowany, iż korzystając z klawiatury opuszkami dłoni nie będziemy go przypadkowo aktywować.

Huawei MateBook 14 – wydajność

Kolejna dobra wiadomość: Huawei nie poszło na kompromisy w kwestii wydajności. Laptop jest nie tylko świetnie wykonany i po prostu ładny w tym swoim minimalizmie, ale też wydajny. Wersja zielona (przypomnę, mocniejsza z dwóch oferowanych) korzysta z 16-rdzeniowego układu Intel Core Ultra 7 155H. Oznacza to 6 rdzeni P, czyli wydajnościowych (performance) zdolnych do realizacji 12 wątków w jednym cyklu zegara + 8 rdzeni E, od efficiency, czyli energooszczędnych z 8 kolejnymi wątkami + 2 rdzenie E niskonapięciowe zintegrowane w SOC. Łącznie mamy zatem 22 wątki i 24 MB bardzo szybkiej, wewnętrznej pamięci cache.

Ten układ generacji Meteor Lake ma również dedykowaną jednostkę NPU do obliczeń związanych z AI. Nie ma biedy, krótko mówiąc. choćby o ile nowa architektura Meteor Lake nie przynosi rewolucyjnego skoku wydajności obliczeniowej, to różnicę robią tu dwa elementy: obecność dedykowanego NPU dla AI oraz wydajność energetyczna, a to akurat w urządzeniu przenośnym, jakim jest laptop, ma szczególne znaczenie.

Procesor wspomaga w opisywanym laptopie 16 GB pamięci RAM, a za wyświetlanie obrazu i generowanie grafiki odpowiada zintegrowany układ Intel ARC Graphics. Nie jestem graczem, ale z pewnością część z was ma pytanie: czy da się na tym grać? Cóż, odpowiem krótko: odpaliłem na rzeczonym sprzęcie Cyberpunk 2077 i gra była jak najbardziej grywalna, ok, może nie superpłynna, ale spokojnie daje się grać choćby w tak wymagający tytuł. Do casualowego gamingu sprzęt Huawei wystarczy aż nadto. Niemniej o ile to gaming jest waszym celem, to lepszym wyborem będzie jednak laptop gamingowy, tutaj choćby sprzęt dedykowany grom, dostępny za niższą kwotę da lepsze rezultaty. Niemniej w kontekście uniwersalności nie mam do wydajności Huawei MateBooka 14 zastrzeżeń.

Zasilanie i bateria

Choć pod względem gabarytów tegoroczny MateBook 14 to raczej waga lekka, to pod względem zasilania sprzęt ponownie mnie mile zaskoczył. Huawei zastosował w tym sprzęcie baterię o pojemności 70 Wh, to dużo. Baterię ładujemy dostarczanym w zestawie zasilaczem sieciowym o mocy 65 W, ze złączem USB-C PD. Uwaga, zasilacz nie ma odłączalnego kabla, co niektórzy mogą uznać za wadę, niemniej obecność gniazdka USB-C oznaczała dla mnie, iż tak naprawdę zamiast oferowanej wraz z laptopem ładowarki w razie potrzeby korzystałem z używanego przeze mnie huba USB-C Hi5 o mocy 135 W, który wystarczał i do zasilania opisywanego sprzętu i jednoczesnego ładowania innych akcesoriów. Zresztą, w podróży nie ma potrzeby częstego korzystania z zasilacza, bo wspomniany akumulator o pojemności 70 Wh wystarcza realnie na cały dzień pracy. W sensie taki z nadgodzinami. Wiecie, od pobudki do zmierzchu. Latem. Jednak o ile bateria ma wam wystarczyć na sesję we wspomnianego Cyberpunka 2077, to cóż, na cały lot nad Atlantykiem może nie wystarczyć, ale z tym należy się liczyć. Do normalnego pisania i pracy realnie bateria trzyma przez ponad 10 godzin. Od sprzętu pozycjonowanego jako uniwersalny, nie oczekuję więcej. Jest dobrze.

Niemal czysty Windows 11 Home

Laptop oferowany jest z preinstalowanym systemem Windows 11 Home. Dodajmy, systemem nieobciążonym jakimikolwiek pokładami bloatware’u (niechcianego systemu dokładanego przez producentów). Owszem, Huawei dokłada preinstalowane narzędzie o nazwie Menedżer PC Huawei, ale to akurat bardzo przydatny kawałek kodu: dba o aktualizacje systemu sprzętowego komponentów komputera, a także ułatwia wiele rzeczy, gdy np. dysponujecie więcej niż tylko laptopem tej marki. Przykładowo o ile oprócz laptopa macie np. tablet Huawei z serii MatePad, to jego ekran można dzięki Menedżerowi PC Huawei wykorzystać jako dodatkowy ekran bezprzewodowy komputera. Przydatne rozwiązanie, szczególnie dla osób, jak ja, które przyzwyczajone są do pracy na więcej niż jednym wyświetlaczu.

Co da się podłączyć?

Testowany laptop nie oferuje przesadnie rozbudowanego zestawu gniazd akcesoryjnych, ale to co jest mi w zupełności wystarczało. Po jednej stronie mamy USB-C (służy do ładowania, ale oczywiście nie tylko), USB-A, gniazdko HDMI i złącze minijack 3,5 mm, do którego mogłem podpiąć duże, wokółuszne słuchawki, bez których nie wyobrażam sobie pracy (w sensie o muzykę oczywiście chodzi, a nie słuchawki jako takie).

Po drugiej stronie laptopa jest już znacznie skromniej, mamy pojedyncze gniazdko USB-A. Niemniej to w zupełności wystarczy. Owszem, można się czepiać, iż np. zabrakło drugiego USB-C, ale to trochę naciągany argument wobec szerokiej dostępności wszelkiego typu akcesoriów pozwalających zwiększyć liczbę gniazd komputera przenośnego. Do normalnej pracy w stylu służbowy wyjazd na jeden dzień i pisanie w pokoju hotelowym, rzeczony zestaw wystarcza aż nadto.

Klawiatura

Już wcześniej wspomniałem, iż to co mi się podoba w opisywanym laptopie, to umiejętne wykorzystanie przestrzeni przez zastosowaną w tym komputerze wyspową klawiaturę. Dość gwałtownie przyzwyczaiłem się do szybkiego pisania na niej, choć testowany egzemplarz miał brytyjski układ klawiatury (w sklepach otrzymacie ten adekwatny). Mi to nie przeszkadzało, bo i tak piszę przede wszystkim bezwzrokowo. Podświetlenie klawiatury jest regulowane dwustopniowo, co jest kolejną zaletą, bo pozwala dopasować jasność podświetlenia do zastanych warunków oświetleniowych. Skok klawisza jest niewielki, ale wyraźnie wyczuwalny, w efekcie nie ma fantomowych kliknięć, kiedy wydaje ci się, iż nacisnąłeś klawisz, a spodziewany znak na ekranie się nie pojawił. Nie mam zastrzeżeń.

Ogrom zalet, a jakieś wady? Czyli podsumujmy

Czy opisywany sprzęt ma jakieś wady? Szukając na siłę trochę się znajdzie. Na przykład sprzęt nie współdziała z rozpoznawaniem twarzy via Windows Hello. Da się korzystać z biometrycznego potwierdzania tożsamości, ale nie twarzą, bo zastosowane w tym sprzęcie kamery (właściwie: kamera) nie ma analizy głębi. Natomiast można się logować odciskiem palca, sensor linii papilarnych jest zintegrowany z okrągłym przyciskiem włącznika laptopa, umieszczonym w górnym, prawym rogu nad blokiem wyspowej klawiatury.

Po drugie, niektórzy zwrócili mi uwagę, na nagłośnienie. Huawei zastosowało głośniki na spodniej stronie urządzenia, w efekcie trzymając sprzęt np. na udach, nieco tłumimy dźwięk. Dla mnie ta wada ma zupełnie pomijalne znaczenie, bo nigdy nie korzystam z wbudowanych nagłośnień w jakimkolwiek laptopie, wychodzę z założenia iż żaden laptop nie da mi takich wrażeń akustycznych jak dobrej jakości słuchawki, albo po prostu domowy system audio. Niemniej uprzedzam tych, którzy na to mogą zwracać uwagę.

Więcej wad w tym modelu naprawdę nie znalazłem. Komputer utrzymuje rygor temperaturowy i akustyczny w każdych warunkach. choćby przy wydajnych zadaniach nie grzeje się nadmiernie, także gdy jest jednocześnie ładowany. Owszem, lewa część klawiatury staje się wówczas trochę cieplejsza, ale spokojnie, białko w dłoniach wam się nie zetnie. o ile chodzi o akustykę, to podczas normalnej, biurowej pracy (pisanie tekstów, edycja zdjęć, czy tworzenie dla was niniejszej recenzji, Huawei MateBook 14 2024 jest po prostu bezgłośny. Kropka. Świetnie wykonany, mądrze zaprojektowany, przemyślany sprzęt o lekkiej, ale wytrzymałej konstrukcji i uniwersalnych zastosowaniach.

Ile kosztuje? Huawei MateBook 14 2024 w konfiguracji takiej jak testowana, czyli Intel Core Ultra 7 155H Meteor Lake + 16 GB RAM + 1 TB kosztuje w tej chwili 4999 zł. Z kolei wersja szara z Intel Core Ultra 5 i 512 GB przestrzeni na SSD jest o 1000 zł tańsza. Ja wybrałbym tę zieloną, ale każdy niech decyduje za siebie. Sprzęt na pewno jest wart rozważenia.

Huawei MateBook X Pro i Huawei MateBook 14 2024 – debiutują nowe laptopy chińskiej marki

Idź do oryginalnego materiału