Huawei FreeBuds 5 mogą być albo dokładnie tym, czego od zawsze szukaliśmy w słuchawkach bezprzewodowych, albo czymś wprost przeciwnym. Na szczęście można jeszcze przed zakupem z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, które z tych stwierdzeń będzie prawdziwe.
Zacznijmy jednak, standardowo, od specyfikacji.
Huawei FreeBuds 5 – specyfikacja i cena
Do wyboru mamy trzy wersje kolorystyczne – srebrną, białą i koralową. Wszystkie je łączy oczywiście taka sama specyfikacja, tj.:
- prawdopodobnie jedna z ważniejszych kwestii – są to słuchawki douszne, a nie dokanałowe. Co z tego wynika – o tym za chwilę,
- masa pojedynczej słuchawki – 5,4 g
- wymiary pojedynczej słuchawki – 32,4 x 17,6 x 22,8 mm
- masa etui – 45 g
- wymiary etui – 66,6 x 50,1 x 27,3 g
- obsługa – dotykowa, dotknięcie, przytrzymanie, podwójne dotknięcie, przesunięcie góra-dół,
- czujniki: Halla, dotyku, akcelerometr, podczerwieni
- przetwornik: dynamiczny przetwornik magnetyczny LCP 11 mm
- pasmo przenoszenia: 16 Hz – 40 kHz
- łączność – Bluetooth 5.2, maksymalnie 2 urządzenia połączone jednocześnie
- automatyczne wykrywanie założenia
- automatyczne parowanie (tylko urządzenia z EMUI 10.1 lub nowszym),
- akumulator: 42 mAh w słuchawce, 505 mAh w etui
- czas ładowania: słuchawki – 20 minut, etui – 40 minut (bez słuchawek),
- czas pracy – 5 godzin lub 3,5 godziny (z ANC),
- czas pracy z uwzględnieniem ładowania z etui – 30 godzin lub 20 godzin (z ANC).
Cena? W oficjalnym sklepie Huawei – 699 zł. Póki co w prezencie dostaniemy jeszcze etui, 50 proc. rabatu na wymianę zgubionej słuchawki i jeszcze możemy dokupić dodatkową parę słuchawek za 399 zł, jeżeli chcemy np. zrobić komuś z rodziny prezent.
Czy warto? Odpowiedź będzie dość skomplikowana.
Huawei FreeBuds 5 zyskało u mnie plusa już przy pierwszym kontakcie.
Powód jest wprawdzie raczej błahy, ale plus to plus. Przyznaję go za fakt, iż Huawei FreeBuds 5 są jednym z niewielu zestawów słuchawkowych, których etui można otworzyć z wykorzystaniem jednej ręki. Początkowo wprawdzie nie byłem jakoś specjalnie porwany dość nietypowym, płaskim, ale za to jajowatym etui, ale gwałtownie okazało się, iż ten projekt niesie ze sobą kilka zalet, w tym właśnie możliwość obsługi jedną ręką.
Drugi plus – etui świetnie mieści się do kieszeni choćby obcisłych spodni, a do tego przez swoją sporą powierzchnię pewnie będzie też widoczny gdzieś w odmętach damskiej torebki. Obawiałbym się tylko o to, iż gładka, połyskliwa obudowa może dość boleśnie znieść regularne obcowanie z masą przedmiotów o mniej lub bardziej ostrych krawędziach. Póki jednak co – po kilku tygodniach testów trudno mi znaleźć na powierzchni etui wyraźniejsze ślady użytkowania, więc może nie będzie źle.
Być albo nie być Huawei FreeBuds 5 rozstrzyga się jednak po ich wyjęciu z etui.
I nie chodzi choćby o jakość dźwięku – ta jest bardzo przyjemna i trudno się do niej przyczepić, ale o tym później. najważniejsze w tym przypadku jest to, czy faktycznie mieliśmy ochotę na słuchawki douszne, po latach męczenia się z dokanałowymi – albo opieraniu się modzie na nie – czy też wprost przeciwnie.
Jeśli mamy dość dominujących na rynku dokanałówek – obstawiałbym, iż na 70-80 proc. będziemy z Huawei FreeBuds 5 zadowoleni i to w stopniu naprawdę wysokim. Tych słuchawek Huawei nie trzeba wciskać do ucha – wrażenie jest trochę bardziej takie, jak gdybyśmy po prostu… kładli je na uchu. Początkowo miałem choćby problem z tym, żeby uwierzyć, iż one faktycznie są już na swoich pozycjach i nie wypadną, jeżeli tylko ruszę głową. Nic takiego na szczęście jednak się nie stało, a system wykorzystujący naszą małżowinę jako podporę – to właśnie dzięki niemu słuchawki mają taki nietypowy kształt – spisuje się dokładnie tak, jak należy.
Nie zmienia to jednak faktu, iż pierwsze wrażenia są dość nietypowe. Tym bardziej, jeżeli dodamy do tego wszystkiego fakt, iż – w przeciwieństwie do dokanałówek – Huawei FreeBuds 5 nie mają domyślnie żadnego gumowego czy gumowanego wykończenia. Wkładamy więc do ucha gładkie tworzywo sztuczne, co nie jest raczej nieprzyjemne, ale raczej niestandardowe. Na szczęście Huawei dorzuca do zestawu zestaw gumowych nakładek, jeżeli komuś bezpośredni kontakt z tworzywem nie odpowiada. Sam zresztą zdecydowałem się na taki zestaw podczas testów, tym bardziej, iż dawało to wrażenie, iż całość dzięki temu trzyma się ciut lepiej w uchu – aczkolwiek mogło być to tylko wrażenie.
Komfort? jeżeli dobrze trafisz, to na fantastycznym poziomie.
Nie potrafię wprawdzie zagwarantować, iż Huawei FreeBuds 5 będą idealnie pasować do każdych uszu – ale tak się trafiło, iż do moich pasują niemal modelowo. Gdybym musiał, mógłbym w nich prawdopodobnie spędzić cały dzień i nic sobie z tego nie robić. Tym bardziej, iż przy dousznej konstrukcji nie mamy tutaj żadnego wrażenia napierania czy uciskania na ucho, ani chęci wyciągnięcia tych słuchawek chociaż na chwilę, żeby odpocząć.
Bliżej było temu całemu uczuciu do wrażenia, jak gdybyśmy… nie mieli słuchawek w ogóle w uszach. A to już coś.
Niestety taka konstrukcja ma swoje konsekwencje.
Wygoda jest tą pozytywną, natomiast wytłumienie otoczenia – negatywną.
Izolacja od otoczenia w ramach samego włożenia słuchawek do ucha, bez uruchamiania ANC, jest adekwatnie pomijalna. Przykładowo siedzę teraz przed komputerem i doskonale słyszę odgłosy ptaków, przejeżdżający tramwaj, kuchenny wentylator, ryk motocykla, stukanie w klawisze, wodę lecącą z kranu, szum raczej porywistego wiatru przez otwarte i żonę krzątającą się w kuchni piętro niżej (aczkolwiek zaznaczę, iż jest to hałas ulokowany na skali powyżej motocykla).
Włączenie ANC w pewnym stopniu ten brak izolacji poprawia, ale wszystko zależy od tego, jakie hałasy nas otaczają. Chociażby teraz, w tej samej sytuacji, po włączeniu ANC przestałem słyszeć wszystkie faktyczne „szumy” – wiatr jest już niesłyszalny, podobnie jak kuchenny wentylator oraz woda lecąca z kranu. Dość wyraźnie został też wytłumiony hałas przejeżdżającego tramwaju, aczkolwiek dalej dało się go bez problemu wyłapać. Dźwięki takie jak śpiew ptaków, uderzanie w klawiaturę czy głośne krzątanie się w kuchni – pozostały adekwatnie bez wielkich zmian, a przynajmniej na zbliżonym poziomie przeszkadzalności.
Dodatkowo, jeżeli nie słuchamy muzyki, a po prostu korzystamy z ANC, co jakiś czas odrobinę zmienia się „dźwięk” wygłuszającego szumu. Co ciekawe, sam szum towarzyszący ANC nie jest słyszalny sam w sobie, czy raczej przeszkadzający, ale ta zmiana bywa łatwa do wyłapania i – przynajmniej mnie – potrafi rozproszyć.
Oczywiście jeżeli zrobimy to, co przeważnie robi się ze słuchawkami, czyli zaczniemy słuchać muzyki, to efekt będzie lepszy i przy odpowiednim poziomie głośności (a użyteczna skala jest naprawdę spora) będziemy w stanie mocno odciąć się od tła, ale zdecydowanie nie są to słuchawki dla tych, którzy szukają jak najskuteczniejszego ANC, bez względu na to, co jest tym wyciszanym tłem i jaką głośność sobie dobierzemy. Bardzo chętnie poszedłbym w tych słuchawkach na spacer, ale już niespecjalnie chciałbym w nich pracować godzinami w głośnej kawiarni.
Nie to, żebym w ogóle chciał pracować w kawiarni, ale niektórzy chyba czasem lubią.
Nie jestem też pewien, czy zabrałbym Huawei FreeBuds 5 na trening.
Owszem, testowałem je wielokrotnie w takich warunkach i nie musiałem przerywać ćwiczeń, żeby np. schylić się po słuchawkę, która wypadła z uszu. Czasem wprawdzie minimalnie trzeba je było poprawić, ale jednak obyło się bez sensacji.
Cały czas jednak towarzyszy nam to wrażenie, iż słuchawki tylko opierają się na uchu, a nie są w nie mocno wciśnięte. Dodajmy do tego jeszcze wyłącznie „dotykową” obsługę (skuteczną w normalnych sytuacjach) i ANC, które radzi sobie z hałasem w ograniczony sposób i raczej nie dostajemy zestawu, który sprawdzi się idealnie jako słuchawki w 100 proc. przeznaczone do sportu.
Czyli tak, jak w sumie napisałem wcześniej: na spacer – wspaniałe. Na wieczorne leżenie na kanapie i słuchanie ulubionych podcastów godzinami – idealnie. Na całodzienną wycieczkę po górach, kiedy znudzą nam się odgłosy przyrody – super. Ale na bieganie czy choćby dwugodzinną jazdę na hałasującym trenażerze – nie byłbym już taki pewien.
Huawei FreeBuds 5 – jakość dźwięku
Od razu można napisać – doświadczenia ze słuchania muzyki przez FreeBuds 5 są trochę inne, niż w przypadku słuchania jej z wykorzystaniem słuchawek dokanałowych. Po części pewnie jest to kwestia konstrukcji słuchawek, a po części – wynikającej z tego mniej skutecznej izolacji od otoczenia.
Czy to źle? Nie. adekwatnie jest choćby lepiej, niż można byłoby się spodziewać. Od strony technicznej Huawei FreeBuds 5 mają wszystko, co niezbędne w słuchawkach tego typu i w tym rozmiarze. Jest obsługa AAC, LDAC i certyfikacja Hi-Res (Wireless) Audio, są też całkiem sporych rozmiarów przetworniki. Jest też całkiem użyteczna aplikacja, pozwalająca nam dopasować odtwarzany dźwięk do naszych preferencji. Jest też obietnica „wyrazistego” basu, którą można spokojnie uznać za spełnioną, o ile słuchawki będą odpowiednio leżeć w (na?) naszych uszach. Zauważyłem podczas testów, iż jeżeli trochę je przesuniemy, to cały efekt bardzo mocno traci na swoim – niech będzie – wyrazie.
Z drugiej strony – jeżeli słuchawki dobrze pasują do naszych uszu, bas jest naprawdę dobry jakościowo, może choćby zagarnia dla siebie odrobinę za dużo miejsca, skutecznie zajmując je pozostałym tonom i ocieplając resztę. Niektórym takie rozwiązanie może się spodobać, inni pewnie poświęcą kilka minut na to, żeby jednak trochę bardziej spersonalizować brzmienie FreeBuds 5.
Bez zastrzeżeń spisują się też połączenia głosowe realizowane z wykorzystaniem testowanych słuchawek. Przeprowadziłem ich kilkadziesiąt, może choćby kilkaset i w żadnym przypadku nie miałem większych problemów, żeby skutecznie porozumieć się z rozmówcą. Trzeba tylko pamiętać, iż konstrukcja Huawei FreeBuds 5 nie zapewni nam przesadnie skutecznej izolacji od hałasów otoczenia, aczkolwiek naprawdę spory zakres głośności powinien w zupełności wystarczyć.
Huawei FreeBuds 5 – czas pracy na jednym ładowaniu
Tutaj mam niestety dość mieszane uczucia. Teoretycznie słuchawki powinny wytrzymać z włączonym ANC około 3,5 godziny, ale w rzeczywistości lepiej odjąć od tego wyniku 10 minut albo choćby dwa razy tyle. Na naprawdę całodzienne sesje odsłuchowe nie ma co liczyć.
Z drugiej strony – dla większości osób nie będzie to jakiś specjalny problem, bo słuchawki i tak po zakończeniu słuchania odkładamy je do etui, a w parze z nim mamy 30 godzin słuchania. Samo ładowanie w etui też nie trwa przesadnie długo, więc podejrzewam, iż większość osób choćby nie zorientuje się, iż trzeba je dość często ładować.
Huawei FreeBuds 5 – warto czy nie?
Tak, ale to – jak zwykle – skomplikowane. Na rynku są lepsze słuchawki sportowe, słuchawki z lepszym ANC i słuchawki z lepszą jakością dźwięku w podobnej cenie. Huawei FreeBuds 5 mają jednak jedną niepodważalną zaletę, której nie znajdziemy w większości konkurencyjnych produktów – leżą raczej na uchu, niż wciskają się w jego środek. I to jest absolutnie punkt, od którego powinniśmy zacząć rozważania dotyczące zakupu tego urządzenia – czy bardzo zależy nam na tym, żeby nasze uszy mogły wreszcie odpocząć? Czy próbowaliśmy już z dziesiątkami różnych słuchawek do kanałowych i wszystkie przygody zawsze kończyły się bólem uszu?
Jeśli odpowiedź na te pytania będzie pozytywna, to zdecydowanie warto spróbować Huawei FreeBuds 5. Są inne niż większość sprzętów na rynku i to jest ich najważniejszy wyróżnik. Cała reszta charakterystyki jest drugorzędna, aczkolwiek szczęśliwie nie potraktowano jej po macoszemu. To bardzo dobre słuchawki – właśnie dzięki temu, iż są inne.
Huawei FreeBuds 5 – zalety
- inne (douszne) niż większość rywali;
- fenomenalny komfort, jeżeli przypasują nam do ucha;
- etui da się otworzyć jedną ręką i świetnie pasuje do ciasnych kieszeni;
- bardzo dobra jakość dźwięku;
- bardzo dobra jakość rozmów;
- stabilne działanie;
- obsługa LDAC i AAC;
- solidna aplikacja;
- długi czas pracy na jednym ładowaniu z wykorzystaniem etui.
Huawei FreeBuds 5 – wady
- pasywna izolacja od hałasów otoczenia adekwatnie nie istnieje;
- ANC poprawia sytuację tylko w pewnym stopniu;
- tylko trochę ponad 3 godziny z ANC bez użycia etui ładującego;
- zdecydowanie nie są dla wszystkich i nie należy od nich oczekiwać tego, czego oczekujemy od słuchawek dokanałowych;
- nie byłby to mój pierwszy wybor jako słuchawek sportowych.