Google Pixel Buds Pro 2 w tym roku nie doczekały się następcy. Zamiast tego Google zdecydowało się kontynuować tańszą linię słuchawek – linię A. Dlatego jakiś czas temu w sprzedaży pojawiły się Google Pixel Buds 2a, które jako pierwsze w serii oferują aktywną redukcję szumów (ANC). Ale czy są to słuchawki warte swojej ceny? Tak się składa, iż miałam okazję się o tym przekonać. Zapraszam zatem do lektury ich recenzji.
Specyfikacja i cena
Google Pixel Buds 2a to słuchawki dokanałowe wyposażone w 11-milimetrowe, dynamiczne przetworniki. Obsługują aktywną redukcję szumów (ANC), łączność Bluetooth 5.4 wraz z możliwością połączenia z dwoma urządzeniami jednocześnie, a także kodeki AAC, SBC i LC3. Do ich ważnych cech należą też obecność procesora Google Tensor A1, możliwość obsługi dotykowej i wodoszczelność zgodna ze standardem IP54.
Jeśli chodzi o cenę, to Pixel Buds 2a kosztują w Polsce 699 złotych. Nie należą zatem do najtańszych, zwłaszcza iż Pixel Buds Pro 2 da się dostać dziś znacznie taniej niż na premierę, choćby za 729 złotych. Ich pełną specyfikację znajdziecie poniżej.
Google Pixel Buds 2a – specyfikacja techniczna:
Budowa i jakość wykonania
Pixel Buds 2a dotarły do mnie w dokładnie takim zestawie, jaki deklarował producent, wraz z nakładkami w czterech rozmiarach. Całość zamknięto w typowym dla Google kartonowym opakowaniu. Nie było w nim przewodu ładującego, ale nie jestem w stanie na to narzekać, bo i tak nigdy po taki przewód nie sięgam, a ładuję słuchawki ładowarką od telefonu.
Etui i słuchawki przypominają pod względem konstrukcji model Pixel Pro 2, ale futerał jest tutaj nieco mniejszy. Podejrzewam, iż może mieć on po prostu mniejszą baterię. Do cech wspólnych należą z kolei zastosowanie w konstrukcji przede wszystkim tworzywa sztucznego, lokalizacja portu USB-C, przycisku do aktywacji trybu parowania i diody stanu oraz zgodność z normą IP54 w przypadku słuchawek i IPX4 w przypadku etui.
Jako iż powierzchnia etui jest matowa, to leży w rękach pewnie i się nie ślizga, a także nie zbiera odcisków palców. W dłuższej perspektywie czasowej może być jednak podatna na odbarwienia. Doki wewnątrz futerału są oczywiście magnetyczne, co ułatwia wygodne wkładanie do nich słuchawek. Aha, dodam też, iż etui ma głośnik, który pozwala skorzystać z funkcji Znajdź moje urządzenie.
Same słuchawki także są matowe, a przynajmniej częściowo. Dzięki temu łatwiej je chwycić, a to dość istotne, bo mowa o naprawdę malutkich pchełkach, bez pałąków. Ich cechą charakterystyczną są tak zwane gumowe płetwy, które mają ułatwiać dopasowanie ich do uszu. Niemniej choćby z nimi wkładanie tych słuchawek do uszu jest dość trudne.
Na szczęście w moich uszach Pixel Buds 2a leżały dobrze. Nie obawiałam się, iż je zgubię, bo nie były osadzone luźno. Nie wypadły ani podczas siedzenia, ani podczas ćwiczeń czy spaceru. Brak pałąków okazał się zaletą, gdy odgarniałam moje rozpuszczone długie włosy do tyłu głowy, bo te nie miały o co zahaczyć.
Parowanie
Łączenie Pixel Buds 2a z telefonem bazującym na Androidzie jest bajecznie proste. Dzięki funkcji Google Fast Pair wystarczy otworzyć etui słuchawek, a telefon sam je wykryje. Na ekranie od razu pojawi się powiadomienie, które pozwala sparować je jednym kliknięciem. Telefon od razu proponuje też zainstalowanie aplikacji do zarządzania słuchawkami – aplikacji Google Pixel Buds.
Słuchawki te zadziałają też z iPhonem lub komputerem z Windows, ale w połączeniu z nimi tracą część swojej funkcjonalności. Przede wszystkim Android pozwala rozmawiać w tych słuchawkach z asystentem Gemini. Jest tu jednak obsługa połączenia z dwoma urządzeniami jednocześnie, na przykład by płynnie przełączać się między odtwarzaniem na jednym a drugim.
Aplikacja Pixel Buds
Aplikacja Pixel Buds jest prosta i intuicyjna w obsłudze, między innymi dlatego, iż jej interfejs wygląda po prostu jak rozszerzenie systemowych ustawień. Nie brakuje też w niej przydatnych funkcji.
Co najważniejsze, zawiera ona korektor, chociaż dość podstawowy. Możemy skorzystać tu z gotowych presetów, edytować je bądź stworzyć własny. W aplikacji sprawdzimy też stan naładowania słuchawek (ale o dziwo nie etui) oraz dopasowanie słuchawek do uszu, a choćby to, czy słuchamy muzyki z troską o nasz słuch. Niestety oferuje ona jednak bardzo ograniczoną kontrolę nad funkcjami paneli dotykowych słuchawek. Pozwala bowiem zmienić rolę jednego gestu – naciśnięcia i przytrzymania. Od Google oczekiwałam czegoś więcej, zwłaszcza iż panele obsługują znacznie więcej gestów.
Brzmienie i działanie słuchawek
Skoro dopiero co mówiłam o funkcjach paneli dotykowych, to zostańmy przy tym temacie. Na przykład, gestem dotknięcia można tu odebrać połączenie, włączyć/wyłączyć odtwarzanie czy zamknąć asystenta głosowego, dwukrotnym dotknięciem przejść do następnego utworu lub zakończyć/odrzucić połączenie, a gestem przytrzymania włączyć asystenta lub przełączyć się między trybem przepuszczalności a ANC. O dziwo ten sam gest nie pozwala wyłączyć ANC. Ponadto nie ma tu możliwości kontroli głośności za pośrednictwem samych słuchawek, a szkoda. Z dobrych wieści – panele bez problemu rozpoznają każdy z gestów. Nie zdarzyło mi się, by słuchawki nie zareagowały na moje polecenie albo zareagowały na nie błędnie.
Brzmienie Pixel Buds 2a wywarło na mnie pozytywne wrażenie, mimo iż te słuchawki nie oddają do naszej dyspozycji kodeków Hi-Res. Po pierwsze grają głośno, a po drugie klarownie. Po trzecie, grają w sposób bardzo uniwersalny. Wyjściowo są nieźle zbalansowane – oferują odpowiedni dla mnie poziom basów i tonów średnich. Osobiście podbiłam nieco tony wysokie, tak aby wokale wybijały się w utworach mocniej, ale jeżeli Wy chcielibyście więcej basów, to żaden problem. Co ważne, opisuje tu brzmienie przy włączonym ANC, bo mam zwyczaj korzystania z niego. Poza tym to to brzmienie odpowiadało mi bardziej, głównie ze względu na mocniejsze tony średnie.
A jak wypada tu właśnie ANC? Działa dobrze, ale nie idealnie. To skutecznie wygłusza szum komputera i mocno przycisza hałasy miejskiej dżungli, ale z szumem na pokładzie samolotu radzi sobie gorzej niż wiele modeli z wyższej półki. Poza tym wywołuje dość silny efekt zatkania uszu. Tryb transparentności skutecznie przepuszcza do naszych uszu odgłosy z otoczenia, ale jeżeli głośno słuchamy muzyki, włączanie go nie ma sensu.
Warto jeszcze poświęcić chwilę znajdującym się na pokładzie mikrofonom. Te radzą sobie nieźle, pod warunkiem, iż znajdujemy się w cichym otoczeniu. W otoczeniu głośnym skutecznie izolują hałasy, ale mocno wpływając na to, jak brzmi nasz głos.
Dodam też, iż Pixel Buds 2a pozwalają głosowo aktywować na telefonie asystenta Gemini i prowadzić z nim rozmowę. Wystarczy powiedzieć „Hey Google”. Wydając asystentowi polecenia można choćby włączać aplikacje, zmieniać głośność odtwarzania czy sterować muzyką.
Bateria
Google deklaruje, iż Pixel Buds 2a mają działać z włączonym ANC choćby 7 godzin, a z wyłączonym choćby 10. W parze z etui łączny czas pracy ma się wydłużać odpowiednio do 20 i do 27 godzin. W praktyce da się te wyniki uzyskać, i to nie przy niskim poziomie głośności, a takim wynoszącym jakieś 70-80 procent. Oznacza to, iż te słuchawki nie tak łatwo rozładować.
A co z ładowaniem? Etui możemy ładować niestety tylko przewodowo. Moim zdaniem przy tej cenie ładowanie bezprzewodowe powinno było się tu znaleźć.
Podsumowanie
W cenie 699 zł Pixel Buds 2a stanowią solidną, choć nieidealną propozycję. Na pewno imponują czasem pracy na baterii oraz oferują bardzo dobre, czyste i uniwersalne brzmienie. Dla użytkowników Androida ich integracja z systemem dzięki Fast Pair i asystentem Gemini to także niewątpliwa zaleta.
Bolą tu jednak pewne kompromisy. Największym rozczarowaniem jest brak ładowania bezprzewodowego etui. Aplikacja, choć przejrzysta, oferuje zaskakująco ubogie opcje personalizacji gestów dotykowych. Samo ANC działa przyzwoicie w miejskim zgiełku, ale ustępuje droższej konkurencji w trudniejszych warunkach (np. w samolocie) i może wywoływać dyskomfort poprzez efekt zatkania uszu.
Innymi słowy, to dobre słuchawki, ale ich cena stawia je w trudnej pozycji – niebezpiecznie blisko starszego, ale wyższego modelu Pro, który dziś nie kosztuje wiele więcej.
Mocne strony:
- Długi czas pracy na baterii
- Wysoka jakość brzmienia
- Błyskawiczne parowanie
- Responsywne panele dotykowe
- Stabilne dopasowanie
- Normy odporności IP54 dla słuchawek i IPX4 dla etui
- Współpraca z asystentem Gemini
- Obsługa połączeń multipoint
Słabe strony:
- Brak ładowania bezprzewodowego
- Brak możliwości regulacji głośności panelami dotykowymi
- Bardzo ograniczona personalizacja gestów
- Wysoka cena
- Problematyczne wkładanie słuchawek do uszu

4 godzin temu







