
Wielka tarcza w Łodzi nie drąży tunelu, ale wstrzymana inwestycja dalej wpływa na miasto, tak, jakby wszystko szło zgodnie z planem. Jest pomysł, żeby to zmienić.
W miejscu, gdzie w przyszłości będzie schodzić się do podziemnego przystanku kolei, jest na razie cicho i spokojnie jak na centrum miasta. Słychać tylko przejeżdżające tramwaje. O ile pojazdy na szynach mogą pokonywać skrzyżowanie, tak ruch samochodowy dawno został wstrzymany.
Wszystko w związku z budową podziemnego tunelu, który połączy dwa łódzkie dworce. Sęk w tym, iż tarcza zatrzymała się rok temu po tym, jak doszło do częściowego zawalenia kamienic. Od tego czasu jest impas. Ba, nie wiadomo nawet, czy ogromna tarcza wróci do swoich obowiązków. Coraz głośniej mówi się o konieczności znalezienia alternatywy. Ostatni fragment może być choćby kopany metodą górniczą. W podobny sposób powstawało warszawskie metro.
– Nie było specjalnej maszyny, tylko pracownicy kilofami, ale generalnie pracują koparki, które stopniowo wybierają urobek i obudowywany jest tunel, żeby powstawały kolejne jego elementy. Na razie przyjmujemy założenie, iż maszyna pracuje dalej – mówił niedawno na antenie Radia Łódź wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak.
Wstrzymanie inwestycji to problem nie tylko dla inwestora i mieszkańców, którzy nie mogą wrócić do swoich domów (niedawno apelowali do premiera w tej sprawie), ale przede wszystkim dla miasta. Choć tarcza nie kopie, to ważne skrzyżowanie w centrum miasta – al. Kościuszki i ul. Zielona – jest wyłączone z ruchu. A w Łodzi tworzą się olbrzymie korki związane z innymi remontami. Tym bardziej iż łódzkie śródmieście jest specyficzne, bo stworzone z licznych wąskich, przecinających się uliczek. Wyłączenie choćby jednej powoduje, iż na innych robi się jeszcze tłoczniej.

fot. Google Street View
Otwarcie szlaku do czasu, aż nie zostaną wznowione prace w tunelu, byłoby więc szansą dla miasta, aby nieco rozładować ruch i ponownie poprowadzić go zamkniętą dziś trasą. Żeby stało się to jednak możliwe, trzeba byłoby dokonać niełatwego przedsięwzięcia.
– Generalny wykonawca, widząc skalę utrudnień wynikających z długotrwałego zajęcia jezdni, zaproponował inwestorowi rozwiązanie umożliwiające przejazd samochodów po płycie stropowej przystanku. Wymaga to jednak odpowiedniego przygotowania stropu i zmian technicznych – wyjaśnia w rozmowie z łódzką „Wyborczą” Piotr Grabowski, rzecznik budowy tunelu średnicowego.
Co na to PKP PLK? Analizuje „możliwości techniczne”, ale nic nie zostanie wdrożone kosztem bezpieczeństwa.
Każde potencjalne rozwiązanie musi jednak uwzględniać trwałość infrastruktury podziemnego przystanku Łódź Śródmieście, który jest w trakcie budowy, w szczególności konstrukcji płyty stropowej, a także zapewnienie bezpieczeństwa użytkownikom dróg – wyjaśniają przedstawiciele inwestora.
Czy w Łodzi będzie się więc jeździć nad nieskończonym, ale mającym powstać tunelem? Byłaby to pewnego rodzaju ekwilibrystyka, ale akurat do tego mieszkańcy zdążyli się już pewnie przyzwyczaić, bo drążenie tuneli pod centrum miasta wymaga skomplikowanych przedsięwzięć.
Otwarcie skrzyżowania dałoby chwilowy oddech, ale trzeba szykować się na dłuższe prace. Tunel miał być skończony w 2026 r., ale od jakiegoś czasu wiadomo, iż terminu nie uda się dotrzymać. Według słów wiceministra infrastruktury pociągi pojadą najwcześniej w 2029 r.
Istnieje spora szansa na to, iż prędzej powstanie drugi tunel, ten dla kolei dużych prędkości, który jeszcze nie zaczął być drążony.













