Jesteśmy już po konferencji Apple, na której w zakresie iPhone nie zostało pokazane absolutnie nic co przekonałoby mnie do zakupu nowego modelu 16 Pro. Stan na moment konferencji był taki, iż posiadałem model 13. Wcześniej miałem 13 Pro Max, który zakupiłem w dniu premiery serii 14, czyli w teoretycznie ostatnim momencie i jednocześnie, wydaje mi się, najbardziej optymalnym pod względem cenowym. Nie wszyscy wiedzą, iż z dniem premiery nowej serii wszystkie modele Pro z poprzedniego roku znikają ze sklepu Apple i zostają tylko stany magazynowe poszczególnych reseller’ów. Model z dopiskiem Max okazał się dla mnie zdecydowanie za duży, więc zamieniłem się z żoną, która lubi duże rzeczy. Hehe januszowy żarcik zawsze spoko. W każdym razie tak właśnie wylądowałem z iPhone 13, który nie jest zły, ale jednak robi sporo gorsze zdjęcia, nie ma trybu makro, no i brak odświeżania ekranu z częstotliwością 120Hz sprawia u mnie wrażenie jakby telefon po prostu nie działał płynnie. Z uwagi na powyższe podjąłem decyzję o zakupie iPhone 15 Pro.
Cały proces zacząłem oczywiście od zbadania rynku w poszukiwaniu najlepszej oferty. Jak zwykle cenowo wygrało Allegro, gdzie wersję 128GB w kolorze czarnym znalazłem za 4377 zł. Minusem było to, iż sprzedawca nie był autoryzowanym dystrybutorem sprzętu Apple, a jedynie firma trzecią, która odsprzedawała produkty pozyskane rzekomo od takiego dystrybutora. Nie wydawało mi się to wielkim problemem skoro dokonywałem zakupu zabezpieczonego przez program ochrony kupujących Allegro, od normalnej firmy i do tego nowego produktu, który będzie fabrycznie zaplombowany. Co interesujące podczas poszukiwań natrafiłem na inny sklep, który miał jedną negatywną ocenę kupującego, w której opisie była informacja, iż otrzymano telefon, którego numer IMEI nie zgadzał się z tym podanym na pudełku. Pomyślałem, iż to jakiś niezły szwindel i poszedłem dalej, ale okaże się to istotne w dalszej części tego wpisu. Sklep, w którym dokonałem zakupu nie miał żadnej negatywnej opinii, co dodatkowo utwierdziło mnie w przekonaniu, iż będzie OK.
Znaleziona przeze mnie aukcja cechowała się dodatkowo fajnym czasem dostawy, bo już następnego dnia przesyłka była do odbioru w paczkomacie. Przyszedłem do domu, dokonałem oficjalnego unboxing’u i… jakież było moje zdziwienie, gdy sprawdziłem IMEI i Serial Number na telefonie i pudełku. Jak się pewnie domyślasz – nie zgadzały się.
Wszedłem jeszcze na oficjalną stronę Apple do sprawdzania gwarancji po numerze seryjnym, gdzie okazało się, iż sprawa pozostało ciekawsza, bo według danych przez nią podanych telefon o takim numerze został wyprodukowany w styczniu 2007 (co oczywiście nie jest możliwe, bo w tym roku odbyła się premiera pierwszego iPhone, a nie tego z oznaczeniem 15) i oczywiście nie ma już gwarancji producenta.
Od razu rozpocząłem dyskusję ze sprzedawcą przy pomocy służącego do tego narzędzia Allegro. Sprzedawca tłumaczył, iż dostaje telefony od autoryzowanego dystrybutora Apple i nie rozpakowuje ich, żeby sprawdzić zgodność numerów. OK, rozumiem to, ale numer IMEI na fakturze za telefon był taki jak telefonu, więc dało się bez rozpakowania ustalić, iż coś jest nie tak, gdyż wystarczyło sprawdzić ten wydrukowany na pudełku i porównać.
Sprzedawca dodał później, że
są to egzemplarze, które wchodzą w skład planowej nadprodukcji Apple i są odgórnie wyłączane z obiegu i przeznaczane np. dla ubezpieczycieli.. Taka polityka producenta dotyczy przede wszystkim modeli wycofywanych ze sprzedaży przez Apple. Programowo nie są obejmowane gwarancją Apple (stąd może figurować taka informacja na stronie Apple – dotyczy to już prawdopodobnie kwestii decyzji developerskich producenta)”
Takich bzdur już dawno nikt nie próbował mi wcisnąć. Nie ma co zaprzeczać, iż pochodzenie tego sprzętu jest co najmniej dziwne, ale dlaczego w takim razie są normalnie sprzedawane bez żadnego zająknięcia się w aukcji na ten temat?
Dalsza dyskusja ze sprzedawcą nie miała większego sensu, bo na przykład na pytanie o to jaka konkretnie firma jest tym autoryzowanym dystrybutorem marki Apple, od której został zakupiony ten produkt, zasłaniał się on tym, iż jest to tajemnica handlowa…
Postanowiłem jeszcze skontaktować się z Apple w celu przebadania tej sprawy od drugiej strony. Prośbę o kontakt zgłasza się przez specjalny formularz. Konsultant Apple oddzwonił do mnie z irlandzkiego numeru w mniej niż 10 sekund i był bardzo pomocny i profesjonalny. Po wstępnym zbadaniu przypadku tego telefonu pojawiło się choćby światełko w tunelu, gdy Pan konsultant stwierdził, iż Apple ma procedurę resetowania daty, od której liczona jest roczna gwarancja producenta. Podjął próbę zrobienia tego, ale po kilku minutach okazało się, iż jednak dla tego konkretnego egzemplarza z jakiegoś dziwnego powodu nie jest to możliwe.
To wszystko przelało czarę goryczy i sprawiło, iż już nie miałem wątpliwości co do tego czy powinienem dokonać zwrotu. Na początku myślałem o wymianie, bo cena była niezła, ale później stwierdziłem, iż wolę dorzucić te 300 zł i kupić telefon stacjonarnie w sklepie, który jest faktycznie autoryzowanym partnerem Apple. Padło akurat na Komputronik, ale nie jest to jedyny dostępny sprzedawca posiadający autoryzację Apple.
Największym problemem dla mnie było to, iż zamiast cieszyć się nowym sprzętem musiałem się wykłócać ze sprzedawcą, odsyłać sprzęt i czekać na zwrot pieniędzy. Wiecie jak jest, decydujesz się na zakup, kupujesz i gorączkowo odświeżasz aplikację inPost w nadziei, iż zobaczysz „gotowe do odbioru”.
Na koniec dodam, iż nie był to jeszcze koniec historii, gdyż postanowiłem wystawić sprzedawcy negatywną opinię na Allegro i opisać w niej w 500 znakach (taki limit ustanowiło Allegro) wszystko to co napisałem w tym wpisie. Już 5 minut po opublikowaniu opinii dostałem telefon od sprzedawcy, iż taka opinia jest dla niego bardzo krzywdząca i może długofalowo wpłynąć w sposób negatywny na jego wyniki sprzedaży. No cóż, może trzeba było o tym pomyśleć przed wystawieniem takich dziwnych przedmiotów? Odbyliśmy żywą dyskusję, której finał był taki, iż dostanę zwrot środków przelewem błyskawicznym w zamian za usunięcie tej opinii. Co zrobiłem? Przystałem na takie warunki, bo naprawdę nie chciało mi się już dalej użerać z tym sprzedawcą, a zależało mi na tym, żeby pojechać do sklepu i za otrzymane środki kupić inny egzemplarz najlepiej jeszcze tego samego dnia. Czy żałuję, iż nie postawiłem na swoim? Teraz myślę, iż trochę tak, gdyż uważam, iż ludzie powinni wiedzieć, iż w historii tego sprzedawcy zdarzyła się już wcześniej taka gafa jeszcze przed tym jak klikną „kup teraz” na którejś z jego aukcji. Mam nadzieję, iż chociaż poprzez napisanie tego wpisu przestrzegę kogoś przed dokonywaniem zakupów w nieautoryzowanych sklepach. Ja już wiem, iż czasem warto zapłacić nieco więcej i oszczędzić sobie niepotrzebnych problemów.