Mógłbyś rozebrać robota 360 Vis Nav od Dysona i zrobić rękojeść miecza świetlnego, którą choćby dr Spock byłby podekscytowany.
To właśnie firma Tomy wypuściła pierwszego robota odkurzającego w 1985 roku. Jasne, Dustbot był wielką, bardzo mrugającą zabawką dla dzieci, ale szufelka i szczotka, które nosiła, były niczym innym jak sprytnym mechanizmem wyręczającym użytkowników w sprzątaniu. Była tam próżnia, która była w stanie wyczuwać krawędzie i zmieniać kierunki. Nie była to najbardziej wydajna rzecz na świecie, a choćby nie jest szczególnie przydatna, ale to było pierwsze rozwiązanie tego typu.
iRobot był firmą, która przebiła się w 2002 roku, wprowadzając urządzenie w kształcie dysku o nazwie Roomba, które służyło głównie jako urządzenie do poruszania się i wożenia kota (sic!), poruszając się po danej przestrzeni w mniej lub bardziej przypadkowy sposób, obracając szczotki i wsysając kurz do pojemnika dzięki mikropróżni, która w dobry dzień mogła odessać kożuch z budyniu, który leżał przez 30 minut na podłodze.
Od tego czasu wiele firm weszło w biznes robotów odkurzających, a odkurzacze automatyczne są teraz zarówno powszechne, jak zdecydowanie bardziej inteligentne. Sztuczna inteligencja dała niektórym moc rozpoznawania i unikania psich kup, na przykład, zamiast automatycznego wciskania ich w każdy zakątek dywanu. Niektóre mogą tworzyć mapy 3D i nawigować po domu, aby upewnić się, iż nie przegapiły żadnego miejsca.
Niektóre mogą wrócić do bazy, aby naładować i samodzielnie opróżnić swoje małe pojemniki na śmieci. Niektóre mają małe mopy, które mogą czyścić twarde powierzchnie i dywany. A niektóre mają sterowanie głosowe lub mogą być zintegrowane z asystentami w stylu Alexa, dzięki czemu można nimi sterować dzięki poleceń.
Plotka głosi, iż Dyson 360 Vis Nav został znaleziony w jednym z Codex Atlanticus Da Vinci
Wszystkie te nowe funkcje są teraz nieistotne, przynajmniej w oczach pewnego rodzaju kupujących. Wszystko za sprawą Dysona, który wkracza na scenę rynku robotów odkurzających z 21-letnim opóźnieniem. Wiesz, co to oznacza: będzie fioletowy, będzie wyglądał technicznie, będzie zaprojektowany tak, jakby jechał na stację kosmiczną i będzie kosztował tyle, co funkcjonalny samochód z drugiej ręki.
Dyson twierdzi, iż jego nowy, markowy 360 Vis Nav zasysa sześć razy mocniej niż jakikolwiek inny robot odkurzający. Ściągnie przyschnięty bród, który leżał na podłodze od godzin, a może choćby dni. Żaden przyschnięty krem nie będzie już nigdy czuć się naprawdę bezpieczny dzięki temu, co Dyson nazywa silnikiem Hyperdymium o prędkości 110 000 obr./min. Jestem pewien, iż mieli taki na statku Enterprise. Widziałeś kiedyś budyń na tym statku? Ja też nie.
W 360 Vis Nav jest co najmniej 26 czujników, w tym soczewka typu rybie oko 360 stopni na górze i kilka innych kamer. Istnieje mózg sztucznej inteligencji, który „myśli i dostosowuje się”. Jest szczotka o potrójnym działaniu – co brzmi jak coś, co wywołałoby u krów mlecznych pianę z podniecenia, ale najwyraźniej posłużą tylko to odkurzania.
Istnieje aplikacja mobilna, w której możesz skonfigurować i zaplanować strefy, jeżeli lubisz robić takie rzeczy. Zawieszenie dwuwahaczowe sprawia, iż to urządzenie potoczy się po stopniach o wysokości do 21 mm. Najwyraźniej nie ma możliwości opróżnienia własnego pojemnika, co przy cenie około 1600 USD może być mylące – ale tylko do momentu, gdy zdasz sobie sprawę, iż to tylko zespół inżynierów Dysona gra w szachy 4D, znajdując innowacyjny sposób, aby to wszystko było highendowe.
Poniżej możesz obejrzeć 15-sekundowy film, który wygląda na bardzo techniczny, ale nie mówi nic konkretnego na temat samego urządzenia. jeżeli jesteś naprawdę zdesperowany, aby się wyluzować, obejrzyj ten brutalnie nudny sześciominutowy film.
Nowe materiały wideo:
źródło: Dyson | New Atlas