Patrzyłem na ofertę w oficjalnym sklepie Dreame i nie wierzyłem własnym oczom. Ile?! 2499 złotych. Na taką właśnie kwotę wyceniono nowy model robota sprzątającego Dreame L40 Ultra AE. Ten robot ma w teorii komplet funkcji cechujących dwukrotnie droższe urządzenia sprzed roku. Jest tu w zasadzie wszystko – od automatycznego opróżniania, przez mopowanie, technologię MopExtend, po automatyczne dozowanie detergentu. Czy gdzieś jest haczyk? Czy ktoś w Dreame oszalał i sprzedaje sprzęt o flagowych możliwościach za bezcen? Sprawdziłem to.
Dreame L40 Ultra AE – nowość w kuszącej cenie
Dreame L40 Ultra AE to jeden z najnowszych robotów sprzątających, który pewnikiem zwróci uwagę osób szukających urządzenia oferującego maksimum funkcji w minimalnej cenie. To tańsza wersja Dreame L40 Ultra, debiutującego w październiku ubiegłego roku, cechująca się znacząco wyższą (przynajmniej na papierze) siłą ssania. W modelu Dreame L40 Ultra AE wynosi ona 19000 Pa – w przypadku poprzednika było to 11000 Pa. Pośród różnic w oczy rzuciła mi się jeszcze statyczna szczotka boczna zamiast SideReach z modelu L40 Ultra.

Sprzęt dotarł do mnie w typowym dla tego producenta ładnym opakowaniu, należycie zabezpieczony przed uszkodzeniami transportowymi dodatkowym kartonem wewnętrznym. Oprócz robota sprzątającego w zestawie kupujący otrzyma stację dokującą z odłączanym najazdem, dwa pady mopujące, szczotkę główną, dodatkową szczotkę TriCut, drugi worek na nieczystości o pojemności 3,2 litra do stacji dokującej oraz butelkę detergentu.

Ten robot sprzątający wygląda jak robot sprzątający, to niesamowite
No a jak ma wyglądać? Jak statek kosmiczny? Tak naprawdę dość trudno jest zaprojektować robota sprzątającego, który wyróżniałby się na tle konkurencji. W sprzedaży znajdziemy konstrukcje okrągłe i zbliżone kształtem do kwadratowych. Dreame L40 Ultra AE to schludnie wykonany sprzęt zaprojektowany w klasycznym stylu. Na górnym panelu umieszczono statyczną wieżyczkę z czujnikiem LIDAR, otwieraną klapkę, skrywającą zbiornik na zabrudzenia z filtrem oraz trzy przyciski, o istnieniu których po sparowaniu robota z apką można zapomnieć.

Z przodu robota sprzątającego Dreame na użytkownika spogląda kamera, usytuowana tam w towarzystwie pozostałych sensorów. Z tyłu obudowy są zaś metalowe elementy do ładowania robota. W tym samym miejscu znajduje się otwór zbiornika na wodę.



Spód robota to szczotka główna TriCut 3.0, pozwalająca skutecznie przecinać odkurzane włosy i zapobiegająca ich splątaniu. Wyciąganie jej jest bajecznie proste. Z boku urządzenia widnieje statyczna szczotka boczna, a z tyłu dwa obrotowe mopy. Dreame L40 Ultra AE samodzielnie podnosi pady mopujące na dywanach, aby ich nie zamoczyć. Technologia MopExtend pozwala wysuwać pad przy krawędziach, by jeszcze dokładniej czyścić nim powierzchnie przy krawędziach.

Taka stacja dokująca za te pieniądze? Podoba się to dla mnie
Tak się mówi w Białymstoku – i proszę to uszanować. W cenie 2499 złotych nabywamy sprzęt ze stacją dokującą, której absolutnie niczego nie brakuje. Mamy tu zatem automatyczne opróżnianie pojemnika na kurz, wymianę brudnej wody na czystą, a choćby dozowanie środka czyszczącego i automatyczne czyszczenie mopów gorącą wodą o temperaturze 75 stopni Celsjusza. Nie zabrakło suszenia ciepłym powietrzem. Jednym słowem: all inclusive.

Pojemnik na czystą wodę ma 4,5 litra pojemności, ten na brudną zaś 4 litry. Cała konstrukcja ma ok. 59 centymetrów wysokości, 46 centymetrów głębokości i 34 centymetrów szerokości. Producent pomyślał choćby o opcji podłączenia stacji do dopływu czystej wody i odpływu do kanalizacji, by użytkownik jeszcze rzadziej musiał zaprzątać sobie głowę urządzeniem.


Stacja prezentuje się estetycznie i jest względnie kompaktowa. Co najważniejsze: pomaga na długi czas zapomnieć o istnieniu robota i niańczeniu go. W robotach sprzątających zawsze irytowała mnie ich ograniczona samodzielność. W przypadku Dreame L40 Ultra AE mamy do czynienia z urządzeniem w dalekim stopniu autonomicznym.
Zainstaluj aplikację Dreamehome, skonfiguruj, zapomnij
Po uruchomieniu robota należy sparować z aplikacją Dreamehome dostępną na systemy iOS i Android. Po połączeniu się z lokalną siecią Wi-Fi i pobraniem aktualizacji robot jest gotowy do działania. Jego pierwszy przejazd polega na naprawdę szybkim mapowaniu pomieszczeń dzięki czujnika LIDAR i wygenerowaniu mapy. Po takim objeździe w aplikacji pojawia się mapa, na której użytkownik może edytować nazwy poszczególnych pomieszczeń, by później dostosowywać do nich sprzątanie. Przed pierwszym cyklem sprzątania warto postawić ewentualne wirtualne ściany, ustawić tryb czyszczenia, zachowanie na dywanach i… to wszystko. Da się oczywiście ustalić harmonogram na cały tydzień, by mieć ten krok za sobą, a także określić częstotliwość prania i suszenia mopów. Robot może sprzątać całe mieszkanie lub tylko wybrane pomieszczenia. Nie zabrakło opcji odkurzania jedynie określonego obszaru.












Warto zauważyć, iż w aplikacji widnieje opcja eksperymentalna rozpoznawania plam. Gdyby robot takowe wykryje, nie będzie korzystał ze szczotki głównej, a wyłącznie mopów. Działa to różnie, ale producent o tym informuje, więc trudno potraktować to jako wadę. Dreame L40 Ultra AE automatycznie rozpoznaje dywany i podnosi na nich mopy na wysokość około 10 milimetrów, aby ich nie zamoczyć. Za sprawą dostępnego arsenału czujników robot może operować choćby w zupełnych ciemnościach.
Ależ ten robot ssie zasysa nieczystości (i mopuje!)
Dreame L40 Ultra AE względem poprzedniego modelu przeszedł delikatną kurację odchudzającą, umożliwiającą mu wjeżdżanie pod jeszcze niższe meble. Wysokość robota to 97 milimetrów, co stanowi niemałe zaskoczenie, gdyż pojemność pojemnika na kurz wzrosła z 300 do aż 395 mililitrów.


Dreame L40 Ultra AE świetnie radzi sobie z odkurzaniem podłóg i czyszczeniem dywanów z krótkim włosiem. Nie rozrzuca zanieczyszczeń i nieźle mopuje przy krawędziach oraz nogach mebli. Gdy wykrywa większą liczbę cząsteczek brudu, na przykład przy kocich kuwetach, aktywuje tryb zwiększonego ssania Large Particles Boost. Szkoda, iż szczotka boczna nie jest wysuwana, bo usuwanie zanieczyszczeń przy krawędziach nie zawsze wygląda tak, jak we flagowych modelach. Funkcja „przedłużenie mopa do czyszczenia szczelin” pozwala robotowi obracać się w taki sposób, aby sięgać mopem głębiej pod niskie meble – działa dobrze.

W kwestii mopowania trzeba docenić fakt, iż po wykryciu plamy i przetarciu jej na mokro, robot po wypraniu mopów powtarza cykl, by utrzymać podłogę w jak najwyższej czystości. Robot optymalizuje zużycie wody za sprawą systemu jej dozowania i dopasowania do poziomu zanieczyszczeń. Gdy Dreame L40 Ultra AE zakończy cykl sprzątania wyjątkowo zanieczyczonego pomieszczenia, może zasugerować ponowny przejazd.
Omijanie przeszkód przebiega sprawnie
A jak jest z rozpoznawaniem przeszkód? Największym wrogiem robotów są standardowo przewody, które Dreame L40 Ultra AE omija dość skutecznie. Technologia Smart 3DAdapt pozwala mu rozpoznawać i omijać ponad 100 najpopularniejszych rozmiarów obiektów. Za nawigację i skuteczne omijanie przeszkód przez cały czas odpowiadają LIDAR, LDS (laser) oraz kamera.
Wbudowany akumulator o pojemności 5200 mAh pozwala na maksymalnie trzy godziny sprzątania, choć czas pracy jak zawsze uzależniony jest od stopnia zanieczyszczeń czyszczonych pomieszczeń.
Dreame L40 Ultra AE jest w 99,9 procentach bezobsługowy
W moim mieszkaniu zamontowałem dwie kamerki do monitorowania kotów. Wyposażony w kamerę robot sprzątający Dreame w trybie Pet-Finding Mode może poszukiwać zwierzaków, by zrobić im zdjęcie. Właściciel może też do nich zadzwonić z poziomu apki Dreamehome. Robot nie rejestruje obrazu automatycznie, a opcję należy włączyć manualnie i zabezpieczyć dostęp kodem PIN.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby robot robił zdjęcia drobnych przedmiotów, jakie natrafi na swojej drodze. Dzięki temu można na przykład znaleźć ukrytą głęboko pod sofą ulubioną myszkę lub inną zabawkę Waszego czworonoga.



Na przestrzeni około dwóch tygodni korzystania zauważyłem jedynie jedną kwestię wymagającą mojej uwagi, dość zaskakującą. Częste pranie mopów w mieszkaniu z dwoma kotami skutkowało zbieraniem się sporej ilości zabrudzeń na tacce do prania mopów. Warto czyścić ją regularnie, aby na bieżąco usuwać z niej zanieczyszczenia, które po jakimś czasie mogą być trudniejsze w wyeliminowaniu.

Dreame L40 Ultra AE – czy warto?
A warto, jak najbardziej. Jeszcze jak. W promocyjnej cenie Dreame L40 Ultra AE to pozycja obowiązkowa do rozważenia w przypadku absolutnie każdej osoby poszukującej w pełni samodzielnego robota sprzątającego z zaawansowaną stacją dokującą. W swojej klasie cenowej robot ten nie ma w zasadzie poważnych wad. Odkurza skutecznie, mopuje skutecznie, a oferowany przez niego wachlarz funkcji zadowoli choćby wybrednych użytkowników. Urządzenie skutecznie rozpoznaje i omija przeszkody, może pracować efektywnie po zmroku, a jego praca nie jest przesadnie głośna. Trudno go nie polecić.
Robota Dreame L40 Ultra AE w premierowej cenie 2499 złotych da się kupić do 14 lipca. Później urządzenie ma kosztować już 2999 złotych.
Mocne strony:
- znakomity stosunek ceny do oferowanych funkcji
- niskoprofilowa budowa i ładne wykończenie
- wysoka siła ssania i skuteczność odkurzania
- dobra skuteczność mopowania przy krawędziach dzięki MopExtend
- w szczotkę TriCut nie wplątują się włosy
- rewelacyjna, wielofunkcyjna stacja dokująca z dozowaniem detergentu oraz praniem i suszeniem mopów
Słabe strony:
- ograniczona skuteczność na dywanach z dłuższym włosiem
- brak wysuwanej szczotki bocznej
- brak chowanej kopułki LIDAR
