Siódmy lot testowy Starship został zwieńczony zjawiskową eksplozją górnej części rakiety. Do tego wydarzenia doszło zaledwie kilka minut po starcie z teksańskiej stacji Starbase. Internet zaroił się spektakularnymi nagraniami, na których widać spadające szczątki zaawansowanej maszyny. Linie lotnicze były natomiast zmuszone do zmiany kursów poszczególnych samolotów w obawie o życie podróżujących pasażerów i uszkodzenie floty.
Siódmy lot testowy Starship – co poszło nie tak?
SpaceX dokonało mnóstwo usprawnień swojego statku kosmicznego, a także po raz pierwszy załadowało na jego pokład faktyczny ładunek (sztuczne satelity). Firma straciła kontakt z rakietą zaledwie osiem minut po starcie, chwilę potem natomiast doszło do tytułowej eksplozji. Warto przy okazji odnotować, iż ponownie udało się złapać booster, co jest bezprecedensowym sukcesem
- Sprawdź także: Piąty lot rakiety Starship okrzyknięty sukcesem. To krok milowy
Porażka górnej części rakiety to oczywiście żadne zaskoczenie. Ostatni raz do jej eksplozji doszło w marcu ubiegłego roku, wtedy też fragmenty uległy zniszczeniu tuż nad Oceanem Indyjskim. Tym razem jednak coś wymknęło się spod kontroli, bowiem awaria spowodowała spore zakłócenia w ruchu lotniczym. Spójrzcie zresztą na poniższe materiały wideo.
Nic dziwnego, iż doszło do przekierowania wielu lotów komercyjnych lub całkowitej zmiany ich kursów. Nie zabrakło oczywiście kilkunastominutowych opóźnień, a także wydania zaleceń dla pilotów obsługujących prywatne samoloty. Na szczęście wszystko dosyć gwałtownie wróciło do normy. Obyło się co prawda bez jakiejkolwiek tragedii, choć prawdopodobnie sporo osób przez chwilę obawiało się katastrofy.
Wydarzenie zresztą dosyć humorystycznie skomentował Elon Musk, który opublikował serię nagrań prezentujących szczątki statku kosmicznego. Samo wydarzenie zdaje się być dosyć wymowne, ponieważ zaledwie wczoraj byliśmy świadkami niezwykle udanego startu rakiety New Glenn stworzonej przez firmę Blue Origin będącą własnością Jeffa Bezosa.
Jakie były plany?
SpaceX zakładało, iż kontrolowany wybuch podczas siódmego lotu testowego nastąpi godzinę po starcie w standardowym miejscu na Oceanie Indyjskim. Nie stało się tak prawdopodobnie za sprawą wewnętrznego wycieku paliwa, który doprowadził do znaczącego wzrostu ciśnienia. Wydarzenie może skutecznie opóźnić realizację kolejnych prób.
Sprawą zajmie się bowiem teraz agencja FFA – jej przedstawiciele przeprowadzą dochodzenie i szczegółową analizę. Miliarder musi modlić się teraz, by szczątki rakiety nie spadły na jakiekolwiek zaludnione obszary. jeżeli tak się stało, to realizacja zakładanych 12 startów w przeciągu najbliższych 12 miesięcy będzie mocno zagrożona.
- Przeczytaj również: SpaceX odtworzyło kultowe zdjęcie nowojorskich pracowników
Nie można jednak przejść obojętnie obok pomyślnego złapania boostera Super Heavy, co pozwoli zaoszczędzić zarówno czas i środki podczas przygotowań do kolejnego lotu. Pozostaje czekać na ogłoszenie jego dokładnej daty.
Źródło: SpaceX / Zdjęcie otwierające: SpaceX, Twitter (X) (@GregMunch1)