Dzisiejszy poranek w Polsce dostarczył nie lada emocji każdemu, kto spoglądał w niebo. O godzinie 4:45 nad Polską widziano deszcz ognia, który okazał się szczątkami drugiego stopnia rakiety Falcon 9. Rakietę wystrzelono 1 lutego z bazy sił powietrznych Vandenberg w Kalifornii i nie wiadomo, dlaczego jej fragment rozpadł się akurat nad naszym krajem.
Deszcz ognia nad Polską to płonący drugi stopień rakiety Falcon 9
1 lutego miał miejsce 111 start rakiety SpaceX Falcon 9 z Bazy Sił Powietrznych USA Vandeberg w Stanach Zjednoczonych. Zadaniem rakiety było wyniesienie na orbitę kolejnych 22 satelitów Starlink V2 Mini. Drugi stopień rakiety Falcon 9 wykonał swoje zadanie, po czym… niespodziewanie zamiast spłonąć nad oceanem, zapewnił przypadkowym widzom w Polsce niezwykły spektakl.
Miała miejsce niekontrolowana deorbitacja, która doprowadziła do przelotu drugiego stopnia rakiety Falcon 9 nad Polską. Jak podaje prowadzący fanpage Z głową w gwiazdach na Facebooku, trajektoria lotu przebiegała na linii Berlin-Poznań-Łódź-Lublin. zwykle takie wejścia w atmosferę nie są groźne, bowiem wszystkie elementy spalają się zanim dotrą na powierzchnię Ziemi. Ze względów bezpieczeństwa nie powinny one jednak spadać na obszarach zamieszkałych.
W internecie można znaleźć dziś całe mnóstwo widowiskowych nagrań obiektów na niebie. Płonące szczątki drugiego stopnia rakiety Falcon 9 były widoczne mniej więcej przez 45 sekund, zanim całkowicie spłonęły.
Na zmianę trajektorii lotu obiektu mogły wpłynąć zmiany warunków atmosferycznych, ale też kontrolowane obniżenie orbity. SpaceX na moment publikacji artykułu nie wydało żadnego stanowiska w tej sprawie.
Źródło: mat. własny, Z głową w gwiazdach @Facebook