Marka Soundcore dość mocno rozpycha się na rynku słuchawek bezprzewodowych, a kilka ich ostatnich modeli było godnych polecenia. Producent kuje więc żelazo, póki gorące, rozwijając swoją ofertę o zupełnie nowe konstrukcje. Sleep A30 to słuchawki przeznaczone do… spania, a więc dla bardzo specyficznej grupy osób. Czy to w ogóle ma sens i czy rzeczywiście śpi się w nich lepiej? Sprawdzamy!
Po co w ogóle używać słuchawek do spania?
Od dłuższego czasu nie mam większych problemów ani z zasypianiem, ani z ogólną jakością snu, ale to zasługa higieny mentalnej, jaką staram się praktykować na co dzień (wieczorem przed snem np. zamiast telefona staram się sięgać po książkę, a otaczające mnie światło ma ciepłą barwę). Nie jestem więc najlepszym obiektem testowym dla Soundcore Sleep A30, ale całkowicie rozumiem ich koncepcję.
W przeszłości ze snem było bowiem u mnie różnie. Wybudzały mnie dźwięki otoczenia czy też chrapiąca osoba obok. Już wtedy wkładałem sobie do uszu słuchawki – jeszcze podłączane na kablu (takie były czasy) i ogólnie mało wygodne, jeżeli spało się na boku. Ale był to jedyny sposób, by zagłuszyć drażniące otoczenie.
I właśnie w tym kontekście najbardziej postrzegałbym przydatność Soundcore Sleep A30 – zagłuszania dźwięków otoczenia. Tym bardziej, iż najnowszy model względem poprzednika otrzymał funkcję ANC.
Wygoda ponad wszystko
Moją największą obawą jeszcze przed wyciągnięciem słuchawek z etui była kwestia wygody. W pamięci miałem standardowe słuchawki, które podczas snu wżynały się w ucho, powodując duży dyskomfort. W przypadku Soundcore Sleep A30 na szczęście nic takiego nie uświadczymy.
Słuchawki są bardzo małe i wypłaszczone w miejscach, w których mogłyby uciskać ucho w trakcie snu na boku. Wyglądem przypominają nieco pastylki lub draże. Po włożeniu ich do uszu w ogóle nie wystają poza małżowinę, skutecznie chowając się w kanale słuchowym niczym klasyczne stopery.
W zestawie znajdziemy też pokaźną liczbę wymiennych gumek, dzięki którym najlepiej dostosujemy dopasowanie słuchawek do ucha. Są klasyczne nakładki silikonowe w kilku rozmiarach, a także takie przypominające skrzydełka – mają specjalny uchwyt do wyciągania, przez co są mega wygodne. Ostatnią kategorią są nakładki z pianki zapamiętującej kształt. Teoretycznie to właśnie one są najwygodniejsze i powodują najmniejszy ucisk, ale przy okazji nie trzymają się aż tak dobrze ucha, więc mogą w nocy wypadać (co też nie jest tragedią, bo słuchawki mają funkcję lokalizacji dzięki dźwięku).
Warto poświęcić chwilę na dopasowanie wkładek, bo to one w głównej mierze będą decydować o wygodzie i skuteczności wygłuszania dźwięków otoczenia.
Niewielka powierzchnia nie powstrzymała producenta od umieszczenia na słuchawkach paneli dotykowych. Te nie zawsze działają tak, jak chcą, ale to problemy sprzętowe, o których napiszę nieco później.
Świetnie natomiast prezentuje się samo etui. Otwiera się w elegancki sposób poprzez przesunięcie (a nie klasyczne uchylenie) górnej klapy. Słuchawki bezproblemowo trafiają w nim na swoje miejsce, a wewnętrzne podświetlenie ułatwia ich odłożenie lub wyciągnięcie w całkowitych ciemnościach.
Czy słuchawki do spania nadają się do słuchania muzyki?
Zanim jednak przejdziemy do meritum sprawy, warto odpowiedzieć na pytanie, czy Soundcore Sleep A30 nadają się do słuchania muzyki i czy mogą służyć jako główne słuchawki do używania na co dzień? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie.
Ze względu na fakt, iż te pastylki są mega wygodne, można je nosić choćby przez kilka godzin. Nie są też praktycznie w ogóle widoczne z zewnątrz, więc pozostajemy incognito, jeżeli komuś na tym zależy.
Niestety jednak niewielki rozmiar słuchawek sprawia, iż w środku znajdują się równie małe przetworniki o średnicy 4,6 mm. Ciężko wymagać od nich, aby generowały dźwięki, które zadowolą prawdziwych melomanów. Z braku laku muzyki można posłuchać, ale o wysokiej jakości można zapomnieć.
Górne pasma wydają się tu nieco zbyt monotematyczne, jakby ociosane siekierą. Zdecydowanie lepiej wypada średnica, choć momentami potrafi być nieco zbyt agresywna. O dziwo basy wypadają całkiem nieźle, biorąc pod uwagę całokształt dźwiękowy. Nadają muzyce nieco głębi. Tony generowane przez Sleep A30 należą raczej do cieplejszych, więc nie każdy gatunek muzyczny będzie tu wypadać dobrze.
Słuchawki świetnie sprawdzą się do podcastów czy audiobooków. Szkoda jednak, iż nie oferują trybu transparentnego, który byłby bezpieczniejszy do używania na ulicy.
Funkcje spania w Soundcore Sleep A30
Muzykę należy jednak w tych słuchawkach traktować jedynie jako dodatek. Prawdziwym clue programu są bowiem funkcje związane ze spaniem. Najważniejsze w moim odczuciu jest ANC, które w miarę skutecznie zagłusza dźwięki otoczenia.
Co prawda nie jest to najlepsze ANC, jakie testowałem w słuchawkach. Będąc zupełnie szczerym – daleko mu choćby do czołówki, ale potrafi skutecznie obniżyć głośność dobiegających nas odgłosów, co daje duże prawdopodobieństwo, iż nie obudzimy się w środku nocy.
ANC z powodzeniem radzi sobie np. z całkowitym wyeliminowaniem odgłosów psa szurającego pazurami o panele, gdy urządza sobie nocne eskapady do miski z wodą. Rozmowy ludzi są słyszalne, ale wyraźnie przytłumione. Przejazd zestawu ciężarowego na ruchliwej ulicy, przy której mam zlokalizowaną sypialnię, to jednak dla słuchawek za dużo. ANC jedynie nieco tłumi te najgorsze dźwięki, ale w moim odczuciu to wystarczy, by przestały być drażniące.
Kolejną funkcją jest maskowanie chrapania współtowarzysza snu. Odbywa się to dzięki mikrofonu zlokalizowanego w etui, który wykrywa chrapanie i nakazuje słuchawkom emitować kontrdźwięki. Algorytm (producent nazywa to sztuczną inteligencją, ale uważam to za zbyt daleko idące nadużycie) samoczynnie dostosowuje głośność emitowanych dźwięków, więc użytkownik nic nie musi robić.
Istnieje też możliwość uruchomienia specjalnie przygotowanych dźwięków oddziałujących kojąco na mózg. Do wyboru mamy otoczenie lasu, oceanu czy gwiaździstego nieba. Możemy sobie do tego dobrać dodatkowe instrumenty oraz zmodyfikować barwę dźwięku, tworząc idealne warunki do zasypiania. W moim odczuciu niektóre opcje są zbyt agresywne i powodowały u mnie pobudzenie (szczególnie część instrumentów), zamiast zmożenia snem. Trzeba więc to sobie indywidualnie sprawdzić.
Do tego dochodzi też możliwość emitowania białego szumu, padającego deszczu, odgłosów burzy, a choćby ruchliwej ulicy. Wszystkie te dźwięku wprowadzają kojącą monotonię, która pozwala się zrelaksować i zasnąć. W moim przypadku działały bardzo skutecznie.
Użytkownik może oczywiście zmodyfikować działanie słuchawek. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podczas zasypiania emitowały dźwięki lasu, po wykryciu snu przeszły na tryb lokalny, odtwarzając jeden wybrany motyw zapisany w pamięci słuchawek, oszczędzając tym samym energię (połączenie Bluetooth jest wtedy nieaktywne), by podczas wybudzenia o określonej porze zaserwować przyjemny budzik.
Zazwyczaj korzystałem z funkcji zasypiania przy dźwiękach gwieździstego nieba lub padającego deszczu, by po zaśnięciu automatycznie wstrzymać muzykę i pozostawić jedynie funkcję ANC, która wyciszała dźwięki otoczenia.
Przeciętna bateria, łączność i problemy z użytkowaniem
Niewielkie pastylki nie mogą pomieścić pokaźnej baterii i tak też w rzeczywistości jest. Producent podaje do 9 godzin, ale w trybie lokalnym, przy odtwarzaniu jednego, zapisanego w pamięci słuchawek dźwięku. Gdy przełączymy się na tryb Bluetooth i ANC, czas ten spada do około 6 godzin.
Jak to wypada w praktyce? zwykle w trybie mieszanym, z modułem Bluetooth włączonym przy zasypianiu, a później z trybem lokalnym, wystarczało energii na całą noc, choć słuchawki leciały już na oparach. Gdy jednak przed snem więcej korzystałem ze słuchawek, zdarzyło mi się kilka razy, iż nad ranem bateria była całkowicie wyczerpana, a funkcja wybudzania ustawiona na konkretną godzinę po prostu nie zadziałała. Nie w każdym scenariuszu pojemność baterii będzie więc wystarczająca.
Łączność też nie należy do najlepszych w swojej klasie. Słuchawki w trybie Bluetooth potrafią siać zakłóceniami, gdy tylko trochę oddalimy się od źródła dźwięku. W moim standardowym teście, polegającym na słuchaniu muzyki w oddaleniu dwóch ścian od źródła, zakłócenia pojawiały się regularnie.
Do tego dochodzą irytujące problemy użytkowe. Czasami zdarzało się, iż po wyjęciu słuchawek z etui tylko jedna połączyła się z telefonem. Notorycznie też panele dotykowe przestawały działać i aktywowały się dopiero po sięgnięciu po telefon i uruchomieniu aplikacji, co w środku nocy jest nieco niekomfortowe. Raz nie mogłem choćby wyłączyć alarmu, bo panele przestały działać i konieczne było wyciągnięcie słuchawek z uszu.
Najeżona funkcjami aplikacja
Aplikacja Soundcore ewidentnie sugeruje nam, do czego te słuchawki zostały stworzone. Nie ma tu choćby prostego korektora dźwiękowego. Zamiast tego jest mnóstwo opisywanych przeze mnie funkcji związanych ze snem, które na pierwszy rzut oka wydają się nieco zagmatwane.
Nawet dołączony do aplikacji samouczek kilka pomaga, bo sugeruje on dostępność wybranych scenariuszy, podczas gdy wszystkie funkcje trzeba sobie dostosować samemu. Gdy się jednak to ogarnie, program daje spore możliwości, włącznie z raportami, które wskazują nie tylko jakość snu, ale np. liczbę chrapnięć czy częstotliwość wiercenia się w łóżku. Wskazania odbiegały jednak nieco od tego, co wskazywał smartwatch, więc traktowałbym je mocno orientacyjnie.
Przydatne słuchawki do snu, ale niepozbawione wad
Soundcore Sleep A30 to bardzo interesujące i przydatne słuchawki, które mogą poprawić jakość snu, szczególnie jeżeli śpimy w stosunkowo głośnym otoczeniu. Oferują sporo przemyślanych funkcji, ale niepozbawione są wad użytkowych, które potrafią mocno irytować.
Skuteczność ANC jest zadowalająca, choć mogłaby być lepsza, z kolei jakość dźwięku co najwyżej przeciętna. Do tego dochodzi średni czas działania na baterii i okazjonalne problemy z łącznością. W cenie około 1000 złotych takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
Czy więc warto zainteresować się tymi słuchawkami? Tylko w przypadku, gdy rzeczywiście borykamy się z problemami ze snem, które wynikają w głównej mierze z wybudzania niepożądanymi hałasami. Kojące dźwięki wprowadzają harmonię, przy której rzeczywiście śpi się lepiej. Niestety pod innymi względami A30 nieco zawodzą, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę stosunkowo wysoką cenę.
Mocne strony:
- bardzo wygodne
- dużo wymiennych końcówek w zestawie
- eleganckie etui
- funkcje związane z poprawą jakości snu
- zagłuszanie chrapania
- całkiem niezłe ANC
Słabe strony:
- przeciętny czas pracy na baterii
- sporadyczne zakłócenia łączności
- problemy użytkowe
- co najwyżej średnia jakość dźwięku
- wysoka cena

4 godzin temu







