Czy idea open source w druku 3D umiera?

2 dni temu

Open source to najważniejsze pojęcie w świecie technologii, oznaczające swobodny dostęp do kodu źródłowego, planów i dokumentacji. Dzięki tej filozofii entuzjaści druku 3D mogli przez lata rozwijać swoje projekty i wpływać na postęp całej branży. Ale czy ta otwartość przez cały czas ma rację bytu w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie druku 3D?

Korzenie open source w druku 3D

Druk 3D dla użytkowników domowych narodził się z projektów open source, w tym słynnej inicjatywy RepRap, której celem było stworzenie drukarki potrafiącej replikować własne części. Społeczność rozwijała i ulepszała konstrukcje, dzieląc się planami i oprogramowaniem.

Dzięki tej współpracy technologia stała się bardziej dostępna, a firmy takie jak Prusa Research czy Creality początkowo przyjęły filozofię open source, udostępniając swoje projekty. To pozwoliło na szybki rozwój urządzeń oraz rozwinięcie ekosystemu druku 3D.

Gdzie dziś znajduje się open source?

Obecnie rynek druku 3D jest zdominowany przez producentów komercyjnych, którzy wprowadzają ograniczenia dotyczące dostępu do sprzętu i oprogramowania. Mimo iż niektóre firmy, takie jak Rat Rig, wciąż pozostają wierne zasadom otwartości, inne, np. Prusa Research, ograniczają udostępnianie plików dla najnowszych modeli. Bambu Lab i Creality również skłaniają się ku zamkniętym ekosystemom, co wywołuje niezadowolenie społeczności.

Creality – od otwartości do zamknięcia

Creality, znana z popularnej serii Ender, początkowo wspierała open source, co przyczyniło się do ogromnej popularności jej drukarek. Model Ender 3 był jednym z pierwszych chińskich drukarek certyfikowanych przez Open Source Hardware Association. Jednak z czasem firma zaczęła zamykać swoje systemy, wprowadzając własne, niestandardowe rozwiązania w nowych modelach, takich jak K1. Ich decyzja o zamknięciu dostępu do kodu źródłowego niektórych modeli wywołała krytykę społeczności.

Bambu Lab – innowacja, ale czy kosztem otwartości?

Bambu Lab zdobyła uznanie dzięki nowoczesnym drukarkom CoreXY, które oferują wysoką wydajność w przystępnej cenie. Firma otwarcie przyznaje, iż czerpała inspirację z projektów open source, jednak sama stosuje zamknięte oprogramowanie i sprzęt. Wywołało to kontrowersje w społeczności, szczególnie gdy firma zapowiedziała ograniczenie dostępu do swoich urządzeń dla zewnętrznych rozwiązań. Po fali krytyki Bambu Lab wycofała się z niektórych planów, ale ich zamknięty ekosystem pozostaje przedmiotem dyskusji.

Po fali krytyki Bambu Lab wycofała się z niektórych planów, ale ich zamknięty ekosystem pozostaje przedmiotem dyskusji (źródło: Bambu Lab)

Prusa Research – balans między otwartością a ochroną własności intelektualnej

Prusa Research, założona przez Josefa Prusę, wyrosła na fundamentach open source i przez lata była jego ambasadorem. Firma udostępniała pliki dla swoich modeli, jednak ostatnie lata przyniosły drobne zmiany – nowe modele, takie jak MK4 czy XL, mają ograniczony dostęp do dokumentacji lub jest on opóźniany. Prusa argumentuje, iż ograniczenia wynikają z chęci ochrony przed kopiowaniem ich innowacji przez firmy produkujące tanie klony. To sprawia, iż ich status jako lidera open source jest coraz częściej kwestionowany.

Status jako lidera open source jest coraz częściej kwestionowany (źródło: Prusa)

Co dalej z open source?

Choć coraz więcej producentów zamyka swoje systemy, społeczność druku 3D nie zamierza rezygnować z filozofii open source. Nacisk użytkowników na przejrzystość i możliwość modyfikacji sprzyja zachowaniu otwartości, co widać choćby w presji wywieranej na Bambu Lab.

Czy open source przetrwa? W dużej mierze zależy to od społeczności, która musi walczyć o swoje prawa do modyfikowania, naprawiania i rozwijania technologii druku 3D. Jedno jest pewne – historia RepRap pokazała, iż otwartość i kooperacja mogą prowadzić do prawdziwej rewolucji technologicznej.

Idź do oryginalnego materiału