Canon EOS R7 w 7 punktach. Ten aparat ma tylko jedną słabość

2 lat temu

Canon EOS R7 to nowe rozdanie w historii Canona. Sprzęt jest tak dobry, iż ma tylko jeden problem. Niestety zasadniczy, bo są nim obiektywy. Czy zatem warto rozważyć zakup Canona EOS R7?

1. Canon EOS R7 to nowy rozdział w historii Canona

Wiecie, co znaczy powiedzenie „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”? Canon wie. Autorem pboowiedzenia jest Heraklit z Efezu, który powiedział, iż wszystko płynie. Kiedy drugi raz wejdziemy do rzeki, tak naprawdę nie będzie to ta sama rzeka, bo po czasie będzie wypełniona zupełnie inną wodą.

Tą rzeką dla Canona są aparaty klasy APS-C. Wszyscy wiemy, iż równo od dekady Canon próbował swoich sił w segmencie bezlusterkowców APS-C, za sprawą serii EOS M. Nie były to złe sprzęty, ale były dość amatorskie. Teraz Canon odcina się od nich grubą kreską.

Aparaty EOS R7 i EOS R10 to nowe rozdanie i ponowne otwarcie półki APS-C. R7 i R10 są stworzone na bazie pełnoklatkowych modeli R, dzięki czemu współdzielą z nimi bagnet i wiele rozwiązań technicznych. Canon długo dojrzewał do tej decyzji, bo docelowo będzie się to wiązać z pogrzebaniem serii EOS M, ale ta zmiana wyjdzie producentowi (i klientom!) na dobre.

Podczas gdy aparaty EOS M zawsze kojarzyły mi się ze sprzętem bardzo amatorskim, tak po nowych EOS R7 i R10 od razu widać, iż jest to sprzęt bez kompleksów, tworzony dla wymagającego i świadomego fotografa, a także filmowca. Potrzeba było czasu, by stwierdzić, iż segment APS-C przez cały czas zasługuje na (pół)profesjonalne aparaty.

2. Canon EOS R7 leży w ręce jak przyklejony.

Canon EOS R7 wygląda jak lustrzanka i leży w ręce jak lustrzanka. Pod kątem ergonomii producent nie stara się na siłę wymyślać koła na nowo, co się chwali. choćby po zapięciu dużego obiektywu Canon EOS R7 pozostaje wygodny, głównie za sprawą głębokiego i wysokiego gripu mieszczącego wszystkie palce. Wiele nowych aparatów pełnoklatkowych (hej Sony, patrzę na ciebie) może uczyć się od Canona kwestii ergonomii.

Jednocześnie Canon ponownie stosuje kilka udziwnień w konstrukcji, co jest całkowicie niepotrzebne. Pierwszym elementem jest włącznik aparatu, który co prawda jest umieszczony w dość wygodnym miejscu, ale przełączanie go kciukiem w 90 proc. przypadków kończyło się uruchomieniem trybu wideo zamiast foto.

Drugą dziwnostką jest tylne kółko nastaw umieszczone wokół wybieraka punktu AF. Taka pozycja sprawiała, iż zdecydowanie za często przekręcałem kółko niechcący. Użytkownicy aparatu w końcu się do tego przyzwyczają, ale nie będzie to proces bezbolesny.

Poza tymi dwiema uwagami Canon EOS R7 to Canon pełną gębą. Zarówno pod kątem rozmieszczenia przycisków jak i ułożenia menu jest to sprzęt, w którym użytkownicy Canona odnajdą się natychmiast.

3. Nareszcie specyfikacja na miarę 2022 r. A może i 2024 r.

Canon EOS R7 jest w tej chwili najbardziej zaawansowanym bezlusterkowcem Canona z segmentu APS-C. Jego specyfikacja robi gigantyczne wrażenie, a oto najważniejsze punkty programu:

  • nowa matryca APS-C 32,5 megapiksela (ISO 100-32000, rozszerzalne do 51200)
  • wbudowana pięcioosiowa stabilizacja matrycy,
  • najnowszy procesor obrazu DIGIC X
  • tryb seryjny 15 kl./s z mechaniczną migawką lub 30 kl./s w trybie elektronicznej (bezgłośnej) migawki,
  • układ autofocusu Dual Pixel CMOS AF II z 651 punktami AF pokrywającymi ok. 100 proc. kadru. 5915 punktów do wyboru manualnego,
  • AF ze śledzeniem ludzi (twarz, głowa, oko), zwierząt (oko, głowa, korpus) i pojazdów (auta, motocykle) we wszystkich trybach AF,
  • wideo 4K w 60 kl./s z oversamplingiem z całej matrycy (z rozmiaru 7K), 1080p do 120 fps, wewnętrzny zapis obrazu 10-bit 4:2:2 w trybach zapisu HDR PQ i C-Log3,
  • podwójny slot kart SD UHS-II,
  • wbudowane Wi-Fi i Bluetooth
  • uszczelniana obudowa
  • bagnet Canon RF (z opcjonalnym adapterem na szkła EF/EF-S/TS-E/MP-E).

Jak widać, dzieje się tu bardzo dużo. To jeden z topowych i najlepszych w historii korpusów APS-C, do tego nastawiony zarówno na zdjęcia (aż do 30 kl./s!) jak i na wideo. Jestem wręcz zaskoczony specyfikacją wideo, bo mamy tu i logarytmiczny profil zapisu C-Log3 i 10-bitów głębi i próbkowanie kolorów 4:2:2. Do tego 4K w 60 kl./s. To naprawdę robi wrażenie, tym bardziej iż do aparatu podłączymy zarówno mikrofon jak i słuchawki do monitorowania dźwięku. Z kolei obraz możemy wypuścić przez małe złącze HDMI do zewnętrznego recordera.

Tak naprawdę w specyfikacji nie pasuje mi tylko wizjer cyfrowy o rozdzielczości 2,36 mln pikseli. Co z tego, iż działa w 120 Hz, skoro jest niewielki i do tego straszy rozdzielczością? Nie ma startu do topowych konstrukcji z dwukrotnie wyższą rozdzielczością. jeżeli Canon EOS R7 ma jakiś słaby punkt, to jest nim właśnie przeciętny wizjer.

4. Jakość obrazu jest perfekcyjna.

Canon słynie z naprawdę ładnych kolorów prosto z korpusu i nie inaczej jest w tym przypadku. Nowa matryca jest pod tym kątem zbieżna z tym, do czego przyzwyczaił nas przez lata producent. Trudno mieć tu jakieś uwagi do jakości, bo 32,5 MP dają naprawdę pokaźne możliwości edycji, w tym cropowania obrazu, a RAW-y odwdzięczają się dużą elastycznością obróbki. W telegraficznym skrócie: matryca nie będzie tu ograniczeniem dla obiektywów, choć finalna jakość obrazka będzie zależeć właśnie od szkieł.

Charakterystykę obrazka APS-C najmocniej zdradza zachowanie na wyższych czułościach ISO. Canon EOS R7 radzi sobie dobrze z szumem, ale do pełnej klatki jest tu daleko. ISO 1600 jest adekwatnie czyściutkie. ISO 3200 ma już szum, ale bardzo ładny, a do tego zakres tonalny przez cały czas pozostaje bardzo duży. ISO 6400 to granica. Dobrze nadświetlny obrazek w pełni się obroni, a jeżeli na takiej czułości będziemy walczyć z wyciąganiem cieni, to cała nadzieja w algorytmach odszumiania naszego oprogramowania. ISO 12800 w moim odczuciu nadaje się już tylko do konwersji na czerń i biel. ISO 25600 to już całkowity skraj użytecznego obrazka.

5. Canon EOS R7 błyszczy w wideo. To jeden z najlepszych aparatów dla youtubera.

Nagrywanie 4K 60fps z głębią 10-bit i kolorami 4:2:2 to domena profesjonalnego sprzętu wideo. W Canonie EOS R7 taki poziom nagrywania jest dostępny w cenie poniżej 7 tys. zł. Tym samym jest to najtańszy aparat o tak wyśrubowanej specyfikacji wideo, który jednocześnie bazuje na sporej matrycy APS-C.

I choć opcji wyboru profili koloru czy kodeków nie ma tu tyle, co w aparatach Sony, to jednocześnie jest wszystko, to co liczy się najbardziej. Do tego sprzęt nie ma limitu czasu nagrywania i nie zauważyłem żadnej tendencji do przegrzewania się w typowym użyciu. Z kolei akumulator wystarcza na nieco ponad godzinę lub maksymalnie 1,5 godz. nagrań 4K. W przypadku zdjęć na niecałe 400 fotek przy korzystaniu z wizjera lub ok. 700 przy korzystaniu z ekraniku. Mogłoby być lepiej, ale nie ma tragedii.

Powyższe nagranie zrealizowałem w całości Canonem EOS R7 (oczywiście poza ujęciami z drona). Sceny na zewnątrz były kręcone z ręki. Stabilizacja naprawdę daje radę.

6. Słoń w salonie: obiektywy.

Ta kalka angielskiego frazeologizmu pasuje do Canona EOS R7 jak ulał. Aparat może być najlepszy na świecie, ale nie osiągnie sukcesu, jeżeli nie będzie można do niego podłączyć sensownych obiektywów. A z tym jest na razie problem.

Dotychczas obiektywy RF były tworzone pod pełnoklatkowe korpusy R, R5, R6, czy R3. Te obiektywy są kosmicznie dobre, ale na ogół również kosmicznie drogie, a przy tym najczęściej naprawdę duże. Każdy z nich pasuje do Canona EOS R7. Moim ulubionym szkłem była niewielka pełnoklatkowa stałka Canon 35 mm f/1.8.

Co z obiektywami APS-C przeznaczonymi do bagnetu RF? Na ten moment sytuacja jest wręcz dramatyczna. W sprzedaży są tylko dwa obiektywy RF-S a, oba skrajnie nudne: 18-150mm f/3.5-6.3 i 18-45mm f/4.5-6.3. Oczywiście to dopiero początek, ale nie da się ukryć, iż coś do Canona EOS R7 trzeba jednak podpiąć już od startu. Tylko co? To jest zasadnicze pytanie, na które chwilowo nie ma dobrej odpowiedzi.

Sytuację ratują oficjalne adaptery Canona, ale jednocześnie Canon dał się poznać jako producent blokujący firmom trzecim produkcję obiektywów z bagnetem RF. Niedawno głośno było o tym, iż firma Viltrox dostała bana od Canona na sprzedaż takich szkieł. o ile to nastawienie się nie zmieni, dogonienie oferty APS-C innych firm będzie dużym wyzwaniem.

7. Canon EOS R7: kupować, czekać czy całkiem odpuścić?

Canon EOS R7 jest aparatem bez porównania lepszym od dowolnego korpusu EOS M, choć oba są bezlusterkowcami APS-C. Zarówno EOS R7 jak i EOS R10 otwierają nowy rozdział w historii Canona. R7 pokazuje, iż Canon podchodzi do niego poważnie, oferując jeden z absolutnie najlepszych aparatów foto-wideo w swojej klasie.

Jednocześnie na dziś gigantycznym problemem są obiektywy, których po prostu nie ma. Trzeba kombinować i posiłkować się adapterem bądź postawić chwilowo na duże, drogie i ciężkie obiektywy pełnoklatkowe RF. Czy w warstwie foto jest to gra warta świeczki? jeżeli masz już obiektywy Canona, to tak. A w warstwie wideo? Tutaj sytuacja jest dużo bardziej klarowna, bo nikt inny nie daje matrycy APS-C oraz zapisu 4K 60fps 10-bit 4:2:2 i LOG-a w zbliżonej cenie. Tym samym Canon EOS R7 może być jednym z najlepszych sprzętów dla youtubera AD 2022.

Zdjęcia RAW z Canona EOS R7 można pobrać z tego linku. Archiwum ZIP, ok. 1,3 GB.

Idź do oryginalnego materiału