– Można to wrzucić z powrotem? – zastanawia się Andreas. To, co wyglądało za szybą tajemniczej maszyny na obiecujący połów, okazało się klapą. Niezrażony 43-latek trzyma w dłoni parę słuchawek dousznych. Można je znaleźć w Internecie za 5 euro, a on właśnie zapłacił 10 euro.
Andreas chciał sprawdzić swoje szczęście w automacie, który stanął w Eschborn, mieście na obrzeżach Frankfurtu nad Menem. Obok supermarketu i paczkomatu postawiono urządzenie nazwane Mystery Box. Za szklaną witryną widać paczki, duże lub małe, kwadratowe lub okrągłe, które kuszą przechodniów, by sprawdzili ich zawartość. Wszystkie – w takich samych białych opakowaniach zwrotnych – zawierają zwrócone towary lub przedmioty, które nie mogły zostać dostarczone przez dostawców usług wysyłkowych, takich jak DHL, Amazon czy Hermes.
Koncepcja niespodzianek
Koncepcja produktu niespodzianki nie jest nowa. Po drugiej wojnie światowej w niemieckich sklepach spożywczych pojawiła się Wundertüte (tytka cudów), a w Austrii jej odpowiednikiem był Glückspackerl (paczka szczęścia). Była to papierowa torebka, która zakrywała ukrytą w niej zawartość. Kosztowała prawie symboliczne 10 fenigów, a jej większa wersja dwa razy tyle. zwykle mieściła cukierki, drażetki i małą zabawkę albo karty kolekcjonerskie lub znaczki pocztowe. Cieszyły się tak dużą popularnością, iż zaczęto produkować osobne tytki dla dziewcząt, chłopców, a choćby dla dorosłych. W 1974 roku włoska firma Ferrero opracowała „jajko niespodziankę”. Kapsułka zawierająca zabawkę pokryta czekoladą wciąż od pół wieku kusi dzieci (i dorosłych) przy kasach supermarketów na całym świecie.
„Mystery Box” stoją już w Berlinie i w Monachium, ale też w kilkunastotysięcznych niemieckich miasteczkach. Operatorzy urządzeń zadbali o reklamę. Na TikToku można zobaczyć filmiki testujących automaty. Wynika z nich, iż czasami zdarza się prawdziwy łut szczęścia. Pewna młoda kobieta po wrzuceniu 10 euro otrzymała Airtag firmy Apple, czyli lokalizator wart 100 euro.
Zrównoważony rozwój czy naciąganie?
Coraz więcej osób zatrzymuje się przy automacie w Eschborn. 18-letnia Gabrijl stwierdziła jednak, iż nie wydałaby pieniędzy na coś takiego. Ale po chwili przed szklaną witryną staje Martina i jej syn Jona. Ośmiolatek wybiera przegródkę z numerem 20. Wybrał kształt opakowania, który przypominał mu paczkę amerykańskich, kwaśnych cukierków „Nerds”, które uwielbia. Nieco rozczarowany wyciąga słuchawki z czerwonym kablem.
Operatorzy automatów twierdzą, iż przyczyniają się do zrównoważonego rozwoju, bo zwrócone lub niedostarczone towary otrzymują drugą szansę. Fakt, iż RFN ma duży problem ze zwrotami, stał się widoczny w czasie pandemii i wciąż się utrzymuje. W badaniu przeprowadzonym przez szwedzko-duńską firmę logistyczną PostNord 56 proc. niemieckich klientów sklepów internetowych przyznało, iż zwróciło towary w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Oznacza to, iż Niemcy mają najwięcej zwrotów w Europie. Najmniej, bo 36 proc., zakupionych produktów zwracają klienci z Polski, Finlandii i Norwegii. Drugie miejsce za Niemcami zajęli Hiszpanie (49 proc.). Według badań przeprowadzonych przez szwajcarsko-holenderskiego audytora KPMG głównym powodem zwrotów jest niedopasowanie produktu. Drugim najczęściej wymienianym powodem była niska jakość towaru.
37-letnia Janine uważa, iż koncepcja towaru niespodzianki na razie jest atrakcyjna jak każda nowość, ale nie jest obiecująca w dłuższej perspektywie. jeżeli w torbie nie będzie ekscytujących lub wartościowych przedmiotów przy kilku pierwszych zakupach, liczba osób chętnych do eksperymentowania będzie spadać. Andreas uważa, iż paczki często zawierają przedmioty, których choćby nie opłaca się odsprzedać w internecie, „czyli w najlepszym razie trafią do odpadów elektronicznych, a to już nie będzie zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju”.