Asus Zenbook S 13 OLED. Gdyby nie jedna wada, byłby ideał – recenzja

1 rok temu

Jest lekki jak piórko, a mimo tego niczego mu nie brakuje. Wydajne podzespoły, porządne wyposażenie i fantastyczny wyświetlacz. Deklarowany czas pracy również imponuje, a smukłością konstrukcji bije rekordy. Czy jest haczyk? Tylko jeden.

Zenbook S 13 OLED robi ogromne wrażenie już samą techniczną specyfikacją. To najsmuklejszy laptop z wyświetlaczem organicznym, a mimo tego producent zdecydował się umieścić w nim całkiem wydajne (i potencjalnie emitujące masę ciepła) podzespoły.

Testowany przeze mnie egzemplarz wyposażony był w układ Core i7-1355U, a więc energooszczędną wersję wydajniejszej edycji układów Inter Raptor Lake. Towarzyszyło mu 16 GB RAM i terabajtowa pamięć SSD na szynie PCIe 4.0.

Asus Zenbook S 13 OLED

Taka konfiguracja powinna sprawić, iż niemal wszystkie aplikacje (w granicach zdrowego rozsądku) będą na tym laptopie śmigać. Tym niemniej najwięcej uwagi kradnie wyświetlacz tegorocznego Zenbooka S 13. To 60-hercowa matryca WOLED o proporcjach 16:10 i rozdzielczości 2880 x 1600 pikseli. W teorii praca na tym komputerze powinna być prawdziwą przyjemnością. A jak wyszła praktyka?

Asus Zenbook S 13 – obudowa i wyposażenie. Premium od pierwszego wejrzenia.

Asus Zenbook S 13 OLED – lżejszy od atrapy

Asus Zenbook S 13 OLED waży nieznacznie ponad kilogram i jest naprawdę doskonale wyważony. Na tyle, iż wyjmując go po raz pierwszy z pudełka ma się wrażenie, jakby wyciągało się kartonową atrapę. Chwyciłem ten komputer na powyższym zdjęciu w bardzo niewygodnej pozycji: cały ciężar komputera opiera się na małej powierzchni palca. Mógłbym go tak trzymać bez wysiłku, i trzymać, i trzymać.

Mimo tego laptop nie jest plastikowy. Klapa jest wykonana z aluminium i pokryta dodatkowo plazmową powłoką ceramiczną. Jak twierdzi producent, owa powłoka zapewnia dodatkową ochronę przed zarysowaniami, korozją i zużyciem mechanicznym. Z oczywistych względów nie mogłem tego zweryfikować – mogę za to zauważyć bardziej przyziemne korzyści zastosowanych materiałów. Konkretniej, komputer jest bardzo sztywny, nie zbiera też odcisków palców.

Asus Zenbook S 13 OLED

Pozytywne wrażenie robi też zawias. Klapa otwiera się bez wysiłku, stawiając lekki choć pewny opór. Jej pozycja pozostaje otwarta dokładnie pod tym kątem, jakiego życzy sobie użytkownik – wertepy podczas podróży nie będą problemem. Bardzo wygodny jest też mechanizm podnoszący klawiaturę do góry wraz z otwieraniem klapy – sprawdza się to również i na kolanach.

Jak na ultrabook o smukłości raptem niecałych 12 mm, Aussowi udało się zmieścić zaskakująco dużo złącza. Poza oczywistościami w formie dwóch portów USB-C (z Thunderbolt 4), znalazło się miejsce na jeden USB-A, a choćby na wyjście HDMI. Wygląda to przy tym nieco zabawnie, bo widać, iż choćby pół milimetra grubości mniej – i implementacja rzeczonych złącz byłaby prawdopodobnie niemożliwa. Grunt, iż są – a dostęp do nich jest bardzo wygodny. Asus Zenbook S 13 OLED obsługuje też łączność Wi-Fi 6E oraz Bluetooth 5.2. Wbudowana kamera do wideorozmów jest zgodna z Windows Hello.

Pisanie i palcowanie. Klawiatura i gładzik w Zenbook S 13 są tylko lub aż okej.

Nie mam za wiele krytycznych uwag do klawiatury testowanego komputera, choć nie jest to poziom liderów. Klawisze mają ciut płytki (1,1 mm) skok, co jest prawdopodobnie efektem wymiarów tego komputera. Twardość przycisków również nie cechuje się zegarmistrzowską precyzją, jak w czołowych Surface’ach, ThinkPadach czy niektórych Macbooków. To jednak nie oznacza, iż to zła klawiatura. Wręcz przeciwnie – przyciski są odpowiednich rozmiarów, całość jest bardzo dobrze zrobiona (i oferuje trzy poziomy podświetlenia). Da się lepiej, ale większość klientów i tak powinna być zadowolona.

Asus Zenbook S 13 OLED

Uwag za to nie mam do gładzika. Jest świetny. Obsługuje czterodotykowe gesty, wykonany jest z przyjemnej dla opuszków palców faktury. Rejestruje wszelkie ruchy, kliknięcia i gesty z należytą precyzją. Jest też całkiem spory, przez co wygodny. Na czepialskiego: kliknięcie jest ciut głośne. Może to jednak tylko kwestia przyzwyczajenia, bo cała reszta jest absolutnie topowa.

Kontrast, kolory i jasność. HDR OLED w Zenbooku S 13 to coś, za czym będę tęsknił.

Wyświetlacz w tym komputerze jest absolutnie rewelacyjny. Nie tylko dlatego, iż to OLED, więc z natury oferuje kontrast zaiste doskonały (tu nie ma przesady w tym określeniu) i odwzorowanie ruchu. Ale również dlatego, iż udało się zredukować większość mających znaczenie wad tej technologii.

Asus Zenbook S 13 OLED w majowe południe, w pełnym słońcu

Wyświetlacz ten jest również zaskakująco jasny. Oferuje około 360 nitów w trybie SDR i ponad 550 w trybie HDR. To pierwszy laptop z wyświetlaczem OLED, którego zabrałem na pełne słońce i… przez cały czas się dało pracować. Nie było to doświadczenie idealne, ale też nie powodujące bólu oczu po kwadransie. Do konsumpcji multimediów jest rewelacyjny, do pracy z tekstem zresztą też. A jak z pracą nad zdjęciami i filmami?

Wyświetlacz bez jakiejkolwiek kalibracji, na fabrycznych ustawieniach, zapewnia pełne pokrycie palety DCI-P3. W połączeniu z tą jasnością i tym kontrastem? No nie mam żadnych uwag. Wyświetlacz Zenbooka S 13 OLED ma też wbudowane mechanizmy chroniące go przed wystąpieniem powidoków – niestety zbyt krótko użytkowałem komputer, by móc o tym mechanizmie powiedzieć coś więcej.

Asus Zenbook S 13 OLED

Głośniki są również bardzo dobre. Bas jest w miarę głęboki, a iluzja dźwięku przestrzennego całkiem przekonująca. Nie jest to poziom najlepszych komputerów Surface czy MacBook, ale też kilka niższy.

Wysoka wydajność ma swoją cenę. Tiger Lake w Zenbooku S 13 się nudzi. W przeciwieństwie do jego chłodzenia.

Pakowanie bardzo szybkiego procesora do tak smukłego laptopa, choćby w energooszczędnej wersji, rodzi wiele wyzwań związanych z zużyciem energii i emisją ciepła. Szkoda też, iż Asus zdecydował się na konfigurację z układem Tiger Lake, skoro konkurencyjne Ryzeny wykonane są w precyzyjniejszej litografii, co zredukowałoby część problemów. O czym mowa?

Zenbook S 13, tak jak większość znanych mi supercienkich komputerów z układami Core i7 lub Core i9, nie jest w stanie utrzymać przez dłuższą chwilę pełni swoich osiągów. 40-watowy chip przez krótki czas w razie potrzeby pracuje na pełnych obrotach, po czym energia jest obniżana do 20, 15 lub 6 watów, w zależności od wybranego trybu pracy laptopa (Wydajność, Standard, Cisza).

Asus Zenbook S 13 OLED

Widać to w benchmarkach. W pełni swoich możliwości, testowany Zenbook S 13 OLED zdobywa średnio 1350 punktów w wielowątkowym teście Cinebench R15, a więc nieco lepiej od Macbooka Air z M2. Tyle iż to test na chłodno. Pod stałym obciążeniem wartość ta spada do około 1050 punktów. Tymczasem wedle bazy danych tego samego Cinebencha, zeszłoroczny model z Ryzenem 6000U takich problemów nie ma. W teście PCMark 10 komputer zdobywał średnio 5572 punkty, zaś w 3DMark Time Spy 1683 punkty.

No dobrze, ale co te obserwacje znaczą i co te wartości punktowe adekwatnie mówią? jeżeli chodzi o laptopy energooszczędne, Zenbook S 13 nie ma się czego wstydzić i adekwatnie to swoimi wynikami rywalizuje z grubszymi komputerami z chipami z serii P. Podczas typowej pracy w przeglądarce, podczas pracy biurowej, a choćby podczas półprofesjonalnej edycji zdjęć komputer ten choćby na chwilę nie będzie irytował jakimikolwiek niedostatkami. Sprawdzi się też jako towarzysz dewelopera, a choćby edycja wideo w półprofesjonalnej jakości jest możliwa (choć praca tu już nie będzie komfortowa). Da się też na tym pograć, pod warunkiem, iż mowa o starszych grach lub tych klasy AA.

Czyli tak na dobrą sprawę bez niespodzianek. Nic dziwnego, iż najnowszy chip Intela jest szybszy od tych starszych, na dziś i w przewidywalnej przyszłości zapewniając zapas mocy obliczeniowej dla większości użytkowników ultrabooków. Również nic dziwnego, iż w tak smukłym laptopie często włączany jest mechanizm throttlingu – komputer jest szybki, ale jeżeli wymagana jest od niego owa wydajność stale (np. render w tle czy działający kompilator), to owa wydajność gwałtownie zostanie zredukowana. Intel niestety ma tu nieco do nadgonienia za Apple’em i AMD. To wspaniały ultrabook, ale tylko niezła mobilna stacja robocza.

Asus Zenbook S 13 OLED

Tyle iż znaczna część użytkowników ultrabooka nie potrzebuje mieć do dyspozycji potęgi stacji roboczej, więc nie chciałbym, by powyższe wnioski miały wydźwięk zbyt negatywny. Zenbook 13 S OLED codziennie służył mi nie tylko jako maszyna do pisania, ale też do wielozadaniowej pracy biurowej z licznymi aplikacjami webowymi, a także do edycji zdjęć RAW w dużej rozdzielczości. I choćby się nie spocił. Po prostu szkoda, iż nie pozostało lepszy – zwłaszcza, iż mógłby.

Jest inny, poważniejszy problem, a jest nim hałas. To adekwatnie jedyna moja szczerze krytyczna uwaga do tego pod większością innych względów zachwycającego komputera. Dopóki pracuje się w sposób typowo biurowy, sprzęt pozostaje albo bezgłośny, albo szum wentylatorów jest niemal niesłyszalny. Wystarczy jednak dać mu coś dużo cięższego – ot, chociażby aktualizację Windowsa do przetworzenia – a ten zaczyna niemal odlatywać. Szum jest intensywny, a dodatkowo, o ironio, akustycznie potęguje go podniesiona klawiatura i stojak w formie wyświetlacza. Do pracy z Lightroomem czy Visual Studio, szczególnie w fazie renderów / kompilacji, rekomenduję słuchawki. Najlepiej z ANC.

Na szczęście czas pracy na baterii to również atut tego komputera. Próbując go zajechać, czyli włączając grę 3D w trybie HDR, poprosił mnie o ładowarkę już po 2,5 godz., ale to przecież ekstremalne warunki. O tym jak wiele zużywa HDR świadczy porównanie testu zapętlonego wideo w SDR (prawie 14 godz.) i w HDR (8 godz. 20 min.). Typowa praca biurowa z przeglądarką Edge i aplikacjami Microsoft 365 i kilkoma mniejszymi narzędziami to jakieś 11 godzin bez ładowarki. To bardzo dobre wyniki, jak na tak leciutki komputer.

Wspaniała maszyna biurowa, rewelacyjny do pracy ze zdjęciami. Asus Zenbook S 13 OLED 2023 – opinia. Czy warto?

Asus Zenbook S 13 OLED

Mam duży problem z końcową oceną tego komputera. Tak w ogóle, to polecam. Jest dobrze wyposażony, zbudowany z materiałów bardzo wysokiej jakości. Jest niesamowicie lekki, a przy tym bardzo długo trzyma na baterii. No i ma ge-nia-lny wyświetlacz. Nie zaryzykuję, iż najlepszy na rynku – bo nie znam wszystkich. Parametry ma jednak wzorowe. To również gwałtownie komputer, ma też fantastyczny gładzik.

Jedyna, ale poważna wada, to to, iż nie należy się aż tak wiele spodziewać po napisie Core i7 na jego pudełku. Wydajności mu nie zabraknie, pod warunkiem, iż będzie się ten komputer użytkować jako ultrabook, a nie jako mobilną stację roboczą (co nieliczne ultrabooki zaczynają już potrafić). No i jeżeli jednak ta duża moc będzie potrzebna, należy się nastawić na głośną pracę systemu chłodzenia.

Na szczęście ostateczną decyzję ułatwiła mi cena. Zenbook S 13 OLED w testowanej konfiguracji kosztuje 7500 zł, co jest – mając na uwadze wyposażenie i jakość wykonania – ceną bardzo zachęcającą. W szczególności mam tu na myśli przecudowny wyświetlacz, wspaniały do tekstu, gier i multimediów.

Intryguje mnie teź konfiguracja za 5000 zł, różniąca się procesorem (Core i5) i pamięcią masową (512 GB). I wiecie co? W tej cenie, nieco wolniejszy i prawdopodobnie istotnie cichszy komputer to hit, który trudno będzie pobić. Chyba choćby większy niż droższa, bardziej wypasiona, testowana wersja. Bo jakość wykonania tego komputera, a także wygoda i komfort jaką zapewnia, są trudne do pobicia.

Idź do oryginalnego materiału