Telenowela z udziałem NASA i Boeinga trwa w najlepsze – kosztem pieniędzy podatników i dobrostanu znajdujących się na orbicie astronautów. Kiedy w końcu pojawił się plan na powrót do domu, los zdecydował sobie z nich zakpić. Są zakładnikiem systemu czekającego na uaktualnienie.
Ostatnia misja Starlinera, kapsuły firmy Boeing, miała być przełomowym testem jej umiejętności przewożenia astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i z powrotem na Ziemię. Niestety, misja ta napotkała szereg problemów technicznych, które znacznie wydłużyły pobyt załogi w kosmosie i opóźniły ich powrót.
Pierwotnie start misji zaplanowano na 6 maja, ale z uwagi na problemy z rakietą nośną, został on przełożony na 25 maja. Po udanym starcie, kapsuła Starliner dotarła do ISS, jednak już w trakcie lotu napotkano pierwsze problemy. Pięć z 28 silników manewrowych przestało działać, a po zadokowaniu na stacji doszło do wycieku helu z układu napędowego. Te komplikacje spowodowały, iż NASA musiała przesunąć powrót załogi na Ziemię.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy jeden z astronautów miał objawy choroby dekompresyjnej podczas akcji naprawczej, która miała ocenić stan silników przed planowanym powrotem. W obliczu tych wyzwań, NASA rozważała użycie rakiety SpaceX jako planu awaryjnego do sprowadzenia załogi Starlinera na Ziemię. Ostatecznie, nowy termin startu rakiety Falcon-9 firmy SpaceX, która miała wynieść kolejną grupę astronautów na ISS, został przesunięty na nie wcześniej niż 24 września, aby dać więcej czasu w dopięcie planu powrotu Starlinera.
Starliner może nie wrócić na Ziemię również we wrześniu. Bo, bez aktualizacji oprogramowania, nie potrafi
Jak wynika z ustaleń redakcji Ars Technica, astronauci mogą nie wrócić do domu również i wedle nowego harmonogramu. Zadokowany do ISS i niezwykle kosztowny Starliner nie jest bowiem zaprogramowany do autonomicznego powrotu do domu. Kapsuła technicznie była pod to projektowana. Problem w tym, iż aktualnie wgrane w nią oprogramowanie takiej ewentualności nie przewiduje. Pojazd Boeinga potrzebuje załogi – a raczej mało kto chce przebijać się z ogromną prędkością przez ziemską atmosferę w uszkodzonym pojeździe.
Aktualizacja kapsuły nie jest niestety zadaniem prostym, to niezupełnie to samo, co resetowanie telefonu po nowej wersji systemu operacyjnego. Procedury przewidywane przez Boeinga mogą potrwać choćby cztery tygodnie, a nikt nie gwarantuje, iż wszystko odbędzie się sprawnie i iż po aktualizacji Starliner będzie gotowy do załogowego lotu.
NASA na dziś nie komentuje tych nieoficjalnych informacji. Agencja potwierdziła na swoich kanałach socialmediowych, iż misja Crew-9 odbędzie się nie wcześniej niż 24 września. Dla Boeinga i wartości jego akcji to kolejna katastrofa, na czym korzysta rywalizujący z nim SpaceX. Najważniejszy na dziś jest jednak los samych astronautów.