
Współpraca Ubera z Jakdojade może zaskoczyć – szczególnie osoby, które w miastach odpowiadają za transport publiczny. Z drugiej strony w Jakdojade mogą odpowiedzieć: a kto zaczął?
Aplikacja Jakdojade proponuje opcję pojechania Uberem wszędzie tam, gdzie „transport publiczny jest mniej dostępny, a czas oczekiwania na przejazd dłuższy niż kilkanaście minut”. Póki co funkcja jest dostępna w aglomeracjach górnośląskiej i poznańskiej.
Propozycja zamówienia przejazdu za pośrednictwem Uber pojawi się w ramach aplikacji Jakdojade, po wyszukaniu trasy przejazdu, jako jedna z dostępnych opcji, alternatywna względem komunikacji miejskiej. Po jej wybraniu użytkownik będzie kierowany do aplikacji Uber lub – o ile jej nie posiada na swoim urządzeniu – do Sklepu Google czy App Store, skąd może ją bezpłatnie pobrać – wyjaśniono w komunikacie.
– Misją Ubera jest ułatwianie dotarcia z punktu A do punktu B. Dzięki naszej współpracy z Jakdojade, podróżujący zyskają jeszcze wiele możliwości w zakresie codziennej logistyki. Tym samym przejazdy taksówkami oraz transport publiczny staną się jeszcze bardziej komplementarne – świetnie uzupełnią się, pomagając oszczędzić czas i wygodnie przemieszczać – przekonuje Michał Konowrocki, dyrektor zarządzający Uber Polska.
Bartosz Burek, prezes zarządu Jakdojade, dodaje, iż Jakdojade to najczęściej wybierana aplikacja do planowania podróży komunikacją miejską – w lipcu br. korzystało z niej 4,9 mln użytkowników – a kooperacja z Uberem to „naturalny krok w stronę jeszcze bardziej praktycznego planowania trasy”.
Obie firmy przekonują, iż rozwiązanie będzie uzupełnieniem transportu publicznego, ale da się między wierszami wyczytać szpileczki wbijane w komunikację miejską. Burek zauważa, iż kooperacja z Uberem pomoże pasażerom tam, gdzie „dojście do przystanku jest długie, konieczne są uciążliwe przesiadki albo czas oczekiwania na komunikację rośnie”.
Uciążliwe przesiadki, rosnący czas oczekiwania, daleko do przystanków – przyznacie, iż Jakdojade nie prawi polskim miastom komplementów
Owszem, to nie tak, iż Jakdojade ujawni użytkownikom szokujący fakt w postaci istnienia Ubera. W wielu sytuacjach pasażerowie, którzy choćby chcieli pójść na autobus czy tramwaj, albo już choćby znaleźli się na przystanku, musieli zamówić przejazd, bo żadnej rozsądnej opcji nie było. Teraz po prostu będą mieli łatwiej – zamiast wyjść z aplikacji wszystko będzie w pobliżu kciuka.
Obowiązkiem Jakdojade nie jest dbanie o transport publiczny. Aplikacja jest tylko sprzedawcą biletów, pośrednikiem. Tylko, ale też aż, bo dzięki temu podróżowanie po mieście stało się znacznie wygodniejsze. Bez programu opłacenie przejazdu nierzadko jest męczące, a czasami wręcz niemożliwe. Biletomaty w pojazdach często nie działają, punktów sprzedaży papierowych biletów ubywa, a nie przybywa. Rola Jakdojade jest więc większa niż np. Map Google, które również podpowiadają, w jaki tramwaj lub autobus wsiąść, pokazując przy okazji alternatywę w postaci opcji zamówienia przejazdu samochodem.
Miasta mogą być wdzięczne takim aplikacjom jak Jakdojade
A teraz program wskaże drogę do rywala. I to naprawdę poważnego. Spójrzcie, powie planer podróży, tramwaj jest za 15 min, a trzeba jeszcze dojść 5 min. Wybierzecie Ubera i po 20 min będziecie na miejscu. Wasz wybór, my tylko wskazujemy opcje!

Pewnie takich statystyk nigdy nie zobaczymy, ale interesujący jestem, ilu pasażerów w ten sposób uda się Uberowi przechwycić. Domyślam się, iż kooperacja może wyjść firmie na dobre. Same miasta raczej nie pochwalą się spadkiem liczby podróżnych, ale będzie można wypatrywać znaków. Np. w postaci większej liczby użytkowników Ubera w miastach, gdzie rozwiązanie funkcjonuje. Albo – tfu, tfu – w cięciach połączeń w aglomeracjach.
Gdybyśmy na chwilę założyli różowe okulary, moglibyśmy stwierdzić, iż Jakdojade wyciąga do miast pomocną rękę. jeżeli władze nie chcą, żeby ludzie przesiadali się do Uberów, rozwiązanie jest proste: nie dopuścić do sytuacji, kiedy na tramwaj czy autobus czeka się np. pół godziny. Można byłoby zacząć np. od niebawienia się w wakacyjne rozkłady jazdy.
Komu przeszkadzają komercyjne aplikacje?
Współpraca Jakdojade z Uberem jest niezwykle interesująca w kontekście tego, co dzieje się w Gdańsku. Od poniedziałku 4 sierpnia biletów okresowych Systemu Fala (miesięczne, kwartalne, roczne – zarówno gdańskie, gdyńskie, jak i metropolitalne) nie da się kupić za pośrednictwem komercyjnych aplikacjach mobilnych. Dodatkowo zmiana zasad obejmuje bilety 24-godzinne, ale tylko emitowane przez ZTM w Gdańsku.
Wyjaśniono, iż wpływy z biletów okresowych są istotnym elementem finansowania komunikacji miejskiej. Prowizja, którą wcześniej pobierali operatorzy aplikacji, zostanie w budżecie. Portal trójmiasto.pl ujawniał, iż chodzi choćby o 250 tys. zł miesięcznie. W ciągu roku uda się dzięki temu zaoszczędzić ok. 3 mln zł.
https://spidersweb.pl/2025/08/gdansk-bilety-okresowe-system-fala.html
Zmiana, co nie dziwi, nie spodobała się właśnie Jakdojade. Według operatora „możemy mieć do czynienia z potencjalnym naruszeniem prawa konkurencji na rynku sprzedaży biletów okresowych komunikacji miejskiej w aglomeracji Trójmiasta”. Sprawa została zgłoszona do UOKiK.
Miasta chcą mieć własne systemy sprzedaży biletów
– Za dwa lata oddamy pasażerom nowoczesny, prosty i intuicyjny system płatności za przejazdy Warszawskim Transportem Publicznym. Nowy system biletowy pozwoli na szybki i wygodny sposób wniesienia opłaty za bilet, optymalizację kosztów podróży, dostosowanie ceny do rzeczywistego wykorzystania środków transportu. Zapewni to pasażerom większą elastyczność i wygodę – powiedział Tomasz Mencina, zastępca prezydenta m.st. Warszawy.
Wcześniej miasto podawało przykład podróży z wykorzystaniem nowego systemu. o ile pasażer w ciągu dnia skorzysta z biletu jednorazowego np. cztery razy, to system podsumowując podróże, rozliczy osobę za bilet dobowy. Czyli taniej, uznając, iż załapał się na czas jego obowiązywania.
Ogłaszając nowy system biletowy, dodano, iż od 2027 r. pasażerowie podróżujący po stolicy będą mogli łatwo i gwałtownie płacić za przejazdy, a także zaplanować trasę. System wybierze najlepszą drogę. Czyli zrobi dokładnie to, co dziś robi m.in. Jakdojade.
Z kolei Łódź szykuje się do wdrożenia systemu opartego na kodach QR – pasażerowie płacić będą wyłącznie za przejechane przystanki.
– Technicznie wydaje się, iż wszystko mamy przygotowane. Mamy gotową infrastrukturę informatyczną, która umożliwi naliczanie mieszkańcom przejazdu per przystanek. Myślę, iż nie będziemy robili pilotażu, tylko od razu to wdrożymy. w tej chwili realizowane są ostatnie prace, musimy jeszcze ustalić cennik – tłumaczył Radiu Łódź Tomasz Piotrowski, wiceprezydent Łodzi.
Coraz częściej płacić za przejazd można zbliżeniowo, a biletem staje się sam środek płatniczy. Tak jest np. w Krakowie – co budzi zresztą niemałe kontrowersje – ale i w stosunkowo niewielkiej Zduńskiej Woli.
To wszystko sprawia, iż korzystanie z zewnętrznych aplikacji przestaje być koniecznością. I być może Jakdojade doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego szuka partnerów poza komunikacją miejską.
Więcej o polskich miastach przeczytacie w:
Zdjęcie główne: aileenchik / Shutterstock.com