Świat Czytników kończy dzisiaj 15 lat!
Blog ruszył oficjalnie 13 września 2010 roku. Na zdjęciu ilustrującym pierwszy wpis znajdował się mój pierwszy czytnik – Kindle 2, kupiony w czerwcu 2010, za pomocą którego pokochałem e-czytanie i to aż tak, iż gwałtownie zapragnąłem o tym pisać.
Ten sam widzicie na zdjęciu powyżej. Piętnastoletni czytnik – jak widać – przez cały czas działa, choć bateria trzyma krótko, a obudowa troszkę zżółkła. I jakże ogromna wydaje się w porównaniu z wąskimi ramkami dzisiejszych sześciocalowych czytników.
Zawsze powtarzałem, iż niezależnie od nowości – czytniki e-booków to jest zakup długoterminowy. Na urządzeniu sprzed kilkunastu lat czytać się będzie równie przyjemnie, choćby jeżeli będziemy narzekać na wolniejsze działanie, albo szary ekran. Ale gdy już otworzymy książkę, zaczyna się magia – bezpośredni transfer z głowy autora do naszych głów. Kiedyś wspomniałem, iż czuję się jakbym był dilerem najlepszego uzależnienia świata.
Trzeci etap rozwoju bloga
Bloga założyłem, bo nie było w polskiej sieci rzetelnej informacji na temat czytników. Zależało mi na tym, aby skupiać się na kwestiach praktycznych, z nowinek technologicznych oddzielać ziarno od plew i mówić o tym, co jest rzeczywiście ważne. Dość gwałtownie zrobiłem sobie takie założenie, iż każdy, kto interesuje się e-bookami czy czytnikami w Polsce powinien na Świat Czytników trafić. Chyba się udało.
Pięć lat temu, w podsumowaniu 10-lecia bloga wspomniałem, iż historia jego rozwoju to dwa etapy.
Pierwsze kilka lat to wyjaśnianie podstaw, walka o zniesienie DRM, witanie coraz to nowych sklepów z e-bookami, euforia z pierwszych promocji na Kindle i z tego, iż kolejni autorzy wydawani są w wersji elektronicznej.
Drugi etap to już pewna stabilizacja – przyzwyczailiśmy się wszyscy do względnego dobrobytu. Niezły czytnik kupimy taniej niż dobry telefon, no i mamy mnóstwo e-booków do dyspozycji. Możemy na różne rzeczy narzekać, ale wszystko wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Jednocześnie coraz to nowe osoby zabierają się za e-czytanie i pewne podstawy trzeba ponownie pokazywać.
Ostatnie pięć lat to – zamiast stabilizacji – przyspieszenie. Amazon wszedł do Polski, ale rewolucji nie zrobił. Zrobiły ją abonamenty. Podczas pandemii okazało się, iż wypożyczanie e-booków jest dla nowych pokoleń czymś oczywistym, tak jak streaming muzyki czy filmów.
Również wiele zmieniło się w technologiach. Jeszcze 5-6 lat temu czytniki dziesięciocalowe były wyjątkiem. Tak samo czytniki z kolorowym ekranem. Teraz mają je w sprzedaży prawie wszyscy producenci. Co więcej, na poważnie wszedł system Android, który dzięki poprawie wydajności sprzętu stał się używalny.
Kiedyś czytnik był jedynie prostym urządzeniem do czytania. Dzisiaj możemy wybrać między urządzeniem, na którym „tylko” czytamy, ale możemy kupić też e-notatnik, albo pełnoprawny tablet, na którym zrobimy wszystko, na co tylko papier elektroniczny pozwala.
💡 Na ten temat pisałem tu: Czytnik e-booków, tablet z e-papierem i e-notatnik – jakie są podobieństwa i różnice?
Te różne role czytników wpływają też na to, co na blogu piszę. Zdarzało się, iż krytykowałem portale technologiczne za pobieżność i nieuwzględnianie perspektywy użytkownika. Tymczasem, gdy dziś recenzuję czytniki o potężnych możliwościach, mam świadomość, iż tylko część z nich omawiam i nie będę w stanie przewidzieć każdego scenariusza użycia. Staram się skupić na funkcji czytania – bo w końcu blog nie nosi nazwy „Świat Tabletów z E-papierem”, ale te inne funkcje też opisywać trzeba.
Zmieniają się też realia utrzymania bloga. Zawsze wierzyłem w afiliację jako narzędzie „win-win” – jeżeli polecam czytnik lub e-booka i kupujecie go z moich linków, jest to uczciwe dla wszystkich stron. Dziś jednak to trudniejsze – dzięki ograniczeniom dotyczącym cookies, coraz więcej transakcji się nie zlicza, a na afiliacji zarabia też wielu dużych graczy, którzy przejmują ruch, np. przy promocjach.
Co dalej?
Piętnastoletni blog – tak jak czytnik – również działa, mimo tego, iż atmosfera dla blogów czy też niezależnych serwisów internetowych jest teraz niezbyt korzystna.
Czy dziś mógłbym taki Świat Czytników założyć? Nie. Pierwsza dekada XXI wieku to był ten wspaniały czas, gdy wszystko okazywało się możliwe. Wystarczyło trochę wiedzy technicznej, wykupiona domena, tani hosting i każdy mógł mieć „stronę”, na której dzielił się ze światem swoją pasją. Dobre treści Google wyświetlał wysoko, ludzie linkowali do nich na swoich blogach, no i tak zdobywało się popularność.
Dzisiaj odpowiednikiem bloga byłby pewnie kanał YT lub profil na Instagramie czy Facebooku. Powstaje tam wiele wspaniałych treści. Dzięki dzisiejszym mediom społecznościowym Antoni Dudek z umiarkowanie znanego specjalisty od historii politycznej stał się gwiazdą, a Marcin Majewski już nie jest wyłącznie niszowym naukowcem, a czołowym popularyzatorem biblistyki w Polsce.
Media społecznościowe dużo dają, ale i wymagają. Choćby ciągłej aktywności i regularnego publikowania. Nieporuszania trudnych tematów. Wyciągania reakcji od czytelników. No i nieodsyłania na zewnątrz. Kto trafił na serwis społecznościowy, ma go scrollować i nie ruszać się stamtąd. Ja na Facebooku wciąż „po staremu” umieszczam linki do wpisów. Jestem za to „karany” obcięciem zasięgów do ok. 10% obserwujących. Pewnie mógłbym próbować to omijać. Wpisy powtarzać na FB, dodawać baitowe obrazki i przypominać, iż LINK W KOMENTARZACH. Trudniej docierać do istniejących czytelników, a w przypadku nowych – coraz częściej trzeba płacić.
Ha, wygląda na to, iż brzmię jak boomer, który mówi, iż kiedyś to było lepiej. Na pewno było inaczej, a żadna nostalgia za „dawnym, dobrym internetem” go nie przywróci. Choć są jaskółki. Parę razy zachęcałem tutaj do śledzenia bloga w sieci Mastodon, która ma choć odrobinę „vibe” tego starego Internetu. Nie ma tam reklam, rządów algorytmów, oddechu korporacji próbującej zarobić na Twojej uwadze. Są różne wady, ale Mastodon pozostaje dla mnie nadzieją, iż takie oddolne działania mogą coś zmienić.
Czy mogę obiecać, iż blog będzie działał przez kolejne 10 czy 15 lat? Kiedyś przypuszczałem, iż nie, iż być może urządzenia do czytania znikną jako osobna kategoria. Ale stało się zupełnie inaczej – wybór czytników jest dziś największy w historii, a te najmocniejsze wchodzą śmiało w kategorię tabletów. E-papier ma się dziś lepiej niż kiedykolwiek.
Czy jednak za te 10 lat ludzie będą szukali informacji w ten sposób, iż ostatecznie trafią na jakiegoś prywatnego bloga? Już dziś w Google najlepsze pozycje mają ci, którzy płacą za pozycjonowanie, a „dobry content” już nie wystarczy. Sam Google jest pod presją narzędzi AI, które przechwytują te treści i przerabiają. Ile osób, szukając czytnika pyta dzisiaj ChatGPT czy Perplexity? A te serwują im również odpowiedzi zaciągnięte ze Świata Czytników.
Podsumowanie
Dziękuję Wam, iż tu jesteście. Że wciąż szukacie wiedzy i rekomendacji, iż nie zadowalacie się powierzchownymi tekstami z mediów społecznościowych. Że dzielicie się w komentarzach swoimi uwagami, iż zwracacie uwagę na błędy i iż wciąż czasami Świat Czytników polecacie.
Prowadzenie tego bloga jest dla mnie satysfakcjonującą pracą, ale i wielką przygodą. Obym przez kolejne lata miał jeszcze o czym pisać i oby miał to kto czytać. Dziękuję Wam raz jeszcze.