To nie jest historia, która zmieni wasze życie, choć moje ułatwiła. Listwa zasilająca to sprzęt, który zapewne ma w domu praktycznie każdy. Nikomu nie uśmiecha się bowiem, żeby mieć w ścianach kilkanaście gniazdek elektrycznych. Co więc jest wyjątkowego w listwie, którą kupiłem? Porty USB.
Listwa zasilająca z USB to gamechanger
Przeprowadzając się do nowego miejsca, musiałem kupić sporo sprzętów, a jednym z nich była nowa listwa zasilająca. Warunkiem zakupu była wielofunkcyjność sprzętu. Potrzebne były: gniazdka z uziemieniem, możliwość wyłączenia listwy bez wyciągania jej z gniazdka i przynajmniej 5 gniazdek.
Będę jednak zupełnie szczery. Nigdy nie przykładałem większej wagi do tego, jakiej listwy zasilającej używam i jednym z czynników decydujących o zakupie… była cena. Nie uśmiechało mi się wydawać więcej, skoro mogłem wydać mniej i podejrzewam, że nie jestem w tym osamotniony.

Złamałem jednak swoją zasadę i wydałem trochę więcej na listwę, by mieć w niej porty USB. Jeden USB-A, a drugi USB-C. Dlaczego? Ponieważ mam dość „ładowarkozy”.
Kostek mam już przynajmniej kilkanaście, z czego większość jest schowana w szufladzie lub jest gdzieś na stałe podpięta, a ich widok nie sprawia mi żadnej przyjemności. Drugą kwestią było to, że kupując nowe urządzenie (nawet telefon do 1500 zł), w opakowaniu nie znajdziemy ładowarki, a sam kabel.
Zdecydowałem się więc na kupienie trochę droższej listwy zasilającej i uważam, że w moim przypadku sprawdziło się to idealnie. Pracuję zdalnie, czyli przy domowym biurku, więc możliwość podłączenia na stałe kabli, zamiast ładowarek, ratuje mi skórę. Nie muszę żonglować ładowarkami i przełączać ich na samej listwie, która i tak jest już zajęta do maksimum (zasilacz do komputera, routera i anteny, a do tego lampka oraz hub do smart home).






Dwa dodatkowe źródła, do których mogłem podłączyć sprzęty. Wykorzystuję porty USB do ładowania telefonu oraz elektronicznego papierosa. Jako że większość dnia pracy spędzam przy biurku, czas ładowania jest dla mnie zupełnie nieistotny. Siadając do pracy, po prostu podłączam telefon i odłączam, kiedy się naładuje lub w chwili, jak wstaję od biurka.
Tak więc, jak ostrzegałem na początku tekstu, to nie jest historia, która zmieni czyjeś życie. Może nawet wydawać się niepotrzebna, ale zacząłem dostrzegać coraz więcej plusów z ułatwiania sobie życia. Listwa zasilająca jest jedną z takich małych rzeczy, która w moim przypadku naprawdę sporo usprawnia. Można się rozejść.
Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Bartosz Szczygielski / Android.com.pl
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.