Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)


Silver Monkey GaN 200 W to superwydajne ładowarki w rozsądnej cenie. Czy takie monstra w ogóle mają sens? Sprawdzamy!

Arkadiusz Bała (ArecaS)
17
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Podsumowanie | Ocena końcowa: 8/10

200-watowe ładowarki Silver Monkey to solidne produkty, które powinny zaspokoić potrzeby nawet najbardziej wymagających użytkowników. Oferują olbrzymi zapas mocy i wywiązują się ze wszystkich obietnic, jakie znajdziemy na opakowaniu. Jednocześnie jak na tak potężny zasilacz charakteryzują się całkiem znośnymi gabarytami i niezłą kulturą pracy. 

Dalsza część tekstu pod wideo
WIDEO: Te triki musisz znać. Twoje zdjęcia zyskają nowe życie

Nie da się natomiast ukryć, że doszukamy się tu kilku wad, które są co prawda zupełnie uzasadnione, ale i tak potrafią uprzykrzyć codzienne używanie. Mam tu na myśli m.in. ograniczoną moc na porcie USB-C3 oraz brak obsługi części własnościowych standardów szybkiego ładowania. Nie są to poważne zastrzeżenia, ale w ogólnym rozrachunku potrafią utrudnić wykorzystanie pełnego potencjału testowanych modeli.

Plusy:

  • Wysoka moc wyjściowa
  • Rozsądna cena
  • Niewielkie gabaryty
  • Trzymają większość obiecanych parametrów
  • Cztery porty do dyspozycji
  • Dobra efektywność energetyczna

Minusy:

  • Konieczność pilnowania konfiguracji portów (różna moc na różnych gniazdach)
  • Brak wsparcia dla zamkniętych standardów szybkiego ładowania
  • Zbyt duża na ładowarkę podróżną
Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Silver Monkey GaN 200 W – ładowarki dla wymagających

Firma Silver Monkey sukcesywnie rozszerza swoją ofertę ładowarek sieciowych. Po bardzo udanych modelach o mocy 67 i 130 W przyszła pora na adaptery, które potrafią dostarczyć zawrotne 200 W do ładowanych urządzeń. 

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Do testu otrzymałem dwie wersje takiej ładowarki: klasyczną jednoczęściową (SMA154) oraz wyposażoną w odłączany przewód zasilający (SMA155). Obecność dodatkowego kabla to jednak jedyna istotna różnica między samplami – przynajmniej w teorii.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Obydwa warianty znajdziemy w ofercie sklepu w tej samej (atrakcyjnej) cenie – 399 zł – i obydwa oferowane są z takim samym zestawem akcesoriów. A właściwie powinienem napisać „bez żadnego zestawu akcesoriów”, jeśli nie liczyć osobnego kabla zasilającego w wersji z odłączanym przewodem. Trochę szkoda, że zabrakło choćby pojedynczego kabelka USB-C, ale w tej cenie nie mam najmniejszego zamiaru wybrzydzać.

Proste i solidne

Ładowarka Silver Monkey GaN 200 W w obydwu wersjach prezentuje się identycznie, w każdym razie nie licząc obecności kabla zasilającego i – potencjalnie – wybranego koloru.

Producent pokusił się o minimalistyczny design. Ładowarki mają prostokątny kształt o zaokrąglonych krawędziach i wykonane zostały w całości z tworzywa. Wyglądają jak typowy adapter, który moglibyśmy znaleźć w pudełku ze smartfonem. A w zasadzie wyglądałyby, gdyby nie jeden detal – są dużo większe.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)


Wersja jednoczęściowa ma wymiary 124,4 x 64,9 x 36,2 mm i masę 317 g, podczas gdy wersja z przewodem ma 88,9 x 64,9 x 36,2 mm i 319 g (521 g z kablem zasilającym). Co ważne, jedyna istotna różnica związana jest tak naprawdę z obecnością wtyczki – sama główna część ładowarki jest identyczna.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Przy takich gabarytach 200-watowe Silver Monkey średnio sprawdzą się w roli ładowarek podróżnych. Trzeba natomiast przyznać, że jak na tak dużą moc wymiary pozostają całkiem rozsądne.

Duże możliwości w niewielkim opakowaniu

Topowe ładowarki Silver Monkey wykonane zostały w technologii GaN, a więc wykorzystują tranzystory na bazie azotku galu. W porównaniu z bardziej tradycyjnymi rozwiązaniami pozwala to uzyskać duża wyższą przy zachowaniu relatywnie niewielkich gabarytów.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)


W przypadku testowanych modeli do dyspozycji mamy łącznie 200 W do podziału między cztery porty USB. Trzy z nich to USB-C, jednak producent nie zapomniał o pojedynczym USB-A. Dzięki temu spokojnie możemy wykorzystać starsze przewody, walające się gdzieś po szufladach.

Co ważne, 200 W nigdy z pojedynczego portu nie pociągniemy. Maksymalna moc dla jednego urządzenia to 100 W i taki rezultat możemy uzyskać, podłączając się do portu USB-C1 lub USB-C2 (albo do obydwu jednocześnie). Na porcie USB-C3 moc jest ograniczona do 65 W, natomiast za pośrednictwem USB-A możemy posłać maksymalnie 60 W.

Konieczność pilnowania poszczególnych portów może być nieco uciążliwa, szczególnie że wpinając kilka urządzeń jednocześnie pojawiają się dodatkowe ograniczenia. Pełną rozpiskę tego, jaką moc można uzyskać w każdym gnieździe zależnie od konfiguracji znajdziecie w tabelce poniżej. 

USB-1 lub USB-2 max. 100 W
USB-3 max. 65 W
USB-A 60 W
USB-1 + USB-2 100 W + 100 W (max. 200 W)
USB-1 lub USB-2 + USB-3 100 W + 65 W (max. 165 W)
USB-1 lub USB-2 + USB-A 100 W + 60 W (max. 160 W)
USB-1 + USB-2 + USB + 3 lub USB-A 100 W + 65 W + 30 W (max. 195 W)
USB-3 + USB-A max. 24 W
USB-1 + USB-2 + USB3 + USB-A 100 W + 65 W + 24 W (USB-3 + USB-A) (max. 189 W)
Pokaż więcej


Dodam tylko, że wspomniane limity są niezależne od realnego poboru mocy, więc po wpięciu dodatkowego urządzenia prąd ładowania natychmiast spadnie, nawet jeśli teoretycznie do nominalnych 200 W mamy nieco zapasu.

Olbrzymia moc, ale nie dla każdego

Ładowarki Silver Monkey GaN pozostają kompatybilne ze standardami Power Delivery oraz Quick Charge 3.0. W praktyce oznacza to, że większość współczesnych urządzeń (głównie laptopów i smartfonów) będzie mogło skorzystać z jakiejś formy szybkiego ładowania. Słowo-klucz: „jakiejś”.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Testowane modele nie obsługują autorskich technologii ładowania różnych producentów smartfonów. Przykładowo, Xiaomi POCO X5 Pro zamiast obiecanych przez producenta 67 W potrafił pociągnąć maksymalnie 35 W, czyli górny limit dla technologii Quick Charge 3.0. Podobnie wyglądało to w przypadku większości testowanych przeze mnie smartfonów z Androidem.

Oczywiście nie jest to wina producenta ładowarki, jednak brak wsparcia dla autorskich standardów ładowania może sprawić, że jej potencjał będzie się nieco marnował. W praktyce, żeby wykorzystać pełną moc urządzenia, potrzeba urządzeń z obsługą Power Delivery 100 W, czyli np. wydajnych laptopów… i to najlepiej od razu dwóch.

Z drugiej strony popularność standardu Power Delivery stale rośnie, a odrobina zapasu jeszcze nikogo nie zabiła, prawda?

Warto także nadmienić, że na pokładzie nie zabrakło zabezpieczeń przed zwarciem i przepięciem.

Pomiary, czyli co w gniazdku piszczy

A propos zabijania, pora sprawdzić, jak testowane ładowarki spisują się w praktyce. Na wstępie zaznaczę tylko, że jako że mamy tu do czynienia z de facto identyczną konstrukcją, nie będę powtarzał tych samych obserwacji. Jeśli w tekście nie zaznaczono inaczej, różnice między ładowarkami były pomijalnie małe lub nie było ich wcale.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Generalnie pomiary pozostawały w zgodzie z tym, co deklarował producent. Moc dostarczana na poszczególnych portach pozostaje w zgodzie z zamieszczoną wyżej rozpiską. Na portach USB-C1 i USB-C2 możemy więc uzyskać po 100 W, na USB-C3 dostajemy 65 W, a na USB-A maksymalnie 60 W.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)

Podczas ładowania pojedynczego urządzenia mocą 100 W sama ładowarka pobiera ok. 4,5 W. Efektywność energetyczna stoi więc na przyzwoitym poziomie.

Oczywiście nie ma przebacz – przy tak dużej mocy temperatura zawsze będzie stanowiła istotny problem. Podczas testów ładowarki nagrzewały się do ok. 55 °C (pomiar po ok. 30 minutach pracy z obsadzonymi czterema portami). Mieści się to w granicach rozsądku, ale warto już zachować pewną ostrożność, np. przy wypinaniu ładowarki z gniazdka.

Ładowarka definitywna. Innej nie potrzebujesz (test)


Dla kogo takie monstrum?

Myślę, że w przypadku ładowarki Silver Monkey GaN 200 W wyjątkowo trzeba pochylić się chwilę nad docelowym zastosowaniem dla takiej ładowarki, bo to od niego będzie w znacznej mierze zależało, czy warto po nią sięgnąć. Jeśli potrzebujecie urządzenia, z pomocą którego naładujecie wydajnego laptopa - np. MacBooka Pro - i nadal będziecie mieli zapas mocy dla kilku innych sprzętów bez rezygnacji z szybkiego ładowania, to wybór dla Was. Prywatnie testowany model widziałbym wpięty na stałe w domowym (a w sumie nie tylko w domowym) biurze, gdzie duże gabaryty nie będą problemem, a na jego korzyść przemawia duża liczba portów USB bez zajmowania niepotrzebnie dodatkowych gniazdek. W takiej sytuacji propozycja Silver Monkey sprawdzi się rewelacyjnie, oferując niezłe parametry w rozsądnej cenie.

Co natomiast odradzam, to kupowanie testowanego modelu "na zapas", jeśli nie mamy sprzętu, który mógłby z takiego zapasu mocy skorzystać. Nie dlatego, że Silver Monkey GaN 200 W sprawdzi się w takiej sytuacji źle, a raczej dlatego, że równie dobrze sprawdzą się tańsze i bardziej kompaktowe warianty 130 i 65 W, które już wcześniej mieliśmy okazję testować na portalu. No a skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?

Sprzęt do testów udostępniła firma Silver Monkey. Artykuł zawiera linki afiliacyjne.

Icon

17 komentarzy

Zaloguj się, by śledzić dyskuję
Dołącz do użytkowników, pisz bez limitu, śledź odpowiedzi oraz reakcje na swoje komentarze. Nie przegap ważnych rozmów!Możesz dodać 3 komentarze w ciągu 14 dni
Avatar autora komentarza
Dodaj komentarz
Telepolis - gif