Na widok Logitech G PRO X Superlight 2 DEX niejeden fan myszek gamingowych zacznie się zastanawiać czy tego aby już kiedyś nie było. Wbrew pozorom jednak te trzy dodatkowe literki w nazwie (DEX) względem poprzedniego modelu, przynoszą zmiany, które, choć niewielkie, dla niektórych mogą okazać się prawdziwym „gamechangerem”. O ile tylko przełkną cenę tej myszki.
Spis treści
Najważniejsze cechy ze specyfikacji
Logitech G PRO X Superlight 2 DEX
Sensor
Optyczny
HERO 2
Łączność
bezprzewodowa Lightspeed 2,4 GHz
Czas pracy
Do 95 godzin
(przy 1000 Hz)
Waga
ultralekka
niecałe 60 gramów
Zalety
- prawdziwie ultralekka waga (jedynie niecałe 60 gramów)
- lekko zmieniona, bardziej ergonomiczna konstrukcja (dla praworęcznych)
- świetny, sprawdzony już sensor HERO 2 z lekkimi ulepszeniami
- szybkość raportowania sięgająca nawet 8000 Hz
- ponadprzeciętna wygoda użytkowania
- dobrze zaprojektowana, intuicyjna aplikacja towarzysząca
Wady
- stosunkowo niewielka ilość zmian w porównaniu do modelu Logitech G PRO X Superlight 2
- wciąż brak wsparcia Bluetooth
- brak osobnego przycisku do zmiany rozdzielczości bądź profilu
- brak podświetlenia
- wysoka cena
Test Logitech G PRO X Superlight 2 DEX – krótka opinia
Logitech G PRO X Superlight 2 DEX to godny kontynuator doskonale już znanej i cenionej serii ultralekkich myszek dla graczy. Mamy tu i nową, dużo bardziej ergonomiczną konstrukcję, i jeden z najlepszych sensorów optycznych, tym razem dodatkowo ulepszony. Mamy też niestety dość wysoką cenę, która sporą część graczy może nieco odstraszyć.
Logitech G PRO X Superlight 2 DEX – nowość, którą łatwo pomylić

Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak spece od marketingu potrafią opisywać najróżniejsze sprzęty. Robią to z takim pietyzmem, że nawet najmniejsze, najbardziej oczywiste rzeczy potrafią brzmieć jakby oto właśnie wymyślono napęd warp, bez którego już nie będziemy sobie w stanie poradzić w dalszym życiu. A czemu o tym wspominam? Bo Logitech G PRO X Superlight 2 DEX wywołał u mnie początkowo trochę podobne odczucia.
Tegoroczna nowość, szwajcarsko-amerykańskiego producenta, reklamowana jest w taki sposób, jakby oto pojawiła się totalna rewolucja w myszkach gamingowych. W jej opisie nie brakuje szumnych zapewnień o turniejowej niezawodności, najbardziej zaawansowanym czujniku optycznym, profesjonalnej wydajności hybrydowych przełączników czy superlekkiej wadze. Tymczasem wszystko to miała już Logitech G PRO X Superlight 2 (bez DEX).
Czy to oznacza, że nowa myszka jest tylko rozdmuchaną nieco wariacją poprzednika? No cóż, skok między recenzowaną przez nas Logitech G PRO X Superlight, a jej następcą, czyli Superlight 2, też wydawał się równie kosmetyczny co obecnie. Mimo to jednak zachwytom nie było wówczas końca. Niektórzy pisali nawet, że „dwójka” to jedna z najlepszych myszek dla graczy, choć dość absurdalnie wyceniona. Jak widać, historia lubi się powtarzać, bo Logitech G PRO X Superlight 2 DEX, mimo iż podobnie przeraża ceną, potrafi jednocześnie zachwycić możliwościami.
Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Logitech G PRO X Superlight 2 DEX




Fani poprzednich modeli Logitech G PRO X Superlight nie będą raczej zaskoczeni „nowym” wyglądem pudełka. Superlight 2 DEX ma w zasadzie niemal ten sam klasycznie wyglądający, sztywny kartonik z dużym napisem PRO na froncie. Dość powiedzieć, że mając przed oczami dwa pudełka – z poprzednim i nowym modelem, bez dokładnego ich obejrzenia można byłoby myśleć, że oto mamy przed sobą dwie identyczne myszki. W zasadzie jedyna różnica to zdjęcie samej myszy i trzyliterowy dopisek DEX w nazwie.
Niemal identycznie prezentuje się też zawartość pudełka z Logitech G PRO X Superlight DEX. Oprócz ładnie wyeksponowanej myszki znajdziemy tu zatem papierową dokumentację, zestaw girpów, czyli gumowanych okładzin na boki i główne przyciski, dodatkową zaślepkę do schowka, z dużym ślizgaczem oraz klasyczny adapter USB-C – USB-A wraz z przypiętym doń odbiornikiem Lightspeed na USB-C.

Oczywiście nie zabrakło tu również kabla mającego służyć i do ładowania myszki i jako ewentualny przedłużacz dla wspomnianego dongla z odbiornikiem. Niestety, jest to też dokładnie ten sam, gumowany kabel, na który narzekano w poprzednim modelu. Przy tak wysokiej cenie, w porównaniu do całkiem silnej konkurencji, która w swoich myszkach z górnej półki „daje” kabelki typu Speedflex, ten z Logitech G PRO X Superlight 2 DEX wypada on dość blado.
Kto może powiedzieć teraz, że to wszystko to przecież tylko dodatki, a najważniejsze jest to, co oferuje sama myszka. A i owszem, to prawda. Patrząc na specyfikację techniczną Logitech G PRO X Superlight 2 DEX ma się czym tutaj pochwalić. A kabel? No cóż, trzeba albo przywyknąć, albo go wymienić coś innego. Co ciekawe, sprawdziłem kilka różnych, posiadanych przeze mnie kabli innych producentów i niektóre z nich (m.in. Razer, Turtle Beach i Corsair) całkiem nieźle wpasowywały się w dość wąską wnękę testowanej myszy. Najwyraźniej mamy tu już zalążki pewnego standardu wielkości wtyczki USB-C.


Czujnik | HERO 2 |
Rozdzielczość | 100 – 44000 DPI |
Maksymalne przyspieszenie | 88 G |
Maksymalna szybkość | 888 IPS |
Maksymalna szybkość raportowania | do 1000 Hz – połączenie przewodowe do 8000 Hz – bezprzewodowo |
Łączność | przewodowa / bezprzewodowa |
Wbudowana pamięć | tak |
Podświetlenie | brak |
Liczba przycisków | 5 |
Czas pracy | do 95 godzin przy 1000 Hz do 20 godzin przy 8000 Hz |
Ładowanie | kabel USB-C – USB-A (opcjonalnie – system Logitech Powerplay) |
Wymiary | 125,8 × 67,7 × 43,9 mm |
Waga | 60 gramów |
Wykończenie | tworzywo sztuczne przełączniki hybrydowe Lightforce (optyczno–mechaniczne) |
Wersje kolorystyczne | czarna, biała, magenta |
Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Nie da się zaprzeczyć, że jest ona naprawdę wysoka. Przynajmniej jak na razie. Można to uzasadnić faktem, iż nadal jest to jeszcze spora nowość – gdy piszę te słowa, od jej premiery minęło zaledwie kilka tygodni.
Poprzedni model – Logitech G PRO X Superlight 2, również startował z tak wyśrubowanego poziomu cenowego, a dziś można go kupić już za nieco około 500-600 zł (w zależności od wersji kolorystycznej). Czy to ciekawa oferta w porównaniu do opisywanego tutaj „DEX’a”? Jak najbardziej tak. I już wyjaśniam dlaczego.
Budowa i jakość wykonania Logitech G PRO X Superlight 2 DEX




Tak dla przypomnienia – Logitech G PRO X Superlight i Superlight 2 nie różniły się zbytnio od siebie ani kształtem, ani tym bardziej wielkością obudowy. Pod tym względem były to niemal dwie identyczne myszki, co zresztą bardzo pasowało ich fanom, bo zmieniało się tu w zasadzie wyłącznie wnętrze. Tymczasem Logitech G PRO X Superlight 2 DEX, choć na pierwszy rzut oka wygląda bardzo podobnie, idzie pod tym względem nieco pod prąd.
To już nie jest symetryczna konstrukcja. Kształt obudowy trochę się tutaj zmienił – grzbiet myszki nieco uniesiono i pochylono ku prawej stronie. Efekt? Znacznie bardziej ergonomiczne ułożenie dłoni na myszy. Różnice możecie zobaczyć na naszych zdjęciach. Uprzedzamy jednak, że porównujemy tu pierwsze Logitech G PRO X Superlight z Superlight 2 DEX. Czemu tak? Raz, że tego pierwszego gryzonia posiadam i czasem, przy niektórych rozgrywkach, zdarza mi się po niego sięgnąć. A dwa – że tak jak przed chwilą wspomniałem, pierwsza i druga odsłona z tej serii obudową się nie różniły.


Podobnie jak poprzednio górna część obudowy odlana została tutaj z jednego, matowego kawałka plastiku, z wydzielonymi przyciskami głównymi. Spód i przyciski boczne osadzone zaś zostały w taki sposób, że całość sprawia wrażenie jednej, wyjątkowo spójnej bryły. Spasowanie elementów w Logitech G PRO X Superlight 2 DEX jest na piątkę z plusem.
Co ciekawe, producent chwali się, że pomimo nieco większej objętości myszki (jej wymiary delikatnie różnią się od poprzedniego modelu) udało mu się zachować ultralekką wagę. Poprzednik ważył 60 gramów i nowa też trzyma się owej magicznej sześćdziesiątki. Udało się to ponoć dzięki zaprojektowaniu niesamowicie cienkiej płytki, której grubość to jedynie 0,7 milimetra. Niestety, tak wyśrubowane parametry zawsze wiążą się z koniecznością pójścia na pewne kompromisy. W przypadku Logitech G PRO X Superlight 2 DEX można narzekać na delikatnie uginający się spód myszki. Oczywiście, w zwyczajnym użytkowaniu tego byśmy pewnie nawet nie zauważyli.



A skoro już jesteśmy przy spodzie myszki, przypomnę tylko (bo to przecież element, który od czasu Superlight 2 również wizualnie niewiele się zmienił) o dość specyficznym układzie ślizgaczy (i tak, mamy tu PTFE) i specjalnym, podwójnym krążku, pod którym ukryto schowek na odbiornik myszki. Ów plastikowy element to w zasadzie zaślepka systemu bezprzewodowego ładowania Logitech POWERPLAY.
Jeśli takowy posiadamy po prostu wymieniamy krążek na moduł Powercore i wszystko z miejsca zaczyna działać. W innym wypadku znacznie lepiej wymienić go na drugą, dołączoną do zestawu wersję z dużym, okrągłym ślizgaczem, gdyż znacząco poprawia on płynność ruchu myszki po podkładce.
Sensor, oprogramowanie i czas pracy na baterii

Wnętrze Logitech G PRO X Superlight 2 DEX na pierwszy rzut oka nie zaskakuje. Ponownie mamy tu zatem znany i dobrze już sprawdzony sensor HERO 2. O dziwo, przeszedł on jednak spory lifting. I tak maksymalną rozdzielczość podciągnięto tu do wręcz kosmicznej wartości 44000 DPI. Podkręcono także szybkość raportowania, którą teraz da się ustawić na poziomie, uwaga! – 8000 Hz. Co ciekawe, tak wyśrubowana częstotliwość próbkowania zarezerwowana została wyłącznie dla trybu bezprzewodowego. W momencie podłączenia myszki po kablu do komputera z miejsca spada ona do 1000 Hz.
Pozostałe parametry Logitech G PRO X Superlight z Superlight 2 DEX też potrafią zrobić niezłe wrażenie. Przyspieszenie na poziomie 88 G i szybkość śledzenia dochodząca do 888 IPS – takich wartości nie oferuje nawet bezpośrednia konkurencja tejże myszki w postaci, chociażby Razer DeathAdder V3 Pro czy Razer Viper V3 Pro. „Na papierze” wygląda to fenomenalnie, ale czy przeciętny gracz niezajmujący się na co dzień e-sportem, będzie w stanie wychwycić tutaj różnice? Pewnie nie. Wchodzimy tu już bowiem w zakres różnic na poziomie ułamków milisekund.






Do zarządzania tymi wszystkimi parametrami niezbędna jest oczywiście stosowna aplikacja. Logitech od dobrych kilku lat scalił wszystkie swoje produkty pod jednym szyldem oprogramowania Logitech G Hub. To tutaj dokładnie ustawimy rozdzielczość, na każdym z pięciu dostępnych poziomów. Tutaj też zmienimy częstotliwość raportowania myszki, pobawimy się LOD-em (ustawieniami odległości czujnika od powierzchni), skonfigurujemy sobie makra czy zmodyfikujemy przypisanie klawiszy.
Z tym ostatnim wiąże jedna z flagowych funkcji sprzętów Logitecha – tryb G-Shift. Dzięki niemu możemy podwoić ilość akcji przypisywaną poszczególnym przyciskom myszki. Co ciekawe, Logitech G Hub pozwala również skorzystać ze sporej ilości gotowych już profili – i tych sugerowanych na podstawie zainstalowanych na naszym komputerze gier, i tych udostępnionych przez społeczność graczy.
I choć to wszystko początkowo może wydawać się nieco skomplikowane, to jednak im dłużej się korzysta się z Logitech G Hub, tym łatwiejsze staje się poruszanie w tej aplikacji. Zresztą producent szczególnie mocno zabiega, by ten pierwszy kontakt z nowym sprzętem był tu za każdym razem jak najbardziej intuicyjny. Stąd początkowe ekrany samouczka przybliżające poszczególne funkcje Logitech G PRO X Superlight 2 DEX i pozwalające na błyskawiczną konfigurację podstawowych jej parametrów.



Z ustawieniami myszki nieodłącznie wiąże się też jej efektywność energetyczna. Już poprzednia odsłona testowanego gryzonia mogła się pochwalić tutaj imponującym wynikiem 95 godzin nieprzerwanej pracy na jednym ładowaniu. I mamy tu na myśli – ciągły ruch, a nie całkowity czas od ładowania do ładowania. Pod tym względem Logitech G PRO X Superlight 2 DEX oferuje podobną wydajność, choć można też zauważyć pewne różnice. O ile bowiem przy częstotliwości odświeżania 1000 Hz faktycznie czas pracy dochodzi tu nawet do około 100 godzin, o tyle przełączenie się na 8000 Hz skraca go do niecałych 20.
Wrażenia z użytkowania Logitech G PRO X Superlight 2 DEX

Spędziłem z Logitech G PRO X Superlight 2 DEX niemal trzy tygodnie i muszę przyznać, że powoli przekonuje się do takich ultralekkich myszy o klasycznej budowie. Pierwszy Superlight jakoś mnie nie porwał, może właśnie przez tę jego charakterystyczną symetryczność. Lepsze wyprofilowanie, które serwuje nam DEX, sprawiło, że w zasadzie nie przełączałem myszy na inny model na czas pracy. Nowy Superlight 2 świetnie leży w dłoni i nie męczy nadgarstka nawet po kilkugodzinnym graniu.
Dzięki matowemu wykończeniu plastik nie łapie tak szybko smug i zabrudzeń naszych palców. Rolka o dość delikatnym, ale wyraźnym skoku, również daje tutaj radę, choć niektórzy, przyzwyczajeni do znacznie większego oporu, mogą tu nieco narzekać. Za to raczej nikt nie przyczepi się do tego, jak w Logitech G PRO X Superlight 2 DEX „chodzą” główne klawisze myszki. Ponownie mamy tu bowiem, znane z poprzednika, hybrydowe, optyczno-mechaniczne przełączniki Lightforce.
Działają one na zasadzie przerywania wiązki światła, gwarantując tym samym niemal natychmiastową reakcję na naciśnięcie klawisza myszki. Jednocześnie moment aktywacji wyraźnie zaznaczany jest przez umieszczony tu dodatkowy przełącznik mechaniczny. Co istotne, Logitech G Hub pozwala też na przełączenie się na tryb wyłącznie optyczny, ale wówczas trzeba liczyć się z nieco szybszą koniecznością podłączenia myszki do ładowania.

Doskonałą precyzję zapewnia też zastosowany tu sensor HERO 2. Co prawda, rozdzielczości od 20000 DPI w górę są poza zasięgiem moich zdolności adaptacyjnych, ale poniżej tej wartości, w miarę klasycznych ustawieniach, grało mi nieomal perfekcyjnie. Przez ostatnie kilkanaście dni próbowałem różnych gier – od Age of Empires IV: Anniversary Edition, po Diablo IV I Call of Duty: Black Ops 6 i w żadnej z nich nie doświadczyłem problemów, czy oznak jakichś anomalii.
Co więcej, przez cały okres moich testów Logitech G PRO X Superlight 2 DEX zmuszony byłem podłączyć ją do ładowania jedynie dwa razy. I to w zasadzie tylko dlatego, że w pewnej chwili przełączyłem szybkość próbkowania na 8000 Hz i tak już zostało.
Recenzja Logitech G PRO X Superlight 2 DEX. Podsumowanie i nasza opinia

Nie da się zaprzeczyć, że Logitech G PRO X Superlight 2 DEX to fenomenalna myszka. Fenomenalna, ale i kosmicznie droga. Tak droga, że w zasadzie nie do końca wiadomo, do kogo jest kierowana. Posiadacze poprzedniego modelu – Superlight 2, raczej się na nią nie skuszą. Nieznacznie ulepszony sensor i zmodyfikowany, bardziej ergonomiczny kształt to trochę zbyt mało, by ponownie tak głęboko sięgnąć do portfela.
Ci zaś z kolei, którzy dopiero zastanawiają się nad swoją pierwszą ultralekką, bezprzewodową myszką mogą kręcić nosem na ograniczenia Logitech G PRO X Superlight 2 DEX. Nie ma tu bowiem ani podświetlenia, ani wsparcia Bluetooth. Trudno też mówić o jakiejś wielkiej rewolucji, którą Logitech deklasowałby konkurencję. Ot, „zwyczajna” myszka gamingowa o bardzo klasycznej konstrukcji, która rozwija skrzydła dopiero w rękach najbardziej wymagających graczy.
Innymi słowy, Logitech G PRO X Superlight 2 DEX to sprzęt dla tych, którzy ponad wymyślne konstrukcje, bajeranckie podświetlenie czy masę dodatkowych przycisków wyżej cenią sobie niezawodność, precyzję, ergonomię i lekkość pozwalającą na znacznie większą swobodę. Kłopot w tym, że opis ten idealnie pasuje też do znacznie tańszego już Logitecha G PRO X Superlight 2. Wygląda więc na to, że DEX może mieć mocno pod górkę. Przynajmniej jak na razie, do czasu pierwszej znaczącej obniżki.
Zdjęcie otwierające: Maciej Piotrowski / Android.com.pl
Produkt na okres testów został udostępniony przez firmę Logitech. Dostawca nie miał wpływu na treść materiału – prezentowana opinia jest niezależnym i subiektywnym poglądem autora tekstu. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.