Każdego dnia na nocnym niebie możemy spodziewać się rozbłysku gwiazdy nowej. Zjawisko nie będzie wiązać się z narodzinami nowej gwiazdy, będzie to gwiazda nowa powrotna, która znacznie zwiększa swoją jasność raz na określony czas.
Gwiazda T Coronae Borealis znacznie zwiększa swoją jasność na nocnym niebie raz na ok. 80 lat i pozostaje wtedy widoczna przez kilka tygodni. Nowa, którą będziemy mogli obserwować, należy do układu podwójnego. To oznacza, że w całym zjawisku bierze udział nie jedna, a dwie całkowicie różne od siebie gwiazdy.
- Mniejsza przez lata pożera energię większej, dzięki czemu może na chwilę uzupełnić swoje paliwo - wyjaśnił Jerzy Rafalski z Planetarium w Toruniu. - Jedna to ogromny czerwony olbrzym, dużo większy od Słońca. Druga to biały karzeł, znacznie mniejszy od Słońca. Białemu karłowi już skończyło się paliwo, to gwiazda bardzo stara, wypalona. Ale ściąga paliwo z sąsiada, a jeżeli zbierze dość dużo wodoru, następuje rozbłysk, czyli odpalenie reakcji termojądrowych - dodał.
T Coronae Borealis na pewno rozbłyśnie do końca 2024 roku. Jednak nie wiadomo, kiedy dokładnie to nastąpi. Warto więc często spoglądać w niebo i szukać gwiazdozbioru Korony Północnej. - Najpierw mapy w dłoń, mapy gwiazdozbiorów. Musimy dowiedzieć się, gdzie znaleźć Koronę Północną, potem sprawdzić, gdzie dokładnie jest gwiazda T Coronae Borealis. Kiedy tylko pogoda pozwoli, obserwujmy to miejsce. Będziemy mogli potem powiedzieć, że widzieliśmy gwiazdę nową, a to naprawdę rzadkość - podkreśla Jerzy Rafalski.
T Coronae Borealis, gdy już rozbłyśnie, będzie widoczna gołym okiem. Korzystanie nawet z podstawowego sprzętu znacznie ułatwi jednak jej obserwację.
Gwiazda nowa to nie supernowa. Wybuch supernowej oznacza śmierć masywnej gwiazdy, a jeżeli wystąpi za naszego życia, będzie o wiele bardziej widowiskowy oraz prawdopodobnie widoczny na niebie również w ciągu dnia.